Urzędnicy szefa MON Antoniego Macierewicza weszli z żandarmerią do Centrum Kontrwywiadu NATO
• Urzędnicy szefa MON weszli z Żandarmerią Wojskową do Centrum Kontrwywiadu NATO
• Wszystko działo się o 1.30 w nocy
• Szef MSZ: Chodziło o wymianę urzędników na tych z dostępem do informacji niejawnych
18.12.2015 | aktual.: 18.12.2015 10:43
Pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej ds. Utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO Bartłomiej Misiewicz wskazał nowego p.o. dyrektora tej instytucji. Za organizację centrum odpowiadać teraz będzie płk. Robert Bala. Według komunikatu MON, został on dziś wprowadzony "do tymczasowych pomieszczeń CEK NATO użyczonych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego."
W nocy do centrum weszli między innymi szef SKW Piotr Bączek i szef gabinetu ministra Antoniego Macierewicza - Bartłomiej Misiewicz. Towarzyszyli im funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej.
"Chodziło o wymianę urzędników na tych, którzy mieli dostęp do informacji niejawnych". Minister spraw zagranicznych tłumaczył w radiowej Trójce dlaczego Pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej ds. Utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO Bartłomiej Misiewicz wprowadził nowego p.o. dyrektora CEK NATO płk. Roberta Balę do tymczasowych pomieszczeń Centrum.
Minister Witold Waszczykowski mówił w radiowej Trójce, że polscy przedstawiciele pracujący w Centrum utracili dostęp do materiałów niejawnych i musieli być wymienieni na nowych, którzy taki dostęp posiadają. - W przypadku wojska takie decyzje wykonuje się natychmiast - tłumaczył minister.
Płk Krzysztof Dusza twierdzi w rozmowie z "GW", że urzędnicy SKW i MON-u nakłaniali Żandarmerię Wojskową, by weszła do pokojów, które zajmował polski i słowacki personel Centrum, ale ponieważ były one zaplombowane, żandarmi odmówili.
Komunikat MON
Komunikat Ministerstwa Obrony Narodowej brzmi: "18 grudnia 2015 r. Pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej ds. Utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO Bartłomiej Misiewicz wprowadził nowego p.o. dyrektora CEK NATO płk. Roberta Balę do tymczasowych pomieszczeń CEK NATO użyczonych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego."
"Nie ma w tym nic nadzwyczajnego"
W Kontrwywiadzie RMF FM wiceszef MON Bartosz Kownacki powiedział, że służby powinny działać w każdej godzinie. - Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Szef MON ma prawo używać wszystkich jednostek, które są pod jego zwierzchnością, nawet Żandarmerię Wojskową - powiedział. - Zostały przejęte pomieszczenia, zabezpieczone. Nie chcieliśmy robić żadnej sensacji, nie chcieliśmy też w jakiś sposób narażać tych, którzy tam pracują ciągle - dodał.
- Mam wrażenie, że Centrum Kontrwywiadu NATO to był rodzaj przechowalni dla poprzedniego kierownictwa SKW. Tam były pensje rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nawet, jak na warunki służb specjalnych to są wysokie wynagrodzenia - uważa Kownacki. Dodaje, że całe kierownictwo SKW chciało „uciec i zabezpieczyć sobie przyszłość". - Centrum eksperckie NATO - musimy jak najszybciej przygotować jego sprawność, zrobić to szybko i sprawnie, żeby mogło zacząć normalnie funkcjonować - mówi wiceminister. Centrum Kontrwywiadu NATO przejęte? - Tak. Jest pełnomocnik ministra obrony ds. centrum eksperckiego NATO i on rozpocznie normalne funkcjonowanie tej instytucji - odpowiada Bartosz Kownacki.
Relacja szefa Centrum Kontrwywiadu NATO
- Najpierw wtargnęli panowie, jak domniemywam dyrektorzy, razem z panem Piotrem Bączkiem. W ślad za nimi weszła asysta żandarmerii wojskowej - mówił w Radiu ZET szef Centrum Kontrwywiadu NATO, pułkownik Krzysztof Dusza.
Pułkownik w rozmowie z Moniką Olejnik potwierdził informacje „Gazety Wyborczej”, która dziś rano zamieściła na stronie artykuł opisujący wejście – przy pomocy dorobionego klucza – do Centrum Kontrywywiadu NATO dyrektora SKW, Piotra Bączka oraz szefa gabinetu politycznego i rzecznika prasowego MON, Bartłomieja Misiewicza.
„Mój oficer siedzi zamknięty na Klonowej. Przed jego pokojem stoi żandarm”
Krzysztof Dusza opierał się na relacji żołnierza, który był na terenie Centrum, którego w nocy odesłano do domu z zakazem kontaktowania się z szefem jednostki. Do sprawy oficera MON wróciło rano. - Dzisiaj ten oficer, który pełnił wczoraj w nocy służbę, został wezwany na Klonową. Został zamknięty w pokoju, a przed jego pokojem stoi żandarm. Powiedziano mu, że za chwilę tam trafią wszyscy żołnierze, bo zostaną doprowadzeni przez żandarmerię. Nie wiem w jakim trybie, bo wydaje mi się, że póki co obowiązuje w tym zakresie określony porządek prawny - mówił pułkownik.