Umorzone śledztwo ws. prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego
Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie umorzyła śledztwo w sprawie rzekomej korupcji prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego - poinformowała jej rzeczniczka Anna Gawłowska-Rynkiewicz. Karnowski był podejrzany o żądanie łapówki od sopockiego biznesmena Sławomira Julke. - Mam świadków, że to Julke montował nagrania - oświadczył na briefingu Karnowski i zapowiedzi, że sprawa będzie miała ciąg dalszy.
17.12.2013 | aktual.: 17.12.2013 12:35
Szczecińska prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie korupcyjnej propozycji, którą miał Sławomirowi Julkemu złożyć Karnowski. Prowadziła je od listopada po decyzji podjętej przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o przeniesieniu postępowania z Gdańska. Jak podała rzeczniczka, zgromadzone dowody nie pozwoliły na stwierdzenie, czy podejrzany żądał przekazania mu dwóch mieszkań w Sopocie w zamian za wydanie korzystnej decyzji budowlanej dla przedsiębiorcy.
- Rozstrzygającym dowodem nie okazał się także sam zapis rozmowy nagranej w dniu 19 marca 2008 r. Zawiadamiający o przestępstwie dostarczył prokuratorowi kopię nagrania, które według opinii biegłych - jakkolwiek nie stwierdzono w nim celowej ingerencji - nie ma waloru autentyczności - podkreśliła Gawłowska-Rynkiewicz.
Szczecińscy śledczy m.in. przeprowadzili eksperyment procesowy odtwarzający okoliczności nagrania rozmowy między Karnowskim a biznesmenem, zapoznali się z opinią biegłych z zakresu fonoskopii, skonfrontowali podejrzanego z zawiadamiającym o przestępstwie.
Prokurator stwierdził, że brak podstaw do wniesienia aktu oskarżenia do sądu - zaznaczyła rzeczniczka. Postanowienie jest nieprawomocne.
Na zwołanej we wtorek konferencji prasowej Karnowski przypomniał, że od początku twierdził, że nagranie, na podstawie którego wysunięto przeciwko niemu oskarżenie, zostało "ewidentnie zmontowane". Zdaniem prezydenta Sopotu CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego, które początkowo badało sprawę wspólnie z gdańską prokuraturą, "próbowało wykreować aferę". - Zarzuty były absurdalne - powiedział Karnowski.
Przypomniał, że już w 2008 r. złożył w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku zawiadomienie o fałszywym oskarżeniu go przez Julkego. Postępowanie to zawieszono do czasu zakończenia śledztwa w tej sprawie. We wtorek prezydent Sopotu zapowiedział, że złoży w prokuraturze kolejne dowody poświadczające fakt, że nagranie wykonane przez biznesmena zostało zmontowane.
W oświadczeniu Julke podtrzymał swoje zarzuty wobec Karnowskiego. Podkreślił także, że śledczy z Gdańska "w swoich oświadczeniach" potwierdzali, że przedstawiona przez niego wersja wydarzeń jest wiarygodna, a jego zeznania potwierdzają "inne środki dowodowe, w tym zeznania innych świadków, opinie biegłych oraz eksperymenty procesowe". Julke nie odniósł się do zarzutów dotyczących manipulowania nagraniem.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku prowadziła od lipca 2008 r. śledztwo z zawiadomienia złożonego przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego. Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.
W 2009 r. gdańska prokuratura postawiła Karnowskiemu osiem zarzutów, w tym siedem natury korupcyjnej. Zarzuty korupcyjne dotyczyły m.in. rzekomego żądania przez Karnowskiego od Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań oraz przyjęcia korzyści w formie: robót budowlanych, tańszego kupna aut i ich darmowej naprawy. Ósmy zarzut dotyczył oświadczenia, w którym - zdaniem śledczych - Karnowski miał napisać nieprawdę.
Prokuratura dwukrotnie: w 2010 i 2011 r. kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów (decyzję tę częściowo podtrzymał Sąd Okręgowy w Gdańsku).
W efekcie w toku sprawy pięć korupcyjnych zarzutów zostało prawomocnie umorzonych przez samych śledczych (gdy dodatkowe opinie przemawiały na korzyść Karnowskiego) lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu.
Z trzech pozostałych zarzutów dwoma (dot. fałszywego oświadczenia oraz łapówki w postaci wykopania rowu na posesji Karnowskiego) miał zająć się sopocki sąd.
Niespodziewanie pod koniec ub.r. powrócił też wątek związany z umorzonym już prawomocnie zarzutem korupcyjnym dotyczącym napraw aut. W listopadzie ub.r. prokurator generalny poinformował, że zwrócił się do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną na decyzję gdańskiego sądu w tej sprawie. Prokurator generalny zarzucił gdańskiemu sądowi naruszenie procedury karnej przez "niedostateczne rozważenie" argumentów prokuratury oraz to, że sąd orzekał w sprawie nie mając w dyspozycji całości akt sprawy, które były wtedy w sądzie niższej instancji, w Sopocie. Rzecz czeka na rozpatrzenie przez SN. Rozprawa w tej sprawie zaplanowana jest na 20 grudnia.