Ukraina: walka przedwyborcza coraz bardziej zażarta
Prorządowe media ukraińskie przy wsparciu Rosji
i rosyjskiej prasy kontynuują ostrą kampanię dyskredytowania
opozycyjnego bloku "Nasza Ukraina" Wiktora Juszczenki przed
wyborami parlamentarnymi wyznaczonymi na 31 marca.
To reakcja na nieoczekiwanie wysokie notowania naszego bloku i jednocześnie katastrofalnie niskie notowania prorządowej koalicji "O jedyną Ukrainę". Władze straciły głowę i próbują wmówić wyborcom, że Juszczenko jest marionetką w rękach Amerykanów - powiedział jeden z doradców lidera "Naszej Ukrainy", który poprosił o anonimowość.
Wszystko zaczęło się od pokazu filmu "PR" w telewizji ICTV, której właścicielem jest zięć prezydenta Leonida Kuczmy Wiktor Pinczuk. Reżyser filmu, były korespondent Financial Times w Kijowie Charles Clover przekonuje, że ponad rok temu, podczas kryzysu rządowego, na Ukrainie doszło do próby realizacja tajemniczego planu, jakiego celem było obalenie prezydenta Kuczmy i przekazanie rządów w ręce ówczesnego premiera Juszczenki. Plan - zdaniem Clovera - opracował sam Zbigniew Brzeziński.
Temat podchwyciła prorządowa prasa, rozpisując się o tajemniczych powiązaniach Juszczenki z przedstawicielami władz USA. W tym kontekście ponownie przypomniano, że żona lidera "Naszej Ukrainy" Kateryna Czumaczenko, choć Ukrainka, pochodzi z Ameryki, co ma oznaczać, że prawdopodobnie pracowała dla amerykańskich służb specjalnych lub też co najmniej była związana ze środowiskiem banderowskim w tamtejszej ukraińskiej diasporze.
Po ataku z wykorzystaniem filmu media znalazły kolejną sensację. "Nasza Ukraina" miała być zamieszana w przyjęcie przez Radę Miejską Iwano-Frankowska uchwały o zrównaniu statusu 24 miejscowych byłych żołnierzy dywizji SS Hałyczyna (SS Galizien) z weteranami Armii Czerwonej. W tej sprawie oficjalnie i w ostrym tonie zaprotestował MSZ Rosji.
W minioną sobotę telewizja 1+1 przeprowadziła telemost wspólnie z rosyjskim kanałem ORT. Program został zdominowany tematem iwano- frankowskich weteranów i związków bloku "Nasza Ukraina" z podjęciem tej decyzji. Przedstawiciel bloku Petro Poroszenko zdecydowanie zaprzeczył, jakoby "Nasza Ukraina" "maczała w tym palce" i przypomniał, że to niepoważne oskarżać Juszczenkę o profaszystowskie sympatie, biorąc pod uwagę, że jego ojciec był więźniem Oświęcimia. Sam fakt uchwalenia takiego dokumentu Poroszenko nazwał "prowokacją".
Przedstawiciele administracji prezydenta i parlamentu Rosji już wcześniej oficjalnie oświadczyli, że "Nasza Ukraina" im się nie podoba, gdyż wśród kandydatów do parlamentu są nacjonaliści i dlatego dla stosunków dwustronnych byłoby lepiej, gdyby Ukraińcy w wyborach odrzucili "Naszą Ukrainę".
W sobotnim rosyjsko-ukraińskim telemoście powrócił do tematu Władimir Żyrinowski. A ja tam życzę zwycięstwa faszystom z "Naszej Ukrainy", bo wtedy Galicja oddzieli się od reszty Ukrainy, a ta wróci do nas. Oni, galicjanie, będą mieli nareszcie swój amerykański protektorat, mówił wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej. Nie zapomniał też o żonie Juszczenki mówiąc to nie Czumaczenko, to "czuma" (dżuma).
Według ukraińskich obserwatorów nadchodzący ostatni tydzień walki przedwyborczej będzie najostrzejszy i należy spodziewać się jeszcze bardziej brutalnych i bezpardonowych przykładów atakowania politycznych oponentów.(iza)