PolskaUrzędnicy walczą z krowami - nielegalnie przeżuwają

Urzędnicy walczą z krowami - nielegalnie przeżuwają

13.07.2011 10:11, aktualizacja: 13.07.2011 11:53

Stabłowice, osiedle domków jednorodzinnych w zachodniej części Wrocławia. Przy ul. Starogajowej na 2-hektarowej łące, pod słupami wysokiego napięcia pasie się prawie 40 krów. Zwierzęta są czyste, zadbane i spokojne. Jednak trawę przeżuwają nielegalnie.

- Był sąd, był komornik, kazali mi się wynieść. Ale terminu nie podali - mówi Krzysztof Karnafel, właściciel zwierząt. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku gmina rozwiązała z jego ojcem umowę w sprawie dzierżawy tego terenu. Miał on tylko uprawiać ziemię, tymczasem hodował tam zwierzęta (wówczas świnie). W dodatku w 1993 roku wydano nakaz rozbiórki samowolnie postawionych tam budynków gospodarczych dla zwierząt. Ostatecznie, mimo wyroku nakazującego opuszczenie działki (1998 rok) i egzekucji komorniczej (2007 rok), krowy na Stabłowicach pasą się do dziś.

- Kiedyś tu była wieś, ale dzisiaj? Obok budują stadion na Euro 2012, a u nas wielka kupa obornika, smród i roje much - mówią ludzie mieszkający obok nielegalnego pastwiska.

- Moje dwie poprzedniczki z tym walczyły. Ja też próbowałam. A brzydki zapach niesie się po całej okolicy - dodaje Barbara Bogdał, dyrektorka Przedszkola nr 10, z okien którego widać łąkę i krowy. Problem w tym, że o ile decyzje urzędników można zastosować do ziemi i budynków, o tyle zwierząt już one nie dotyczą. Krów na bruk eksmitować nie można. Gmina musi więc znaleźć im jakieś lokum zastępcze i dopiero później zająć się ich właścicielem. Ale choć komornik wysyłał pisma z pytaniem o "ugoszczenie" zwierząt do niemal 140 hodowców z Dolnego Śląska, zainteresowanych nie znalazł. Urzędnikom z magistratu pomocy odmówił też Uniwersytet Przyrodniczy.

- Dla jednej krowy może miejsce by się znalazło, ale stada nie mamy gdzie przyjąć. W przyszłości zamierzamy wybudować klinikę dużych zwierząt pod miastem. Dziś nie ma na to warunków - wyjaśnia rzeczniczka uczelni Małgorzata Wanke-Jakubowska. Właściciel zwierząt z egzekucją komorniczą na karku rozkłada natomiast ręce. - To moje jedyne źródło utrzymania. Nie mogę ich sprzedać i nie mam dokąd ich przenieść - tłumaczy Krzysztof Karnafel. Wzdycha, słysząc o narzekaniach sąsiadów.

- Jednemu śmierdzi, inny przyjdzie z dzieckiem na spacer, jak do zoo. Ludzie różnie reagują. Zarząd Zasobu Komunalnego wspólnie z komornikiem szuka dozorcy, który po eksmisji mógł-by się zająć bezdomnymi krowami. Ma je przechować tylko przez miesiąc. Tyle na ich odebranie dostanie ich właściciel, potem komornik wystawi krowy na licytację.

Lokal dla owiec
Na podobny problem skarży się kilkuset mieszkańców Rędzina i Osobowic. Od kilkunastu lat walczą z właścicielem owiec, który nielegalnie zajmuje jeden z budynków po dawnym PGR. Zwierzęta są tam hodowane w tragicznych warunkach, brudzie i smrodzie. Właściciela nie można eksmitować, bo brakuje dla niego mieszkania zastępczego, a kolejka chętnych jest długa.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (8)
Zobacz także