Umorzony proces związany z ujawnieniem danych z akt UB
Białostocki sąd rejonowy umorzył
postępowanie o zniesławienie przeciwko Ryszardowi Nawrockiemu.
Upublicznił on dane znanego miejscowego adwokata Jerzego
Korsaka, podając, że jest osobą figurującą w aktach uzyskanych z Instytutu
Pamięci Narodowej jako tajny współpracownik SB.
10.03.2006 | aktual.: 10.03.2006 12:02
Po trwającym kilka miesięcy, utajnionym procesie sąd uznał, że Nawrocki dopuścił się zniesławienia, ale postępowanie karne umorzył uznając, że czyn miał znikomą szkodliwość społeczną. Wyrok nie jest prawomocny, jego uzasadnienie było niejawne. Apelację zapowiedziały obie strony.
Chodziło o wypowiedzi publiczne Nawrockiego, także adwokata (obecnie emerytowanego) w których mówił on o Korsaku, przed laty jego obrońcy w procesie sfingowanym przez władze komunistyczne, m.in. że "nie był adwokatem, tylko katem" i że nie bronił go należycie.
W procesie przed ponad dwudziestu laty Nawrocki został oskarżony o płatną protekcję i skazany na 4 lata więzienia i zakaz wykonywania praktyki adwokackiej. Został przywrócony do zawodu w latach 90., po orzeczeniu Sądu Najwyższego.
Kiedy Nawrocki upublicznił informacje uzyskane z akt IPN i w mediach niepochlebnie wyrażał się o Korsaku, ten skierował do sądu prywatny akt oskarżenia, bo uznał, że takie wypowiedzi naruszają jego dobra osobiste i narażają na utratę zaufania publicznego potrzebnego do wykonywania zawodu.
Reprezentująca Korsaka mecenas Marzanna Białobrzeska powiedziała po wyjściu z sali rozpraw dziennikarzom, że orzeczenie sądu "to początek drogi oczyszczania dobrego imienia znakomitego adwokata".
Ryszard Nawrocki podkreślił, że jeżeli dokumenty IPN sądu nie przekonują, to nie ma innych dowodów. Jego zdaniem, sąd dopuścił się dowolnej oceny dowodów. Obie strony zapowiedziały apelację.
Sprawa stała się głośna w połowie 2005 roku. Wtedy to, po uzyskaniu statusu osoby pokrzywdzonej Ryszard Nawrocki otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej dokumenty, w których Korsak, przed laty jego dobry znajomy i obrońca, figuruje jako osoba współpracująca z SB, z nadanym jej pseudonimem.
Niczego nie podpisywałem, donosów nie składałem- mówił Korsak w czerwcu, gdy sprawa podejrzeń wobec niego została nagłośniona. Przypomniał wtedy, że w latach 90. składał oświadczenie lustracyjne, w którym napisał, iż nie współpracował z SB.
Dodał, że materiały przeciwko niemu mogą być sfabrykowane przez oficerów SB, z którymi - jak mówił - "zawsze miał na pieńku".
W piątek mec. Korsak powiedział, że zwrócił się do IPN o nadanie mu statusu osoby pokrzywdzonej, by uzyskać w ten sposób dostęp do akt. Dotąd decyzji Instytutu nie otrzymał.
Sprawą Korsaka zajmował się też rzecznik dyscyplinarny przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Olsztynie Jacek Klonowski. Postępowanie wyjaśniające jednak umorzył, uznając że doszło do przedawnienia. Jak wyjaśnił, prawo o adwokaturze i kodeks etyki adwokackiej mówią bowiem, że adwokata nie można ścigać za postępowanie nieetyczne i działania nieprawne, jeżeli minęło więcej niż pięć lat od popełnienia czynu.
Jak wyjaśnił Klonowski, zarzuty, które stawia Nawrocki Korsakowi, dotyczą końca lat 70. A ja mogę zająć się sprawą jedynie od 2000 roku - powiedział i podkreślił, że w tej sytuacji nie mógł merytorycznie odnieść się do zarzutów.
Szef pionu śledczego oddziału IPN w Białymstoku Dariusz Olszewski powiedział, że wciąż trwa śledztwo dotyczące podejrzeń tworzenia fałszywych dowodów w procesie przeciwko Nawrockiemu. Dotąd nikomu nie postawiono zarzutów.