"Umierał sam, wszyscy się od niego odwrócili". Gdańsk dalej spiera się o ks. Jankowskiego
"Większość z nas jest przygnębiona i pragnie prawdy" - stwierdził prezydent Gdańska Paweł Adamowicz na sesji Rady Miasta, która dyskutowała o ks. Henryku Jankowskim. Nie zdecydowano jednak o odebraniu mu Honorowego Obywatelstwa Miasta - decyzję przesunięto na styczeń.
Nieoczekiwanym tematem sesji Rady Miasta Gdańska stał się zmarły w 2010 roku ks. Henryk Jankowski. Po pojawieniu się nowej relacji ofiary, która przekonuje, że ksiądz molestował ją w dzieciństwie, część radnych chciała odebrania Jankowskiemu tytułu Honorowego Obywatela Miasta, a także zlikwidowania pomnika i skweru jego imienia.
W czasie sesji Rady Miasta Gdańska prezydent Gdańska Paweł Adamowicz powiedział: - Cała Polska mówi o reportażu w "Wyborczej”. Większość z nas jest przygnębiona i pragnie prawdy. To opis tragedii dzieci i ten opis przeraża. Ład moralny został naruszony. Nie ma bowiem zbrodni większej niż krzywda dzieci. Nikt nie może pozostać obojętny. Ta sprawa nie przyschnie. Uciekanie od problemu jest nieetyczne. Wielu z nas znało ks. Jankowskiego jako kapelana Solidarności. Wielu z nas go szanowało za charytatywną pomoc niesioną ludziom. Ksiądz Jankowski był częścią historii i wpisał się w gdańską pamięć. Doczekał się pomnika i skweru. Nie stronił jednak od kontrowersji. Był autorem antysemickich akcji i wypowiedzi. To było odpychające.
Przemówienie prezydenta Gdańska w wielu punktach pokrywa się z listem, który włodarz miasta wysłał do abp. Sławoja Leszka Głódzia. Jego fragmenty w poniedziałkowy wieczór przytoczyła trójmiejska "Gazeta Wyborcza". Na sesji Rady Miasta Adamowicz mówił: - Arcybiskup Gocłowski sam zbierał antysemickie napisy z Grobu Pańskiego w św. Brygidzie. W końcu Jankowski został opuszczony przez ludzi i Kościół. Chorobę przeżywał w samotności. Przeżył tragedię samotnego umierania. Jesteśmy teraz coś winni jego ofiarom. Musimy pokazać, że jesteśmy w ich krzywdzie razem z nimi. Zwróciłem się więc do abp. Głódzia o wyjaśnienie niejasności. To prośba o odsłonięcie bolesnej prawdy. Tę sprawę trzeba wyjaśnić. Potrzebna jest komisja złożona z wiarygodnych osób. Pomnik powinien być zdemontowany, bo chwalebne czyny nie usprawiedliwiają tych złych - dodał prezydent Gdańska.
Jeszcze ostrzej wypowiadali się politycy Koalicji Obywatelskiej. - Trudno przejść obok tego, co bulwersuje opinię publiczną - mówił Piotr Borawski, szef klubu Koalicji Obywatelskiej (PO i .N) w Radzie Miasta Gdańska.- Prałat Jankowski był honorowany w Gdańsku przez lata: poprzez pomnik, nazwę skweru i tytuł honorowego obywatela. Świadectwem dobrej strony życia jest sam kościół Brygidy. Tego mu nikt nie odbierze. Ale istniała także ciemna strona jego życia: to ludzie, którzy opisują swój ból, swoją tragedię, to ofiary ks. Jankowskiego. Dla nas ta sprawa jest jasna: oczekujemy, że nazwisko Jankowskiego zostanie usunięte z przestrzeni publicznej. Złożyliśmy wniosek o odebranie mu honorowego obywatelstwa. Pomnik i skwer też muszą zniknąć. Zajmiemy się tym na kolejnej sesji, w styczniu - stwierdził.
Do wstrzemięźliwości w ocenach wzywał szef klubu PiS Kacper Płażyński. - Nie ma narzędzi i nie ma możliwości sprawdzenia tych zarzutów. Ksiądz Jankowski nie ma jak się bronić. Musimy więc działać powoli i roztropnie, bez emocji - powiedział.
Już po tym, jak zdecydowano, że sprawa zostanie przesunięta na styczeń, Paweł Adamowicz rozmawiał z dziennikarzami w kuluarach. - Powinna powstać jak najszybciej niezależna komisja, w której składzie będą psychologowie, prawnicy, seksuolodzy. Jankowski to był człowiek instytucja, więc muszą nastąpić dalsze kroki. Musimy się przybliżyć do prawdy, choćby to miało trwać pół roku czy rok. Dokumenty przecież istnieją, nie są zmielone, można je zbadać ponownie - mówił Adamowicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl