Trwa ładowanie...
d1t4djx
14-10-2008 09:43

Unia silnych

Sprawa walki polskich stoczni o utrzymanie dofinansowania z budżetu państwa została zdominowana przez rozliczenia z zaniedbań związanych z prywatyzacją zakładów i walką o ich rentowność. Media oraz politycy nie zwracali uwagi, że jest to kolejny przykład braku solidarności oraz nierównego traktowania państw członkowskich przez Unię Europejską
Gdyby stocznie te nie leżały w Polsce, tylko na terenie byłego NRD, nikt by nie sprawdzał, czy pieniądze z budżetu państwa mogły zostać przekazane zakładom. Zastanawiano by się raczej, jak w najlepszy sposób wykorzystać te środki.

d1t4djx
d1t4djx

Przepisy traktatu ustanawiającego Unię Europejską, przepisane do traktatu lizbońskiego, wyłączają bowiem obszar byłych Niemiec Wschodnich z restrykcyjnych przepisów dotyczących pomocy, jaką państwo może przekazać przedsiębiorstwom.

Uprzywilejowane Niemcy

Artykuł 87. traktatu o Unii Europejskiej mówi, że przepisy o pomocy publicznej nie obowiązują w odniesieniu do „niektórych regionów Republiki Federalnej Niemiec dotkniętych podziałem Niemiec, w zakresie, w jakim jest ona niezbędna do skompensowania niekorzystnych skutków gospodarczych spowodowanych tym podziałem”. W praktyce oznacza to, że niemiecki rząd może bez przeszkód współfinansować m.in. zakłady stoczniowe. Szacuje się, że Bundestag przekazuje im rocznie 20% budżetu przeznaczonego na rozwój technologiczny.

Istnienie tych przepisów w rozszerzonej po 2004 r. Wspólnocie powinno budzić rozbawienie i zdziwienie u wszystkich znających choć trochę historię ostatnich siedemdziesięciu lat. Niemcy nie są krajem Wspólnoty dotkniętym w najgłębszy sposób skutkami gospodarczymi układu jałtańskiego. Podział dokonany przez światowe mocarstwa po zakończeniu II wojny światowej w dużo większym stopniu ugodził w takie kraje jak Litwa, Łotwa czy Polska. Jednak to nie im Wspólnota złagodziła przepisy umożliwiające przyznanie pomocy przez państwo. Łagodniejsze traktowanie Niemców jest tym dziwniejsze, że to oni rozpętali II wojnę światową, której naturalną konsekwencją była konferencja w Jałcie oraz podział Niemiec na dwa odrębne państwa. Unia pomaga Berlinowi w nadrabianiu zapóźnień powstałych wskutek rozpętania II wojny światowej, co było decyzją legalnych władz niemieckich, a jednocześnie zakazuje udzielania takiej samej pomocy krajom, które przez tę decyzję ucierpiały. Jest to przejaw ogromnej hipokryzji i lekceważenia nowych
członków Wspólnoty.

Poza planem Marshalla

Brak łagodniejszego traktowania państw Europy Środkowej dotkniętych komunizmem dziwi tym bardziej, że kraje starej Unii swoją dobrą pozycję ekonomiczną zawdzięczają m.in. pomocy międzynarodowej. Najważniejsi unijni gracze – Niemcy, Francja, Wielka Brytania – byli głównymi beneficjentami prowadzonego przez Stany Zjednoczone planu Marshalla. Miał on pomóc w odbudowie państw Europy Zachodniej po wojnie. W ciągu trzech lat kraje Starego Kontynentu otrzymały zza oceanu około 14 mld dolarów (obecnie równowartość ponad 140 mld dolarów). Dzięki nim zanotowały niespotykany wskaźnik wzrostu produkcji przemysłowej na poziomie kilkudziesięciu procent, odbudowały gospodarki zniszczone działaniami wojennymi oraz podniosły poziom życia swoich obywateli. To właśnie pieniądze przekazane przez rząd USA dały początek potędze gospodarczej m.in. Niemiec. Gdyby Waszyngton nie podjął decyzji o udzieleniu pomocy Europie, państwa takie jak RFN, Francja czy Wielka Brytania dużo gorzej radziłyby sobie z odbudową po zmaganiach z
Hitlerem.

d1t4djx

Prawdopodobnie także proces zjednoczenia Niemiec w 1990 r. miałby dużo gorsze skutki dla tamtejszej gospodarki. Na podobną pomoc Polska nie mogła liczyć. Choć polskie władze chciały przystąpić do planu Marshalla, z przyczyn politycznych nie zgodził się na to Stalin. Kraje Wspólnoty, mimo że same chętnie korzystały z finansów zagranicznych i pomocy na odbudowę swoich państw po wojnie, nie chciały dać takiej samej możliwości krajom bloku wschodniego. Choć koszty zniszczeń wojennych, a potem okupacji sowieckiej w Polsce, na Litwie czy Łotwie były dużo wyższe niż w Niemczech, Bruksela uznała, że pomoc udzielana przez poszczególne państwa musi być łagodniejsza tylko w odniesieniu do Berlina.

Likwidacja symbolu

Walka o polskie stocznie budzi w kraju duże emocje, także ze względu na historyczne znaczenie tych zakładów. Ogłoszenie ich upadłości to utrata dziesiątek tysięcy miejsc pracy w całej Polsce. Jednak jest to także likwidacja przedsiębiorstwa, w którym narodziła się „Solidarność” – ruch społeczny, który zapoczątkował złagodzenie reżimu komunistycznego, a potem doprowadził do jego upadku. Ostateczne zamknięcie stoczni nie będzie tylko końcem kolejnej państwowej spółki. Będzie końcem pewnego symbolu, który dla znacznej części polskiego społeczeństwa kojarzy się z końcem PRL-u i początkiem rodzenia się ustroju demokratycznego.

Europejscy politycy w publicznych wystąpieniach chętnie przypominają znaczenie „Solidarności” dla przemian w Europie i procesu jednoczenia się kontynentu. Jednak swoich słów używają tylko do celów politycznych, gdyż wolą patrzeć na upadek kolebki tego ruchu, niż ustanowić równe prawo, traktujące przynajmniej w ten sam sposób przedsiębiorstwa polskie i wschodnioniemieckie. Gdyby Unia rzeczywiście opierała się na zasadzie solidarności i poszanowania wszystkich członków, z apelem o akceptację planu restrukturyzacji polskich zakładów wystąpiłyby Niemcy.

Gdyby bowiem w Stoczni Gdańskiej nie powstała „Solidarność”, prawdopodobniej musieliby oni czekać dłużej na zjednoczenie kraju. Wtedy „niekorzystne skutki gospodarcze spowodowane podziałem” Niemiec trwałyby dłużej. Nie skłoniło to jednak Angeli Merkel do wstawienia się za polskimi zakładami i zaapelowania o wyjątkowe, a w praktyce takie samo jak w przypadku dotacji niemieckiego rządu, potraktowanie pomocy, jakiej polskie władze udzieliły stoczniom. Zamiast tego Komisja Europejska postanowiła szczegółowo zbadać plany przygotowane przez rząd w Warszawie.

d1t4djx

Nie zadzierać z bankami

Skrupulatność unijnych komisarzy jest zastanawiająca nie tylko dlatego, że nie dotyczy Niemiec. Patrząc na przebieg kryzysu gospodarczego w Europie można dojść do wniosku, że nie dotyczy ona nikogo poza Polską. Komisja Europejska nie zdobyła się na słowa krytyki pod adresem żadnego kraju, który w reakcji na recesję postanowił wesprzeć krajowe banki. W ostatnich dniach rząd Wielkiej Brytanii znacjonalizował kilka z nich, Holandia wsparła własny system bankowy, kraje Beneluksu wspomogły bank Fortis, niemiecki gabinet ratuje od upadłości prywatny bank Hypo Real Estate, a Dublin postanowił udzielić państwowych gwarancji dla całości depozytów w krajowych bankach. Choć posunięcia te były jawnym naruszeniem przepisów o pomocy publicznej, a przekazywane środki często wielokrotnie przewyższały dotacje dla polskich stoczni, unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes postanowiła się nimi nie zajmować. Wygląda na to, że Komisja Europejska nie chciała zadzierać z bankami. To w nich w końcu europejscy politycy zaciągają
pożyczki na potrzeby kolejnych kampanii wyborczych. Bez szkody dla własnych interesów można się natomiast zająć pomocą dla polskich zakładów. Tu prawdopodobnie nikomu ważnemu na odcisk się nie nastąpi.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering, odbierając 1 października w Olsztynie tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, powiedział, że „Unia Europejska opiera się na wartościach, takich jak wolność i solidarność”. Jednak jak widać z solidarnością Wspólnoty wciąż nie jest najlepiej. Na razie Unia jawi się jako zrzeszenie silnych państw, które ustalają wszelkie reguły w sposób tylko im odpowiadający, naginając je dodatkowo dla swoich potrzeb. Do innych członków odnoszą się natomiast w sposób lekceważący, akceptując łaskawie ich obecność w Unii. Nie wiadomo, ile czasu musi jeszcze upłynąć, by do rzeczywistej solidarności dopuszczone zostały wszystkie kraje członkowskie. Jeżeli w ogóle jest to możliwe. (kab) Stanisław Żaryn
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia

d1t4djx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1t4djx
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj