USA. Afera w Waszyngtonie. Donald Trump nie przyjechał do Polski przez rozgrywkę z Ukrainą?
W Waszyngtonie wrze. Chodzi o ujawnioną przez media informację, o skardze złożonej przez anonimowego urzędnika. Miał on w połowie sierpnia oskarżyć prezydenta USA o złamanie prawa. Istnieje teoria, że sprawa ta może mieć związek z odwołaną wizytą Donalda Trumpa w Polsce.
O tzw. sygnaliście czyli pracowniku instytucji państwowej lub firmy współpracującej z rządem, który ujawnia nieprawidłowości w pracy tych instytucji, jako pierwszy poinformował w środę "Washington Post". Człowiek, ten miał w połowie sierpnia oskarżyć prezydenta Donalda Trumpa o złamanie prawa, które mogło zagrozić bezpieczeństwu narodowemu kraju.
Sprawę utajniono. Do tego stopnia, że nawet komisja do spraw służb specjalnych amerykańskiego Kongresu, nie była w stanie uzyskać informacji na temat treści skargi i personaliów sygnalisty.
Z ustaleń dziennikarzy "Washington Post" i "New York Times" wynika, że dotyczy ona rozmowy telefonicznej prezydenta Trumpa z przywódcą innego kraju oraz złożonej w trakcie tej rozmowy obietnicy.
Co powiedział Donald Trump?
Rozmowom prezydenta USA z zagranicznymi politykami - jak informuje Onet, który informuje o tej sprawie - przysłuchuje się zazwyczaj kilka osób. Są wśród nich współpracownicy prezydenta z Białego Domu, przedstawiciele CIA i kilku innych służb. Po każdej rozmowie sporządza się ściśle tajną notatkę, która krąży pomiędzy urzędnikami zajmującymi się bezpieczeństwem narodowym i polityką zagraniczną USA.
Zobacz też: Wybory 2019. Nowacka tłumaczy, dlaczego nie ma jej w PO
Z nieoficjalnych informacji wynika, że to jedna z tych osób złożyła skargę. Trafiła ona do kontrolera wspólnoty wywiadów, czyli urzędnika we wspólnocie wywiadów, który zajmuje się skargami pracowników na przełożonych.
Wspólnota wywiadów - jak przypomina Onet - to zgromadzenie wszystkich 17 amerykańskich służb wywiadowczych od CIA po agencję wywiadu Straży Granicznej. Jej szef, dyrektor wspólnoty wywiadów, zaprzeczył jednak, by sygnalista był oficerem wywiadu. A to oznacza, że może on być dyplomatą lub pracownikiem Białego Domu.
Amerykańscy dziennikarze podejrzewają, opierając się na źródłach w Kongresie USA, że sprawa dotyczy rozmowy, którą Trump przeprowadził pod koniec lipca z nowo wybranym prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. O czym mieli rozmawiać politycy? I co w tej rozmowie tak zaniepokoiło sygnalistę, że postanowił oskarżyć prezydenta USA?
Biden na celowniku
Z oficjalnych informacji o tej rozmowie, zamieszczonych na stronie prezydenta Ukrainy wynika, że panowie rozmawiali m.in. o walce ukraińskich władz z korupcją, pomocy militarnej USA dla ukraińskiej armii oraz ewentualnym spotkania obu prezydentów w najbliższym czasie.
Demokratyczni kongresmeni podejrzewają, że część rozmowy dotycząca "walki z korupcją na Ukrainie", mogła dotyczyć sprawy Huntera Bidena, syna Joe Bidena, byłego wiceprezydenta USA, który ma obecnie największe szanse, by zostać kandydatem Demokratów na prezydenta USA w przyszłorocznych wyborach.
Hunter Biden był przez jakiś czas członkiem zarządu prywatnej firmy gazowej. Miało tam dochodzić do korupcyjnych praktyk. Prokurator Generalny Ukrainy stwierdził jednak, że dochodziło do nich zanim Biden rozpoczął tam pracę.
Gdyby jednak Ukraina wszczęła dochodzenie także przeciwko Hunterowi Bidenowi, mogłoby ono pomieszać szyki jego ojcu.
250 mln dolarów na szali
To dlatego w ubiegłym tygodniu politycy Partii Demokratycznej poprosili o zapis rozmowy Trumpa z Zełenskim, by przekonać się, czy prezydent i jego doradca Rudy Giuliani nie wykorzystali aparatu polityki zagranicznej dla korzyści politycznych. Mówiąc wprost, czy nie namawiał Zełenskiego do wszczęcia śledztwa, by wyeliminować groźnego przeciwnika.
Co ciekawe, od wielu miesięcy Biały Dom wstrzymywał wyrażenie zgody na przeznaczenie 250 mln dolarów z budżetu na pomoc ukraińskiej armii. Nagle jednak, po wybuchu afery z sygnalistą i prośbie kongresmenów o zapis rozmowy Trumpa z Zełenskim, taka zgoda została udzielona.
Jaki związek z tą sprawą może mieć wizyta prezydenta USA w Polsce, a dokładnie jej odwołanie? Otóż Trump miał w Polsce spotkać się z Zełenskim. Onet.pl sugeruje, że prezydent USA, zniecierpliwiony brakiem reakcji na jego prośby w sprawie śledztwa, postanowił odwołać wizytę, by uniknąć tego spotkania.
Czy tak było? Nie wiadomo. Sprawa jest tajemnicza i bardzo zagmatwana. Na pewno położy się cieniem na prezydenturze Donalda Trumpa.
Źródło: washingtonpost.com, nytimes.com, onet.pl