Umorzono śledztwo ws. obchodów rocznicy powstania ONR i kazania ks. Jacka Międlara
• Umorzono dochodzenie ws. kwietniowych obchodów 82. rocznicy powstania ONR
• Ich uczestnicy, w tym ks. Jacek Międlar, mieli głosić hasła ksenofobiczne i rasistowskie
• Prokuratura uznała, iż nie doszło do popełnienia tzw. przestępstw z nienawiści
• Podobnie oceniono kazanie ks. Międlara
• Zdaniem śledczych, duchowny odwoływał się do treści historycznych i biblijnych
• Tymczasem ks. Międlar wystąpił ze zgromadzenia Księży Misjonarzy
• Jak napisał, "nie jest w stanie łączyć Prawdy i Bożego Słowa z liberalną narracją, w jaką środowiska żydowskie, gejowscy lobbyści, a zatem i jego przełożeni próbowali go wpisać"
• Przełożony księdza: jego decyzja w praktyce oznacza odejście z kapłaństwa
Na obchody zorganizowane przez ONR 16 kwietnia złożyła się m.in. msza św. w archikatedrze i marsz ulicami Białegostoku z udziałem ok. 400 osób. Wieczorem działacze ONR zorganizowali koncert zespołu propagującego treści faszystowskie i rasistowskie, wynajmując w tym celu klub studencki Politechniki Białostockiej.
Według publikowanych w mediach nagrań z niektórych fragmentów marszu, jego uczestnicy krzyczeli m.in.: "My Europę obronimy, islamistów nie wpuścimy", "Narodowy radykalizm", "Polacy przeciw imigrantom", "Śmierć wrogom ojczyzny" czy "Wielka Polska katolicka".
Jak podawały też regionalne media, ksiądz Jacek Międlar, wygłaszający kazanie w trakcie nabożeństwa w bazylice, nazwał narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". - Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm - miał mówić podczas mszy.
Zdecydowane oficjalne stanowisko Kościoła
O obchodach zrobiło się głośno w całym kraju. Kilka dni po nich dezaprobatę wobec wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej wyraził przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Również Kuria Archidiecezjalna w Białymstoku wydała oświadczenie, w którym przepraszała wszystkich, którzy "poczuli się dotknięci zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej".
Oświadczenie wydały też wtedy władze Politechniki Białostockiej, w którym odcięły się od poglądów głoszonych przez ONR. Poinformowały też, że pracę stracił szef fundacji prowadzonej przez politechnikę, która odpowiadała za wynajem klubu, zapowiedziały też zmianę zasad wynajmu.
Po miesięcznym postępowaniu sprawdzającym, dochodzenie z urzędu wszczęła Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe (włączono do niego też dwa zawiadomienia zbieżne z przedmiotem dochodzenia). Dotyczyło ono obchodów ONR i możliwości publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych oraz publicznego znieważania ludności z powodu przynależności wyznaniowej.
W sierpniu sprawę przejęła - uzasadniając to wagą tego postępowania - miejscowa prokuratura okręgowa.
Śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa
Ostatecznie zdecydowała o umorzeniu dochodzenia. Jak napisał w wydanym we wtorek komunikacie szef tej prokuratura Marek Czeszkiewicz, autorzy dwóch niezależnych od siebie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa "złożyli je bez zapoznania się z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń, lecz opierając się na przekazach medialnych".
Po oględzinach nagrań z marszu ONR śledczy nie znaleźli potwierdzenia, by w trakcie tego marszu padały okrzyki, które zacytowali w swoim pismach zawiadamiający. Część przesłuchanych świadków słyszała je z relacji innych osób, inni nie byli w stanie określić, czy użyto takich haseł lub nie mogli wskazać, kto je skandował.
- Po dokładnym przeanalizowaniu treści kazania wygłoszonego (...) przez księdza Jacka Międlara prokuratura stwierdziła, że w zawiadomieniach o przestępstwie posłużono się wyciętymi z kontekstu cytatami, które w zestawieniu z całym tekstem kazania nie potwierdziły twierdzeń podanych przez zawiadamiających - dodał prok. Czeszkiewicz.
W ocenie prokuratury, ksiądz w swoim kazaniu "odwoływał się do treści historycznych i Biblii, wskazując negatywne przykłady zachowania przedstawicieli społeczności żydowskiej z czasów niewoli egipskiej, odnosząc je ogólnie do czasów współczesnych i bez piętnowania konkretnych narodowości oraz wywodząc na tej podstawie wzory postępowania".
"Jako pozytywny przykład podał m.in. postawy członków Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy zostali zamordowani w czasie II wojny światowej przez Niemców za ratowanie Żydów. Tego rodzaju ogólnych wypowiedzi nie można więc odebrać jako wyrazu uprzedzenia do jakiejkolwiek rasy, nacji czy wyznania" - napisano w komunikacie.
Mocne słowa ks. Międlara pod adresem polskich arcybiskupów
Sprawę umorzenia śledztwa ks. Jacek Międlar skomentował w rozmowie z serwisem polskaniepodlegla.pl. Jak powiedział cieszy się, że "prokuratura białostocka poszła po rozum do głowy i nie poddała się naciskom ze strony demoliberalnych polityków pokroju Joanny Scheuring-Wielgus (...), którzy to donosili na mnie do prokuratury w tej sprawie".
Dodał, że "niestety w retorykę demoliberałów doskonale wpisali się powiązany z paramasońskimi organizacjami ex - nuncjusz apostolski w Polsce Celestino Migliore, oraz znani z wrogości wobec nacjonalizmu polskiego abp Stanisław Gądecki i abp Wojciech Polak".
Po południu Katolicka Agencja Informacyjna podała, że w poniedziałek 26 września ks. Międlar postanowił opuścić zgromadzenie Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo. Jak napisał w swoim oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze, "nie jest w stanie łączyć Prawdy i Bożego Słowa z liberalną narracją, w jaką środowiska żydowskie, gejowscy lobbyści, a zatem i jego przełożeni próbowali go wpisać".
Dodał, że "jesteśmy na wojnie dobra ze złem. Również ze złem, które zamieszkało w licznych pałacach biskupich".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- My nad tym ubolewamy, żałujemy, bo to jest młody kapłan i na pewno mógłby odnaleźć się, myślę, w pracy duszpasterskiej. Natomiast taką decyzję podjął, wczoraj ją zakomunikował przełożonemu prowincji - powiedział przełożony Domu Prowincjonalnego Zgromadzenia Księży Misjonarzy ks. Paweł Holc.
Jak wyjaśnił, taka decyzja oznacza w praktyce odejście z kapłaństwa. - Ksiądz nie może być zawieszony w próżni, musi należeć bądź do jakiegoś zgromadzenia czy zakonu lub do diecezji. Natomiast co będzie dalej, trudno mi powiedzieć - dodał.
Na początku września episkopat informował, że ks. Międlar porozumiał się ze swoimi przełożonymi, przyjął propozycję zgromadzenia i będzie pracował w parafii w Tarnowie.
"Kiedyś dla takich była brzytwa!"
Szeroki echem w mediach odbił się też wpis Międlara z 13 sierpnia br., który zamieścił na Twitterze. Dotyczył on posłanki Nowoczesnej Joanny Scheuring-Wielgus. Ksiądz napisał: "Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?". Posłanka skierowała sprawę do prokuratury; jej zdaniem doszło do publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa.
Po tym wpisie głos zabrał przełożony duchownego ks. Kryspin Banko. "W związku z ostatnimi wystąpieniami ks. Jacka Międlara CM pragnę przypomnieć, że pozostaje w mocy treść mojego pisma z dnia 19 kwietnia br., w którym ks. Jacek otrzymał całkowity zakaz wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych" - napisał w oświadczeniu. Przełożony przypomniał ks. Międlarowi, że każdego członka zgromadzenia obowiązują przyrzeczenia wynikające ze ślubu posłuszeństwa.
"Jeszcze raz z mocą pragnę podkreślić, że Zgromadzenie absolutnie nie podziela jego ostatnich wypowiedzi, gdyż każdemu, niezależnie od jego poglądów, należy się szacunek i chrześcijańskie zrozumienie. Ufam, że ten młody kapłan zastosuje się do ślubów, które złożył w Zgromadzeniu" - dodał.