Unia przyszła - szlaban został
Z powodu zagubienia noty dyplomatycznej,
którą czeski rząd wysłał do naszego MSZ, szlaban graniczny w
Skrbeńsku pod Jastrzębiem wciąż straszy jak za komuny i dzieli
Europę na pół - pisze "Dziennik Zachodni".
By odwiedzić krewnych czy napić się pilznera w czeskiej gospodzie kilkanaście metrów od drogi, Polacy muszą nadrabiać 15 kilometrów i przekraczać granicę na przejściu w Gołkowicach. Skrbeńsko raz złorzeczy na Unię, raz się z niej śmieje. Rząd widzi problem, ale czeka na Czechów. Posłowie też są za podniesieniem szlabanu, ale decyzja nie należy do nich.
Co jakiś czas debatuje na ten temat grupa robocza Polsko-Czeskiej Komisji Międzynarodowej do Spraw Współpracy Transgranicznej. W tym roku na kolejnym spotkaniu Czesi poinformowali, że przekazali stronie polskiej notę dyplomatyczną w sprawie utworzenia przejścia m.in. w Skrbeńsku. Polskie MSZ twierdzi jednak, że nota nie wpłynęła.