Ukraińskie zboże zalega w Polsce. Rząd obarcza winą państwa Zachodu

Polska ma problem z przewozem ukraińskiego zboża do innych państw - nie kryją przedstawiciele rządu PiS. Unia Europejska i Stany Zjednoczone - wbrew obietnicom - nie wspierają w tym zakresie Ukrainy i Polski tak, jak oczekiwaliśmy. Skutkiem jest zalegające w Polsce ukraińskie zboże, straty polskich rolników i jeszcze większe problemy gospodarcze Ukrainy. - Pytanie, jakie my poczyniliśmy starania, żeby realizować projekty inwestycyjne, które umożliwiłyby skuteczny przewóz ukraińskiego zboża przez Polskę? - zastanawia się prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Jacek Piechota.

Wojna żywnościowa to kolejna odsłona batalii Rosji przeciwko Zachodowi
Wojna żywnościowa to kolejna odsłona batalii Rosji przeciwko Zachodowi
Źródło zdjęć: © Getty Images,, PAP | 2022 Getty Images, PAP
Michał Wróblewski

08.07.2022 19:22

- Moją największą obawą jest dziś kwestia eksportu zbóż z Ukrainy. Unia Europejska zdaje sobie sprawę z problemów, szkoda, że na razie jedynie werbalnie się do tego odnosi. Zadeklarowano nam tzw. korytarze solidarnościowe, ale żadnych konkretnych działań nie ma - przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.

W programie "Tłit" polityk zaapelował o "konkretną pomoc" od państw UE. - Czekamy na kontenery do przewozu zboża i urządzenia przeładunkowe. Mamy problem z szerokością torów w Ukrainie i w Polsce. Potrzebujemy pomocy infrastrukturalnej - mówił nam wicepremier Kowalczyk.

- Nie ma żadnej konkretnej pomocy i to jest niepokojące. Samymi słowami nic nie zrobimy - stwierdził polityk rządu PiS.

Henrykowi Kowalczykowi przypomnieliśmy deklaracje prezydenta Joe Bidena z połowy czerwca. Przywódca USA zadeklarował wtedy, że przy granicach Ukrainy, w tym w Polsce, powstaną tymczasowe silosy, które pozwolą na eksport ukraińskiego zboża drogą lądową. Powód? Rosjanie wciąż blokują ukraińskie porty na Morzu Czarnym, co hamuje eksport zboża, winduje ceny żywności na światowych rynkach i może skutkować olbrzymim, światowym kryzysem żywnościowym.

Jak mówił Biden, "Putin nie tylko stara się wymazać kulturę Ukraińców, dziesiątkuje naród ukraiński i popełnia niezliczone zbrodnie wojenne, ale też uniemożliwia eksport tysięcy ton zboża". - Dlatego pracujemy nad planem, by wywieźć je do innych krajów drogą kolejową - powiedział amerykański prezydent.

Czy za tą deklaracją poszły konkretne działania? - Takie zapowiedzi powinny być poparte konkretnymi przygotowaniami. I, powiem szczerze, ta zapowiedź prezydenta Bidena była zapowiedzią polityczną, deklaratywną. Ale technicznych rozwiązań i technicznej pomocy na razie brakuje - przyznaje w rozmowie z WP wicepremier i minister rolnictwa.

Podkreśla, że polska strona wskazuje zagranicznym partnerom miejsca przy granicy z Ukrainą, gdzie takie silosy mogłyby powstać. Na razie jednak silosy nie powstają, choć rozmowy w tym zakresie - jak usłyszeliśmy od przedstawicieli rządu - są prowadzone. Na rozmowach na razie się kończy.

Brak koordynatora, brak działań

O większą aktywność rządu w tym zakresie apeluje w rozmowie z WP Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. - Sytuacja Ukrainy jest dramatyczna i się nie poprawia. Polski rząd twierdzi, że "nie ma odzewu ze strony Zachodu". Pytanie, jakie my poczyniliśmy starania, żeby realizować projekty inwestycyjne, które umożliwiłyby skuteczny przewóz ukraińskiego zboża przez Polskę? - pyta nasz rozmówca.

Jak dodaje Jacek Piechota, przedstawiciele rządu powinni konkretnie wskazać, kto jest odpowiedzialny za kontakty polskiego rządu w tym zakresie z Komisją Europejską. - Najlepiej byłoby też wskazać, kto ewentualnie odmówił lub z jakiegoś powodu nie było odzewu, skoro tak twierdzą polscy ministrowie - mówi prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Jak przyznaje Jacek Piechota: - Nie ma dziś koordynatora polskich działań w sprawie ukraińskiego zboża. Sytuacja się w żaden sposób nie poprawia.

O przebieg rozmów z Amerykanami i przywódcami innych krajów dotyczących przewozu zboża próbowaliśmy pytać oficjalnie przedstawicieli Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Premiera, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Warto przypomnieć, że miesiąc temu rzecznik rządu Piotr Mueller mówił Wirtualnej Polsce, że "sprawa budowy silosów jest na etapie wskazywania konkretnych lokalizacji, a następnie dojdzie do fazy operacjonalizacji". Nie ukrywał satysfakcji z zapowiedzi prezydenta USA dotyczących silosów w Polsce, lecz realnych działań po stronie amerykańskiej po tych kilku tygodniach nie widać. Tracą na tym m.in. polscy rolnicy.

Rolnicy tracą na zalegającym zbożu

"Z całej Polski docierają sygnały, że zboże z Ukrainy pozostaje w Polsce, bo reeksport jest iluzoryczny, niszczy polski rynek zboża. Usłyszałem od ważnego polityka z własnej partii, że buntuję rolników, bo gdyby nie moje wypowiedzi, to rolnicy siedzieliby cicho" - napisał na Twitterze Jan Krzysztof Ardanowski, poseł klubu PiS i były minister rolnictwa.

Polityk partii rządzącej - dziś doradca prezydenta ds. rolnictwa - zwrócił uwagę na ogromny problem z zalegającym w Polsce ukraińskim zbożem.

W telewizji internetowej Media Narodowe tłumaczył: - Złożyliśmy daleko idące deklaracje Ukraińcom, że ich zboże wywieziemy w świat. Tylko jak na razie to zboże zostaje w Polsce. Tu się toczy jakaś dziwna gra. Nawet prezes Kaczyński mówi, że to zboże jest wywożone, ale ja nie wiem, kto mu te informacje przekazuje. Nawet nie chcę myśleć, że ktoś wprowadza go w błąd tak jak przy tzw. piątce dla zwierząt. Prawda jest taka, że my nie mamy odpowiedniej infrastruktury, żeby to zboże ukraińskie przewozić dalej i wywieźć w świat.

Jan Krzysztof Ardanowski przywołał słowa wicepremiera Henryka Kowalczyka, z którym rozmawiała Wirtualna Polska. Doradca prezydenta i poseł klubu PiS na liczbach wykazał, że obecny minister rolnictwa mylił się co do możliwości Polski ws. transportu ukraińskiego zboża. - Minister Kowalczyk twierdzi, że Polska jest w stanie miesięcznie przetransportować w świat około 1,5 mln ton zboża. 1,5 mln ton to 21 tysięcy wagonów. My nie mamy możliwości przeładowania tego zboża na wagony polskie, bo polskie koleje nie mają wagonów do zboża. Zatem trzeba byłoby to zboże przeładować na ciężarówki. Tych ciężarówek powinno być ponad 70 tysięcy miesięcznie, żeby obsłużyć te 1,5 mln zboża. Nie widzę dziś możliwości, żeby to zboże jechało w świat - przyznał szczerze Jan Krzysztof Ardanowski.

Skutek? W Polsce nadal zalega i polskie, i ukraińskie zboże. - To powoduje spadek cen zboża płaconych polskim rolnikom. A koszty w rolnictwie - nawozów, paliwa, energii itd. - wzrosły tak niepomiernie, że rolnicy liczyli, iż ta cena im płacona będzie trochę wyższa. A jest niższa. I leci w dół. Pośrednicy w handlu zbożem nie liczą się z rolnikami, to jest podłość - tłumaczy w mediach Ardanowski.

O problemy z przewozem zboża i wypowiedzi doradcy prezydenta chcieliśmy zapytać m.in. rzecznika rządu, ale ten polecił zwrócić się w tej sprawie do resortów rolnictwa i infrastruktury.

Faktem jest, że państwowe możliwości przechowalnicze w Polsce są bardzo ograniczone. Nie inaczej jest z infrastrukturą do przewozu zboża za granicę. Jakie może rodzić to konsekwencje dla Ukrainy?

- Pozytywne jest to, iż z wypowiedzi ukraińskich polityków wynika, że eksport zbóż, mimo blokady portów przez Rosję, jest większy, niż można się było spodziewać - mówi Wirtualnej Polsce Sławomir Matuszak z Ośrodka Studiów Wschodnich, główny specjalista Zespołu Ukrainy, Białorusi i Mołdawii.

Jak podkreśla nasz rozmówca, "Polska nie jest jedynym sąsiadem Ukrainy, a większą rolę w eksporcie zbóż z Ukrainy odgrywa Rumunia". - Ukraina ma trzy porty na Dunaju. One wcześniej do transportu żywności nie były wykorzystywane, ale w czasie inwazji to się zmieniło - wskazuje Sławomir Matuszak.

- Eksport systematycznie rośnie. Nie ma zatem tak tragicznej sytuacji, jak jeszcze spodziewali się wszyscy w poprzednich miesiącach - podkreśla ekspert OSW.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie