Urzędy pracy sparaliżowane zasiłkami
Urzędy pracy, zamiast wspomagać aktywność bezrobotnych, zostały sprowadzone do roli dystrybutora różnego rodzaju świadczeń. Są sparaliżowane zadaniami, do których nie były powołanie - pisze w "Gazecie Prawnej" Izabela Rakowska.
25.02.2004 | aktual.: 25.02.2004 07:11
W ub.r. na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu wydano zaledwie 8,2% środków z Funduszu Pracy, podczas gdy zasiłki i świadczenia stanowiły ponad 85% w strukturze wydatków.
Według publicystki "GP", w świadomości społecznej urzędy pracy kojarzą się wyłącznie z długą kolejką po zasiłek oraz z rejestrowaniem bezrobotnych, a nie z doradcą, który ma pomóc w poszukiwaniu zatrudnienia. Nie są traktowane jako miejsce, gdzie szuka się pracownika. Pracodawcy, mimo że mają obowiązek zgłaszać wakaty w swoich firmach pośrednikom pracy, wolą innymi metodami szukać pracowników. Bezrobotni również nie szukają pracodawcy w urzędzie.
Stan ten ma zmienić ustawa o promocji zatrudnienia, nad którą niebawem zacznie pracować Sejm. Na mocy jej przepisów w urzędach mają pojawić się profesjonalne służby zatrudnienia, a ich zadania sprowadzać się wyłącznie do pomocy bezrobotnym. Projektowany akt bowiem zdejmuje z nich obowiązki o charakterze socjalnym, takie jak wypłata świadczeń i zasiłków - podkreśla publicystka. (PAP)