PolitykaUłaskawienia Andrzeja Dudy. Przypominamy trzy najciekawsze

Ułaskawienia Andrzeja Dudy. Przypominamy trzy najciekawsze

Chociaż prezydent Andrzej Duda korzysta z prawa łaski bardzo oszczędnie, to środowa uchwała Sądu Najwyższego dotycząca ułaskawienia Mariusza Kamińskiego pokazuje, że nie zawsze są to trafione sytuacje. Przypominamy najgłośniejsze przypadki takich decyzji podjętych przez urzędującą głowę państwa.

Ułaskawienia Andrzeja Dudy. Przypominamy trzy najciekawsze
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk
Magdalena Nałęcz-Marczyk

Czternaście - tyle aktów łaski wydał w 2017 r. prezydent Andrzej Duda. To niedużo, biorąc pod uwagę, że zbliżamy się do półrocza. Jego poprzednicy sięgali po tę możliwość zdecydowanie częściej. Wśród głów państwa prym w tej aktywności wiedzie Lech Wałęsa, który za swojej kadencji ułaskawił ponad trzy i pół tys. skazanych.

Ale to decyzja ws. ułaskawienia Mariusza Kamińskiego wzbudziła wątpliwości Sądu Najwyższego. Takich przypadków kontrowersyjnych ułaskawień prezydenta Dudy jest więcej.

Pawłowicz wychodziła jej ułaskawienie

- Spotkała mnie rażąca niesprawiedliwość. Zrobię wszystko, by w Polsce takie rzeczy się nie zdarzały - mówiła w rozmowie z WP Bogusława Radziwon. To właścicielka wydawnictwa Trio, które zajmowało się publikacją książek naukowych oraz akademickich. Pracowała w nim wspólnie z mężem. Kiedy ten niespodziewanie zachorował i zmarł, zaczęły się kłopoty.

- Gdy w 2011 r. wprowadzono VAT na książki, hurtownie zaczęły je masowo zwracać wydawcom. Ja nie miałam ich gdzie przechowywać. Musiałam za kilka procent wartości sprzedać książki warte 2,5 mln zł. Po tym ciosie nigdy się nie podnieśliśmy - stwierdziła Radziwon.

Nie byla w stanie spłacać narastających długów na czas. W 2013 r. urząd skarbowy zwrócił się o zapłatę zaległych 30 tys. podatku dochodowego. Spóźniła się jednak o dwa dni, za cootrzymała karę 9 tys. zł. Wtedy rozpoczęła interwencje o zastosowanie prawa łaski u Bronisława Komorowskiego.

Jednak sąd wydał w jej sprawie negatywną opinię, co miało decydujące znaczenie. - Prezydent miał żelazną zasadę. Bez pozytywnej opinii sądu lub prokuratury zawsze dawał czerwone światło - mówił w rozmowie z Newsweekiem Tomasz Nałęcz.

Ale Andrzej Duda już jej sprawę podjął. Jak twierdzi sama Radziwon, "wychodzili" jej to inni ludzie. Z pewnością pomogły kontakty w prawicowych kręgach. Radziwon działała w klubie Ronina, Kontroli Ruchu Wyborców, podpisała list otwarty w sprawie żołnierzy wyklętych. Interwencja m.in. poseł Krystyny Pawłowicz, prezydenckiego ministra Macieja Łopińskiego czy profesor Barbary Fedyszak-Radziejowskiej przyniosła skutek i prezydent podjął nietypową, bo przy negatywnej opinii sądu, decyzję o ułaskawieniu.

- Mam moralną satysfakcję. Jestem już wykreślona z rejestru karnego i nie muszę płacić tych 9 tys. - powiedziała WP.

Ukłon w stronę prawicowego dziennikarza

Tomasz Wróblewski był redaktorem naczelnym "Dziennika Gazety Prawnej, gdy w gazecie opublikowano tekst pt. "Prywatyzacja może uzdrowić Ruch". Za puszczenie w druku zdania "Firmy jak Garmond Press, lawirujące na krawędzi upadłości, walczą z czasem, nie płacąc wydawcom. Kreatywnej grze fakturami towarzyszy wymuszanie astronomicznych rabatów i renegocjowanie wcześniej niezapłaconych długów” został pociągnięty do surowej odpowiedzialności.

Firma pozwała autora publikacji Michała Furę oraz Wróblewskiego. 6 kwietnia 2016 r. Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie skazał dziennikarzy, nakładając na nich m.in. grzywnę. - Zasądzone przeprosiny w prasie kosztowałyby kilkaset tysięcy złotych, co oznaczałoby, że musiałbym pewnie sprzedaż dom lub wziąć kredyt. Nie wiem, czy kara jest w takim wypadku współmierna do winy - mówił Wróblewski już po decyzji Dudy.

Bo prezydent postanowił skorzystać w jego przypadku z prawa łaski. Wniosek Wróblewskiego aktywnie wsparło Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.

Jest akt, chociaż warunkowy

Razem z Mariuszem Kamińskim oraz Maciejem Wąsikiem został ułaskawiony jeszcze jeden mężczyzna. Hubert O., jak nazywa go opisujący sprawę "Newsweek" - zastrzegając, że to nie są prawdziwe dane - pobił i okradł wspólnie ze znajomym Bogdanem T. kilku licealistów w pomorskiej Rumii. — Dostaniesz wp..., pedale - krzyczeli, zabierając uczniom zegarki, srebrny łańcuszek i 20 złotych.

Bogdan, karany już wczesniej, został złapany po kilku godzinach. Hubert, do tej pory czysty, postanowił zgłosić się na policję sam. Na rozprawie świadkowie zeznali, że to on bił licealistów, więc dostaje dwa i pół roku bezwzględnego więzienia.

Po pół roku wychodzi z aresztu i prosi o łaskę Andrzeja Kwaśniewskiego. Sąd jest na "tak", ale nie chce odroczyć wykonywania kary. Gdy Kwaśniewski nie wyraża zgody i nadchodzi czas odsiadki wyroku, Hubert wyjeżdża do Anglii.

Przez siostrę mieszkającą w Polsce próbuje po raz kolejny załatwić ułaskawienie, ale, pamiętając o ucieczce, sąd się nie zgadza i sprawa nie zostaje przekazana prezydentowi. Mężczyzna zostaje deportowany do Polski i trafia za kratki, gdzie ma dobrą opinię. Sąd zmienia w jego sprawie zdanie, a prezydent Duda warunkowo zwalnia go z odbycia reszty kary na próbę, na trzy lata.

Źródło: WP, Newsweek, Press

Andrzej Dudaułaskawieniemariusz kamiński
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (301)