"Paszporty covidowe". UE jest na tak. Jak będziemy podróżować po Europie?
Parlament Europejski poparł w czwartek wydawanie certyfikatów szczepionkowych w Unii Europejskiej. Pytanie jednak, co na to państwa Wspólnoty. Nad certyfikatami, które nazywa się też paszportami covidowymi, piętrzą się chmury. Wspólnego stanowiska wciąż nie ma, a poszczególne kraje zaczynają decydować same za siebie.
29.04.2021 18:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najpierw na poziomie unijnym mówiło się o paszportach szczepionkowych. Później zaczęto dyskutować o Zielonych Cyfrowych Certyfikatach. Teraz europosłowie chcą zmiany nazwy dokumentu na "unijny certyfikat COVID-19". Wątpliwości na poziomie nazewnictwa są odbiciem wątpliwości co do samej zasadności wprowadzenia dokumentów umożliwiających funkcjonowanie i przemieszczanie się w Unii w czasach pandemii.
Certyfikat czy paszport covidowy?
Unijny certyfikat ma być jednolitym dokumentem obowiązującym na terenie całej Unii Europejskiej. Oznacza to, że w domyśle będzie spełniał głównie rolę międzynarodową, bo na poziomie państwowym poszczególne kraje już uruchamiają podobne certyfikaty bądź dokumenty uprawniające do korzystania z różnych form życia publicznego. Wcześniej dyskusje w Unii toczyły się wokół szczepionkowego paszportu, jednak zrezygnowano z tego słowa.
- To nie jest paszport szczepionkowy. Nazywajmy to "certyfikatem covidowym", bo nasza propozycja nie wprowadza "paszportów" czy też szczepionkowych zezwoleń na podróż - mówił komisarz UE Didier Reynders, który pilotuje ten projekt Komisji Europejskiej, w rozmowie z Deutsche Welle.
Więcej pytań niż odpowiedzi
W istocie jednak certyfikat niewiele się od paszportu będzie różnił. Ma zawierać informacje o szczepieniu (jego czasie oraz rodzaju szczepionki), wynikach ewentualnych testów PCR oraz o przebytym zakażeniu COVID-19. Deputowani chcą, żeby certyfikaty obowiązywały przez 12 miesięcy, ale nie dłużej. Dokument, który może być w formie cyfrowej lub papierowej, ma ułatwić poruszanie się po UE. - Nie będzie to jednak dokument, który będzie uniemożliwiał swobodne przemieszczanie się po Unii Europejskiej, przekraczanie granic, bo nie może być on nadrzędny wobec podstawowych praw, wobec strefy Schengen - mówi Wirtualnej Polsce europeista z Centrum Stosunków Międzynarodowych Łukasz Polinceusz.
I tutaj pojawiają się wątpliwości. Skoro dokument nie będzie niezbędny do przekroczenia granic, ponieważ o tym i tak nadal będą decydować poszczególne państwa, to jaka będzie jego rola?
Według Krzysztofa Kokoszczyńskiego, eksperta ds. europejskich, wciąż nie jest to do końca jasne. - Niestety pojawia się sceptycyzm, także na poziomie Rady Unii Europejskiej. Istnieją obawy, że wprowadzenie tego dokumentu nie będzie stanowiło jedynego warunku niezbędnego do podróżowania w Europie. Można przyjąć, że część państw będzie chciała dodatkowych zabezpieczeń zanim wpuści kogoś na swój teren. A to by zniszczyło ideę tych certyfikatów - uważa Kokoszczyński. Według czwartkowych ustaleń również do krajów członkowskich będzie należała decyzja, czy zaakceptują świadectwa szczepień wydane w innych państwach dla szczepionek nieautoryzowanych w Unii.
Jak podkreśla ekspert istnieje też dwuznaczność na poziomie prawnym. - Oczywiście w kwestiach zdrowotnych prawo krajowe jest ponad prawem europejskim. Z drugiej strony, w gestii Brukseli jest dbanie o swobodny przepływ ludności. To jest istotny punkt tarcia między stronami - podkreśla Kokoszczyński.
Zdążą do wakacji?
Kolejną kluczową kwestią jest też czas wprowadzenia unijnego certyfikatu. Unia Europejska chciałaby, żeby stało się to do 25 czerwca. Ale na przeszkodzie mogą stanąć procedury i ścieżka legislacyjna. Teraz projekt certyfikatu trafi do Rady Unii Europejskiej. - Rada pochyli się pewnie nad tym dość szybko, ale mamy jeszcze inne elementy jak wdrożenie norm technicznych uwzględniających sieć zdrowia całej Unii Europejskiej - zauważa Łukasz Polinceusz.
- Do tego dochodzi kwestia aktualizacji danych na poziomie ogólnoeuropejskim. Polska deklaruje na przykład, że ma taką bazę osobową. Ale nie wiadomo, czy taka baza jest aktualizowana w innych krajach. Wszystko może rozbić się o szczegóły - dodaje ekspert.
Na przyjęciu certyfikatu szczepionkowego zależy przede wszystkim krajom z południa Europy, dla których turystyka jest istotną gałęzią gospodarczą. W tym tygodniu Hiszpania ogłosiła, że chciałaby przyjąć zagranicznych turystów od czerwca i że bardzo liczy na wprowadzenie unijnego certyfikatu. Podobne nastroje panują w Grecji, na Malcie czy na Cyprze.
Łukasz Polinceusz zwraca jednak uwagę, że unijny paszport COVID-19 może być przydatny nie tylko w perspektywie krótkoterminowej, ale i długoterminowej. - Może on działać trochę na zasadzie tzw. żółtej książeczki szczepionkowej, która przecież funkcjonuje od lat. Nie wiadomo bowiem, jak sytuacja związana z koronawirusem ewoluuje w przyszłości, czy nie będziemy mieli do czynienia z nowymi szczepami i tak dalej. Być może Światowa Organizacja Zdrowia uzna, że pandemia ma charakter ogniskowy czy obszarowy, że może występować w kolejnych miesiącach czy nawet latach w różnych obszarach świata - twierdzi ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Każdy sobie rzepkę...
Na razie kilka krajów Unii Europejskiej wprowadza własne systemy mające na celu identyfikację osób zaszczepionych bądź takich, które przeszły zakażenie. Wielka Brytania poinformowała w czwartek, że tamtejsza aplikacja Ministerstwa Zdrowia (NHS) jest dostosowywana do wykorzystania jako paszport covidowy dla osób spędzających wakacje za granicą. Jak informowaliśmy w poprzednim tygodniu, testy własnej aplikacji zapowiedziała też Francja. Dania uruchomiła paszport "Coronapas", który umożliwia obywatelom dostęp do usług, a Holandia testuje program o nazwie "Powrót do życia".