ŚwiatUkraińska opozycja prosi Radę Europy o pomoc

Ukraińska opozycja prosi Radę Europy o pomoc

Przedstawiciele trzech opozycyjnych klubów w
Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy zwrócili się z
prośbą do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o zwołanie w
trybie pilnym debaty na temat sytuacji w ukraińskim parlamencie.

Opozycja od trzech dni blokuje obrady w proteście przeciwko działaniom deputowanych z proprezydenckiej większości.

O swojej decyzji przedstawiciele opozycyjnych klubów poinformowali w czwartek w trakcie spotkania w budynku parlamentu z ambasadorami 14 państw, w tym Włoch, Niemiec, USA i Japonii.

Zwolennicy Kuczmy: głosowanie było ważne

Trybunę parlamentarną opozycja zablokowała we wtorek, aby nie dopuścić do przyjęcia w pierwszym czytaniu projektu tzw. reformy konstytucyjnej, której rezultatem ma być wybieranie prezydenta państwa przez parlament, a nie przez obywateli w głosowaniu powszechnym. Zdaniem opozycji, rzeczywistym motywem reformy jest zapewnienie utrzymania władzy przez otoczenie prezydenta Leonida Kuczmy po zapowiedzianych na przyszły rok wyborach nowego szefa państwa.

Według ostatnich sondaży 86,5% Ukraińców chce, aby wybory prezydenta, tak jak dotychczas, odbywały się w głosowaniu powszechnym.

W środę przedstawiciele proprezydenckich klubów zebrali się w tylnej części sali obrad parlamentu i głosując na stojąco poprzez podniesienie rąk przyjęli projekt reformy w pierwszym czytaniu. W opinii opozycji głosowanie odbyło się z naruszeniem procedur, ponadto, jak powiedziała była wicepremier Julia Tymoszenko, sfałszowano wyniki, gdyż na sali było zaledwie nieco ponad stu deputowanych, a podano, że za przyjęciem reformy opowiedziało się 276 (przy wymaganym minimum 226 głosów).

Przewodniczący parlamentu Wołodymyr Łytwyn oświadczył, że głosowanie było ważne. Z kolei jego zastępca Ołeksandr Zinczenko na znak protestu opuścił szeregi tzw. większości proprezydenckiej. Opozycja zapowiedziała, że będzie blokować salę obrad do czasu, aż wyniki głosowania nie zostaną unieważnione.

Opozycja ma jednak świadomość, ze razem z frakcją komunistów, którzy niedawno opuścili jej szeregi i zdecydowali się poprzeć projekt nowelizacji konstytucji, tzw. proprezydencka większość dysponuje dostateczną liczbą głosów, aby przyjąć projekt w pierwszym czytaniu. "Niech się zorganizują i zrobią to w sposób zgodny z prawem. Wtedy nie pozostanie nam nic innego, jak tylko uznać wyniki takiego głosowania" - wyjaśnił Ihor Hryniw z opozycyjnej Naszej Ukrainy.

Zasadnicza zmiana, jaką wprowadza przyjęty w środę projekt nowelizacji, dotyczy sposobu wybierania prezydenta Ukrainy. Zgodnie z nim w roku przyszłym odbędą się wybory nowego prezydenta według dotychczasowych zasad, czyli w głosowaniu powszechnym, ale nowy szef państwa z ograniczonymi pełnomocnictwami będzie rządził tylko do roku 2006. Potem odbędą się wybory parlamentarne, a po nich członkowie nowego parlamentu wybiorą prezydenta.

Opozycja: wyprowadzimy ludzi na ulice

W czwartek blokada była kontynuowana. "Udowodniliśmy narodowi ukraińskiemu, wspólnocie międzynarodowej, że obecna władza wciąż bezczelnie łamie prawo. W środę jej przedstawiciele wybrali pozaprawną drogę, prowadzącą do znowelizowania naszej świętości, czyli konstytucji. Oznacza to, że nasz kraj z taką władzą nie ma przyszłości" - powiedział Jurij Łucenko z opozycyjnej Socjalistycznej Partii Ukrainy.

Według niego, siły są nierówne i opozycja ma tylko dwie możliwości, aby nie dopuścić, jak się wyraził, do przewrotu konstytucyjnego. "Musimy zjednoczyć wszystkie siły, to po pierwsze. Ponadto będziemy nadal blokować salę obrad. Jeśli nasi prokuczmowscy koledzy zbiorą się w innym budynku - pójdziemy za nimi. Ponadto spróbujemy zapewne wyprowadzić ludzi na ulicę. W końcu chodzi o konstytucję, a nie o jakąś drobną ustawę" - powiedział Łucenko.

Zdaniem publicysty opiniotwórczego tygodnika "Dzerkało Tyznia" Serhija Rachmanina, zasadniczym celem reformatorskich poczynań obozu prezydenta Kuczmy jest uniemożliwienie popularnemu Wiktorowi Juszczence z Naszej Ukrainy (popiera go w sondażach ok. 25% Ukraińców) zajęcia fotela prezydenta. Jednocześnie jest to sposób na zachowanie władzy przez obóz rządzący. Zwolennicy Kuczmy dążą do tego, aby już w przyszłym roku prezydenta wybierał obecny, kontrolowany przez nich parlament, a jeśli to się nie uda, to następny.

Aby zdążyć z reformą przed następnymi wyborami prezydenckimi, które mają się odbyć w październiku przyszłego roku, deputowani muszą przyjąć projekt w pierwszym czytaniu podczas obecnej sesji, która kończy się 17 stycznia 2004 roku.

Ostateczny kształt znowelizowanej konstytucji musi być zatwierdzony konstytucyjną większością ponad 300 głosów. Jednak głosowanie to może odbyć się dopiero na wiosennej sesji parlamentu. Potem projekt, nie później jednak, niż pół roku przed wyborami, musi być złożony w Sądzie Konstytucyjnym, który ma orzec o jego zgodności z prawem.

Tymczasem nie jest wykluczone, że część opozycyjnych deputowanych Nowy Rok przywita w okupowanej sali obrad. W czwartek, zapewne z nudów, deputowani zabawiali się zakładaniem prezerwatyw na mikrofony przy pustych fotelach deputowanych z partii komunistycznej. "To po to, aby się nie rozmnażali" - żartował ktoś w kuluarach.

Źródło artykułu:PAP
ukrainakonstytucjakuczma
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)