Polityka"Unia nie zabierze nam suwerenności"

"Unia nie zabierze nam suwerenności"

Traktat z Lizbony kładzie kres różnego rodzaju dywagacjom, że proces integracji europejskiej zmierza ku jakiejś formie państwa ogólnoeuropejskiego kosztem suwerenności państw członkowskich - mówi Wirtualnej Polsce Jan Barcz, profesor prawa międzynarodowego i prawa europejskiego, kierownik Katedry Prawa Międzynarodowego i Prawa UE w WSPiZ im. L. Koźmińskiego w Warszawie.

"Unia nie zabierze nam suwerenności"
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

14.12.2007 | aktual.: 10.01.2011 16:59

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/podpisanie-traktatu-w-lizbonie-6038692624041089g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/podpisanie-traktatu-w-lizbonie-6038692624041089g )
Podpisanie Traktatu w Lizbonie

Jak mówi premier Tusk, Polska będzie prawdopodobnie pierwszym krajem, który ratyfikuje Traktat Reformujący Unię. Jakie znaczenie ma ten dokument dla Unii i dla Polski?

Prof. dr hab Jan Barcz: Byłoby niezmiernie istotne, aby z Polski – po okresie zamieszania wokół polityki europejskiej – wyszedł jasny sygnał, wskazujący, iż Polska chce odgrywać w Unii aktywną i konstruktywną rolę. Takim sygnałem będzie z pewnością ratyfikowanie Traktatu z Lizbony bez zbędnej zwłoki. Traktat ten będzie miał dla spójności, efektywności działania Unii istotne znaczenie. Jego wejście w życie będzie też wyrazem przezwyciężania kryzysu politycznego w Unii i niebezpieczeństwa jej osłabienia czy w ogóle fragmentacji. Tego rodzaju rozwój byłby dla Polski szczególnie niekorzystny.

Jakie podstawowe zmiany w ustroju Unii wprowadza Traktat Lizboński?

- Zasadnicze reforma wyraża się w tym, że na mocy Traktatu z Lizbony Unia zostanie przekształcona w jednolitą, spójną organizację międzynarodową. Bardziej przejrzysty stanie się tym samym mechanizm decyzyjny, podstawy prawne działania Unii oraz jej efektywność działania. Z drugiej strony jest to jednoznaczny sygnał ze strony państw członkowskich, że proces integracji europejskiej nie wyjdzie poza ramy prawne organizacji międzynarodowej, to jest struktury kreowanej przez państwa członkowskie, której kompetencje określają państwa członkowskie i z której – jeśli taka byłaby ich wola – mogą wystąpić. W ten sposób kładzie się kres różnego rodzaju dywagacjom, iż proces integracji europejskiej zmierza ku jakiejś formie państwa ogólnoeuropejskiego kosztem suwerenności państw członkowskich. Dla zrozumienia istoty prawnej tego procesu i jego percepcji politycznej ma to zasadnicze znaczenie.

Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu udało się przekonać przywódców w Lizbonie, żeby do Traktatu został dołączony protokół o niewygasalności „Joaniny” – czy Pana zdaniem to jego sukces?

- Sukcesem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego było przede wszystkim to, że zrezygnował z „postulatu pierwiastka” i przyczynił się w sposób konstruktywny do osiągnięcia kompromisu. Uważam, że potwierdzenie formuły z Joaniny oraz okresów przejściowych, w których można będzie „powrócić” do obecnego systemu głosowania w Radzie jest rozwiązaniem racjonalnym: nie powinno ono wpłynąć negatywnie na dynamikę procesu decyzyjnego w Unii, umożliwi natomiast państwom, które miały różne zastrzeżenia do nowego systemu tzw. podwójnej większości, „płynne” przejście do tego nowego systemu, bez turbulencji wewnątrzpolitycznych.

Co do umocowania formuły z Joaniny, Polska zasadnie domagała się umocowania docelowej formuły (która ma obowiązywać po roku 2017) jako elementu systemu podejmowania decyzji w Radzie większością kwalifikowaną. Mimo początkowych kontrowersji w tej sprawie, pole kompromisu było znaczne. Ustalenie w protokole, iż decyzję w sprawie zmiany formuły Joaniny można będzie podjąć tylko jednomyślnie jest racjonalnym kompromisem – Polska otrzymała gwarancje, że bez jej zgody formuła ta nie zostanie zmieniona; inne państwa natomiast gwarancje, iż w przypadku uzyskania wspólnej woli, co do zmiany czy rezygnacji z tej formuły, można to będzie uczynić bez wszczynania skomplikowanej procedury rewizji traktatów. Czy słusznie rząd Donalda Tuska przyjął Kartę Praw Podstawowych z brytyjskim protokołem ograniczającym jej stosowanie? Wokół Karty było wiele zamieszania – przed wyborami Tusk popierał ją w całości, krytykowali ją biskupi i PiS. Teraz premier Tusk podpisze dokument wynegocjowany przez poprzedni rząd, tłumacząc, że w
przeciwnym razie zagrożona byłaby skuteczna ratyfikacja Traktatu Reformującego UE w Polsce…

- W moim przekonaniu premier Tusk działa rozważnie. Zasadniczym celem doprowadzenie do wejścia w życie Traktatu z Lizbony. Stanowisko PiS i Prezydenta RP zostało jednoznacznie określone – w przypadku rezygnacji z udziału w tzw. protokole brytyjskim doprowadzą do zablokowania procedury ratyfikacyjnej (i jest to możliwe, bowiem Traktat wymaga przed ratyfikowaniem przez Prezydenta zgody wyrażonej w ustawie, której uchwalenie wymaga większości 2/3 ustawowej liczby posłów i senatorów; rozpisanie natomiast referendum nie byłoby w tym przypadku rozwiązaniem racjonalnym - i kosztownym i niepewnym; referendum upoważnia Prezydenta do ratyfikacji jeśli weźmie w nim więcej niż połowa osób uprawnionych do głosowania).

Z drugiej natomiast strony analizy prawne wykazują, że tzw. protokół brytyjski nie zmieni zakresu stosowania Karty. W tym miejscu należy wyjaśnić, że podpisany został Traktat z Lizbony. Karta Praw Podstawowych została natomiast proklamowana w przeddzień, 12 grudnia, przez Przewodniczących Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji. Na mocy Traktatu będzie ona miała – wraz z jego wejściem w życie – moc prawną. Czyli – Karta będzie Polską obowiązywać. Przystąpienie do tego protokołu ze strony polskiej jest chyba jednak bardziej pewnym manifestem polityczno-światopoglądowym, z jego treści trudno bowiem wyinterpretować bardziej istotne skutki prawne.

Czy taki dokument jak Karta jest potrzebny, przecież są inne dokumenty w prawie europejskim gwarantujące podstawowe prawa obywatelskie, ekonomiczne i socjalne?

- Oczywiście, że jest potrzebny. W Unii (a uprzednio we Wspólnocie) ochrona praw podstawowych nabierała stopniowo coraz większego znaczenia. Trybunał Sprawiedliwości chroniąc prawa podstawowe obywateli państw członkowskich (w zakresie działania prawa wspólnotowego), sięga do różnych umów międzynarodowych, zwłaszcza do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, oraz do wspólnych tradycji konstytucyjnych państw członkowskich. Z punktu widzenia obywatela istotne jest jednak, aby miał on jasny katalog praw, które mu przysługują. Karta taki katalog zawiera, przy czym chodzi tutaj z jednej strony o prawa podstawowe dobrze znane i stosowane od dawna oraz prawa–zasady, wymagające dopełnienia w prawie krajowym państw członkowskich (głównie prawa socjalne czy prawa odnoszące się do tzw. obszarów wrażliwych).

Karta wskazuje również prawa podstawowe nowej generacji – jak prawa osób starszych, osób niepełnosprawnych, związane z ochroną środowiska, czy prawo obywatela do dobrych rządów. Karta jest ważnym, nowocześnie skonstruowanym dokumentem, uwzględniającym jednocześnie różną wrażliwość poszczególnych państw członkowskich i ich tożsamość. Wielka szkoda, że zawirowania wewnątrzpolityczne odbiły się na nastawieniu Polski do Karty.

Rozmawiała Joanna Stanisławska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)