Uprowadzenie Mai z Wołczkowa. 31‑letni Adrian M. nie pójdzie do więzienia, w chwili porwania był niepoczytalny
• Umorzono śledztwo ws. uprowadzenia w ub.r. 10-letniej Mai z Wołczkowa
• Zdaniem biegłych psychiatrów mężczyzna cierpi na chorobę psychiczną
• Prokuratura skierowała wniosek do sądu o przymusowe leczenie Adriana M.
• Do porwania Mai doszło w 2015 r., Adrian M. przyznał się do winy
Umorzono śledztwo ws. uprowadzenia w ub.r. 10-letniej Mai z Wołczkowa (Zachodniopomorskie). Zdaniem biegłych podejrzany o ten czyn Adrian M. był niepoczytalny - podała Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Wniosła ona by sąd umieścił M. w ośrodku zamkniętym.
Jak powiedziała rzeczniczka prokuratury Małgorzata Wojciechowicz, w śledztwie podejrzany Adrian M. był wielokrotnie badany psychiatrycznie. - Biegli zaopiniowali, że z powody choroby, którą u niego stwierdzono, nie mógł on w czasie popełniania czynów rozpoznać ich znaczenia oraz pokierować swoim postępowaniem - dodała.
- Prokurator skierował wniosek do Sądu Rejonowego w Szczecinie o umieszczenie podejrzanego w ośrodku zamkniętym. Sąd w oparciu o opinie biegłych, orzeknie o umieszczeniu Adriana M. w szpitalu psychiatrycznym, gdzie będzie przebiegała dalsza kontrola stanu jego zdrowia - powiedziała Wojciechowicz. Obecnie podejrzany znajduje się w areszcie.
Do uprowadzenia Mai doszło w kwietniu 2015 r., gdy dziewczynka wracała do domu ze szkoły. Podejrzany wywiózł ją do Niemiec. Podczas jednego z postojów dziecko podjęło nieudana próbę ucieczki. W wyniku tego zdarzenia dziewczynka złamała lewą nogę. Następnego dnia Adrian M. został zatrzymany przez niemiecką policję. Potem został przekazany stronie polskiej. Wcześniej Sąd Okręgowy w Szczecinie wydał europejski nakaz aresztowania mężczyzny.
Śledztwo wykazało, że M. w 2014 r. został skazany przez Sąd Koronny w Leeds (Wielka Brytania) za popełnienie podobnego przestępstwa. W miejscowości Huddersfield uprowadził on małą dziewczynkę. Za to przestępstwo przez przeszło pół roku przebywał w angielskim więzieniu, skąd został deportowany na początku 2015 r. do Polski.
Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Podczas śledztwa tłumaczył, że jego zamiarem nie było uprowadzenie 10-letniej Mai, lecz jedynie przejażdżka samochodem, która przeciągnęła się w wyniku awarii samochodu.
Podczas poszukiwań dziewczynki po raz pierwszy w Polsce uruchomiono system Child Alert, stosowany w szczególnych i skomplikowanych przypadkach zaginięcia dzieci. Zakłada on jak najszybsze rozpowszechnianie informacji o zaginionym dziecku.