Ukraina chce UE, ale UE nie chce Ukrainy
Choć setki tysięcy Ukraińców przez dwa
tygodnie żądały prawa do przyłączenia się do Zachodu, ich krajowi
grozi, że zostanie odprawiony z niczym przez Unię Europejską -
pisze brytyjski "The Times".
Lider ukraińskiej opozycji Wiktor Juszczenko głosi, że członkostwo w UE będzie jego priorytetem, gdy zostanie prezydentem. Tymczasem Komisja Europejska oznajmiła, że stanowisko Unii się nie zmieniło i członkostwa Ukrainy nie ma w programie - przypomina "Times". Ogłosiła w zamian plan partnerstwa, mający wzmocnić związki Ukrainy z najbliższymi sąsiadami, jeśli przeprowadzone zostaną wolne i uczciwe wybory.
Sprawa członkostwa Ukrainy jest kłopotliwą kwestią dla europejskich liderów - ocenia brytyjski dziennik. Choć są zainteresowani wsparciem demokracji w największym europejskim kraju, to obawiają się, że niezdolność Unii do odmowy kolejnym chętnym sprawi, iż wspólnota stanie się zbyt duża, niemożliwa do skontrolowania.
Wielu polityków obawia się, że UE po prostu nie będzie zdolna do radzenia sobie z nowym państwem, tak "ogromnym, biednym i chaotycznym" jak Ukraina. Zgoda na przyjęcie Ukrainy otworzyłaby też drzwi innym państwom, takim jak Białoruś, Mołdawia, Gruzja, Azerbejdżan i Armenia, co podwyższyłoby liczbę unijnych państw do blisko 40.
Aby utrzymać kontrolę nad procesem rozszerzania, UE postanowiła, że jej wschodnią granicą będzie zachodnia granica byłego ZSRR, z wyłączeniem trzech państw bałtyckich Łotwy Litwy i Estonii - podkreśla "The Times".
Były szef Komisji Europejskiej Romano Prodi powiedział, że przyjęcie Ukrainy w UE jest tak samo prawdopodobne, jak przyjęcie Nowej Zelandii. Jednak jeśli Juszczenko wygra 26 grudnia w powtórzonej drugiej turze wyborów prezydenckich, UE stanie w obliczu trudnej do odparcia presji, by pozwolić na członkostwo Ukrainy - ocenia dziennik.
Nowi, wschodnioeuropejscy członkowie UE, wśród nich trzy państwa graniczące z Ukrainą, są zainteresowani zahamowaniem niestabilności w ich najbliższym sąsiedztwie przez wejście Ukrainy do UE.
"Times" cytuje wschodnioeuropejskiego dyplomatę, który powiedział, że nie powinno się odrzucać Ukrainy. Ludzie pytają: "Jeśli Turcja może się przyłączyć, to dlaczego nie Ukraina?". Ona jest znacznie bliższa Europie - wskazał.
Brytyjski rząd, który zawsze był zwolennikiem rozszerzenia i wspiera starania Turcji, unika wyraźnej odpowiedzi w sprawie Ukrainy. Francja jest mocno przeciwna, obawiając się, że przemieni to Unię w zwykłą strefę wolnego handlu.
Jednak przyjmowanie Turcji do UE oznacza, że uznanie Ukrainy za państwo kandydujące to tylko kwestia czasu - uważa Charles Grant, szef Centre for European Reform.
Monika Kielesińska