Unijne paszporty z elektronicznymi identyfikatorami
Państwa UE będą zmuszone być może już w
2004 roku wprowadzić nowe paszporty zawierające tzw.
identyfikatory biometryczne, czyli w mikrochipy z zapisanymi w
nich informacjami o kolorze tęczówki oka czy odciskach palców
posiadacza dokumentu.
To jeden z przykładów ciągłego zacieśniania ich współpracy w tzw. sprawach wewnętrznych i w zarządzaniu granicami, o czym dyskutowali w czwartek wieczorem przywódcy Unii Europejskiej i przystępujących do nie krajów, w tym Polski, na rozpoczętym tego dnia szczycie w greckim kurorcie Porto Carras koło Salonik.
"Nie wiem kiedy i nie wiem jak, ale na pewno wkrótce wszyscy będziemy mieli elektroniczne paszporty z identyfikatorami dającymi się odczytać w maszynie. Amerykanie bardzo nalegają, żeby od października 2004 roku takie dokumenty tożsamości posiadali wszyscy cudzoziemcy wjeżdżający na ich terytorium" - powiedział dziennikarzom w kuluarach szczytu wysoki ranga urzędnik Komisji Europejskiej.
Przyznał, że nie było to przedmiotem szczególnej dyskusji w Porto Carras, ale szczyt ma zadeklarować w dokumencie końcowym, że "w UE potrzebne jest spójne podejście do identyfikatorów i do danych biometrycznych, które doprowadzi do zharmonizowanych rozwiązań dla dokumentów wydawanych obywatelom krajów trzecich, dla paszportów obywateli UE i systemów informatycznych VIS i SIS II".
Chodzi o wspólna wizową bazę danych (VIS) i o kartotekę obszaru bez granic wewnętrznych Schengen, która będzie miała bardziej wszechstronny charakter (SIS II).
Kraje, od których obywateli USA nadal domagają się wiz - tak jest w wypadku Grecji, a także Polski i innych kandydatów do Unii - mogą poprosić Amerykanów, żeby zastosowali identyfikatory w wydawanych przez siebie wizach. "Ale większość obywateli Unii nie potrzebuje wiz przy wjeździe do USA i jedynym sposobem uniknięcia tego obowiązku będzie dostosowanie się do amerykańskich wymogów" - powiedział cytowany urzędnik.
Czwartkowa dyskusja potwierdziła, że Unia powoli umacnia wspólną politykę imigracyjną i zmierza do wspólnego zarządzania granicami zewnętrznymi. "Nawet jeżeli od czasu do czasu okazuje się, że jakiś pomysł jest wysuwany zbyt pochopnie i trzeba nad nim jeszcze popracować" - podkreślił jeden z unijnych dyplomatów.
Miał na myśli wycofanie się Wielkiej Brytanii z pomysłu "projektów pilotażowych" tworzenia w pobliżu granic zewnętrznych Unii obozów przejściowych dla uchodźców, żeby odsiewać nieuprawnionych kandydatów do azylu, zanim wjadą na terytorium Unii. Ale pomysł ten nie został całkowicie zarzucony i Londyn zamierza pracować nad ideą tworzenia takich obozów w pobliżu ognisk kryzysu, na przykład w Afryce.
Inny kontrowersyjny pomysł, który nie znajdzie jeszcze odzwierciedlenia w dokumencie końcowym, to wspólna straż graniczna. Podoba się on Niemcom i Francji, nie podoba Finlandii i Polsce. Na razie szczyt ma zlecić Komisji Europejskiej zbadanie możliwości powołania do życia "wspólnej struktury operacyjnej", która koordynowałaby współpracę w zarządzaniu granicami i współfinansowała wspólne projekty w tej dziedzinie.
Niemcy i Francja chciałyby, aby taka struktura (nazywają ją agencją) stała się zalążkiem wspólnej straży granicznej. Nie miałaby ona całkowicie zastąpić narodowych straży granicznych, lecz jedynie "wspierać" je w kontroli wspólnych granic zewnętrznych Unii, takich jak wschodnią granicą Polski z Rosją, Białorusią i Ukrainą.
Kraje popierające ten pomysł wiążą z nim zgodę na dzielenie się kosztami zarządzania granicami zewnętrznymi. Zasada ta została już zastosowana wobec nowych członków, którzy otrzymają wsparcie na ten cel w pierwszych trzech latach członkostwa (Polska 280 mln euro). (iza)