Ukraina: walki z separatystami w Doniecku. Są ofiary
W milionowym Doniecku na wschodniej Ukrainie trwają walki między prorosyjskimi separatystami a siłami rządowymi. Co najmniej cztery osoby zginęły w wyniku ostrzału artyleryjskiego okolic dworca kolejowego. Ofiary to cywile. Władze miasta poprosiły mieszkańców, by pozostali w domach. Częściowo ograniczono ruch transportu.
Według świadków ataku, zabitych jest więcej. Są też ranni. Jeden z pocisków wybuchł na położonym w pobliżu dworca rynku. Ze względu na prowadzony ostrzał karetki nie mogą dojechać na miejsce. W mieście wybuchło kilka pożarów spowodowanych ostrzałem artyleryjskim.
W okolicy ograniczono ruch transportu publicznego. W centrum miasta mieszkańcy widzieli czołgi należące do separatystów jadące w kierunku dworca.
Z dworca i na dworzec nadal odjeżdżają i przyjeżdżają pociągi. Sam budynek jest jednak zamknięty. Koleje informują, że chętni mogą kupić bilety w wagonach. Pracownicy schowali się w piwnicy, a zwykli ludzie w przejściu podziemnym.
Doniecka rada miejska poinformowała o strzałach i eksplozjach, które słychać także w okolicach miejscowego lotniska. 5-kilometrowa strefę wokół niego ogłoszono strefą niebezpieczną.
Ukraińskie władze zapewniają, że nie ostrzeliwują miast, w tym Doniecka. Ostrzał jest prowadzony przez separatystów, którzy później winą za to obarczają armię.
"Krąg się zaciska"
Obecne na miejscu media donoszą, że ukraińskie wojska starają się przejąć kontrolę nad tym opanowanym przez separatystów miastem, używając przy tym czołgów i transporterów opancerzonych.
Siły rządowe oświadczyły, że coraz bardziej odcinają separatystów od wsparcia z zewnątrz i komunikacji między opanowanymi przez nich miejscowościami.
"Zajęto większą część terytorium między Artemiwskiem, Gorłówką i Konstantynówką. Rozszerza się strefa kontroli wokół lotniska w Doniecku. Krąg się zaciska" - oświadczyło dowództwo operacji antyterrorystycznej.
"Sytuacja na wschodniej Ukrainie pozostaje trudna i nadal ulega zaostrzeniu. Najbardziej skomplikowana sytuacja pozostaje w okolicach Doniecka, Ługańska, Krasnodonu, Popasnej i w strefie przygranicznej. Bojownicy koncentrują się nad utrzymaniem przedmieść" tych miast - czytamy w komunikacie.
"Bojownicy Kadyrowa"
Minister obrony Ukrainy Wałerij Hełetej poinformował tymczasem, że w trakcie walk z rebeliantami w ciągu ostatniej doby do niewoli trafiło 35 "rosyjskich najemników". "Większa część z nich to kadyrowcy" - napisał na swoim Facebooku, wskazując na bojowników przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa.
Hełetej przekazał, że bojownicy starają się wyrywać z okrążenia ukraińskich wojsk. "Terroryści w panice starali się wyjść z okrążonego Lisiczańska kolumną pojazdów, ale trafili pod ostrzał jednostek sił zbrojnych Ukrainy. W rezultacie trzy pojazdy płoną w miejscu starcia. Najemnicy rozproszyli się, po czym wrócili do zablokowanego miasta" - oświadczył minister obrony.