"Umowę ws. tarczy będziemy negocjować przez wiele miesięcy"
Prezydent Lech Kaczyński
zapowiedział, że umowa w sprawie umieszczenia w Polsce elementów
amerykańskiej tarczy antyrakietowej będzie negocjowana jeszcze
przez wiele miesięcy. Podczas briefingu w Simi Valley zaznaczył,
że stwierdzenie, iż w Waszyngtonie została zawarta umowa w sprawie
tarczy, jest nieprawdziwe.
Ostatnim punktem trzydniowej wizyty roboczej polskiego prezydenta w USA była baza amerykańskich sił powietrznych Vandenberg w Kalifornii, gdzie obejrzał system obrony przeciwrakietowej podobny do tego, jaki USA chcą stworzyć w Polsce.
Dziennikarze pytali prezydenta w Simi Valley, czy podczas poniedziałkowych rozmów polskiej delegacji z przedstawicielami administracji USA Polska otrzymała gwarancje bezpieczeństwa, o które nam chodzi i czy zostanie podpisana umowa wojskowa pomiędzy Polską w USA.
Prezydent podkreślił, że sprawa tarczy antyrakietowej, która ma pewne znaczenie antyterrorystyczne na świecie jest kwestią autonomiczną. Zaznaczył, że gwarancje dotyczące np. uzbrojenia naszych sił zbrojnych wiązać należy raczej z polskim zaangażowaniem w "operacje pokojowe kreowane przez USA".
Podkreślił, że Polska nie chce nic za darmo, chce jedynie dostępu do pewnego typu potrzebnego nam uzbrojenia.
Prezydent zaznaczył też, że o gwarancjach bezpieczeństwa była rozmowa "na poziomie najwyższym".
Mówiąc o tarczy prezydent ponownie użył trybu warunkowego: "tarcza antyrakietowa, jeżeli do niej dojdzie". Zastrzegł też, że "wczorajsze stwierdzenie, że tutaj już została zawarta umowa jest nieprawdziwe"._ Nie ma umowy, nie ma i ona będzie jeszcze przez miesiące negocjowana_ - mówił. Jak dodał, jego zdaniem, "trzeba mówić o wielu miesiącach".
W poniedziałek po spotkaniu z prezydentem USA George'em Bushem, Lech Kaczyński oświadczył, że tarcza, która jest dla Polski rzeczą bardzo dobrą, "będzie".
Z Simi Valley prezydent udał się do bazy wojskowej Vandenberg. Podczas konferencji prasowej w bazie, Lech Kaczyński powiedział, że ma nadzieję, iż "współpraca w tych sprawach, które się łączą ściśle z tym miejscem, między Polską a Ameryką się rozwinie". Jesteśmy w tej chwili na dobrej drodze - podkreślił.
W bazie sił powietrznych Vandenberg umieszczono element tarczy antyrakietowej, taki jaki ma zostać umieszczony Polsce. Z bazy Vandenberg próbnie wystrzeliwane są rakiety - interceptory - mające przechwycić atrapy rakiety dalekiego zasięgu wystrzeliwane z innej amerykańskiej bazy.
Prezydent zobaczył m.in. około 16-metrowy interceptor z wyjętym elementem uderzającym w rakietę wroga - tzw. pojazdem niszczącym, który nie zawiera żadnych elementów wybuchowych, rozbija rakiety jedynie siłą uderzenia - oraz silos do przechowywania interceptorów. Amerykanie chcą, aby w Polsce stanęło 10 takich silosów.
Prezydentowi towarzyszył w bazie szef amerykańskiej Agencji Obrony Antyrakietowej (ang. MDA), generał Henry Obering, który podarował mu m.in. małą portretową rzeźbę Ronalda Reagana oraz element interceptra, który jako ostatni wyjmuje się z rakiety przed jej wystrzelaniem.
Podczas konferencji prasowej na terenie bazy polski prezydent, który przebywał w USA od niedzieli, przeprosił, za to, że przyjechał do bazy na krótko._ W moim kraju właśnie minęła godzina czwarta rano, ja jeszcze dzisiaj - w Polsce jest już 18, nie 17 lipca - mam obowiązki_ - wyjaśnił.
Podkreślił, że choć widział wiele baz wojskowych, nigdy nie był w miejscu takim jak Vandenberg. Zaznaczył, że to, iż on oraz cała delegacja mogli wjechać na teren bazy, świadczy o tym, że świat stał się otwarty. Zastrzegł jednak, że to, czym zajmuje się baza "wynika z tego, że na świecie jest też wiele niebezpieczeństw". Trzeba im przeciwdziałać. W tym zakresie współpraca jest niezmiernie istotna. Choć mam nadzieję, że to co widziałem przed chwilą nie będzie musiało być używane- powiedział prezydent.
Pozostawiam państwa z tą nadzieją, co nie oznacza, że nie należy pracować nad udoskonaleniem tego systemu - dodał.
Baza Vanderberg zajmuje niemal 100 tys. akrów. Oprócz silosów i rozrzuconych po terenie obiektów towarzyszących, baza to pusty teren z niezbyt bujną kalifornijską roślinnością, wśród której swobodnie żyją zwierzęta. Co ciekawe, na terenie bazy i pod opieką jej pracowników żyje aż trzynaście gatunków zwierząt zagrożonych wyginięciem.
Prezydent Lech Kaczyński wraca obecnie do kraju z trzydniowej roboczej wizyty w USA - samolot, którym podróżuje zatrzymał się o północy lokalnego czasu w Chicago, skąd Lech Kaczyński uda się w dalszą drogę do kraju. W Warszawie prezydent będzie po godz. 19 polskiego czasu.