PolskaUrodziła dla koleżanki, sąd odebrał jej dziecko

Urodziła dla koleżanki, sąd odebrał jej dziecko

Monika W., 35-latka, która urodziła syna podszywając się pod swoją przyjaciółkę, została pozbawiona praw rodzicielskich do chłopczyka. Taką decyzję podjął we wtorek Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia. Wyrok zapadł na posiedzeniu za zamkniętymi drzwiami. Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić, chłopczyk zostanie skierowany do placówki opiekuńczo-wychowawczej, prawdopodobnie w Łodzi.

Urodziła dla koleżanki, sąd odebrał jej dziecko
Źródło zdjęć: © WP.PL

Decyzja sądu nie jest jeszcze prawomocna, co oznacza, że w ciągu siedmiu dni Monika W. może się od niej odwołać. Jeśli tego nie zrobi w przewidzianym terminie, decyzja automatycznie nabierze mocy prawnej.

Przypomnijmy. Monika W. zgłosiła się na poród do szpitala im. Rydygiera w Łodzi. Personelowi przedstawiła legitymację rencistki wystawioną na 36-letnią koleżankę Annę W. Wcześniej, podczas wizyt u lekarzy związanych z badaniem ciąży, Monika W. pokazywała dowód osobisty koleżanki.

W całej tej mistyfikacji chodziło o to, by wszyscy nabrali przekonania, że Monika W. to jej koleżanka. Plan polegał na tym, że 35-latka urodzi dziecko i odda je przyjaciółce. Kobiety chciały ominąć formalności związane z adopcją dziecka. Ustaliły, że od początku intrygi Monika W. będzie występowała jako Anna W. I tak się właśnie stało.

Ich plany pokrzyżowali lekarze ze szpitala im. Rydygiera. Zdziwili się, że to kolejny poród 35-latki, a z dokumentów wynikało, że dopiero pierwszy. Zaintrygowało ich też, że na dokumentach okazywanych przez Monikę W. nigdzie nie ma jej zdjęcia. Po odkryciu mistyfikacji lekarze zawiadomili policję. Sprawą szybko zajęła się prokuratura.

Zdaniem śledczych, Monika W. chciała oddać nowo narodzonego chłopczyka, bo miała już troje dzieci i nie była w stanie wychować czwartego. Dlatego zwróciła się o pomoc do koleżanki, która z kolei marzyła o dziecku, a nie mogła go mieć.

Według lekarzy, Bartek jest dużym, silnym i zdrowym dzieckiem. Na świat przyszedł drogami natury, a przy porodzie nie było żadnych komplikacji. Monika W. usłyszała już zarzuty prokuratorskie o to, że oszukała lekarzy i występowała w roli koleżanki. Podczas przesłuchania kobieta przyznała się do winy i złożyła obszerne wyjaśnienia. Grozi jej do trzech lat więzienia.

- Monice W. zarzuciliśmy wyłudzenie poświadczenia nieprawdy w dokumentacji związanej z ciążą i porodem, a także posługiwanie się dokumentami innej osoby - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Sprawa jednak się komplikuje, bo Monika W. i jej koleżanka leczyły się psychicznie. W tej sytuacji prokuratura postanowiła, że zostaną przeprowadzone badania w celu ustalenia stopnia poczytalności obu kobiet.

- Jeśli się okaże, że Monika W. jest niepoczytalna, jej sprawa zostanie umorzona. Jeżeli badania wykażą, że jej poczytalność jest w znacznym stopniu ograniczona, sąd będzie mógł zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, sprowadzające się do grzywny lub ograniczenia wolności - wyjaśnia Krzysztof Kopania.

Zarzuty usłyszała też Anna W. Jej również grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Zarzucono jej, że działając wspólnie i w porozumieniu z matką dziecka wyłudziła poświadczenie nieprawdy w dokumentacji związanej z ciążą i porodem, a także posługiwanie się dokumentami innej osoby.

- Obie kobiety wyraziły chęć dobrowolnego poddania się karze, co oznacza, że już w styczniu postępowanie w tej sprawie powinno zostać zakończone - dodaje Krzysztof Kopania.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)