PolskaUkradziony grat - policja szuka, właściciel chichocze

Ukradziony grat - policja szuka, właściciel chichocze

Na policję zgłasza się 34-letni mężczyzna: Ukradli mi malucha z 1984 r. o wartości 500 zł - informuje. Znowu - wzdychają policjanci. Będą musieli sprawdzić zgłoszenie, choć coraz częściej podobne sygnały mają miejsce po tym, jak sam właściciel już oddał samochód do złomowania. Po co? - stawia pytanie "Gazeta Krakowska".

16.06.2006 | aktual.: 16.06.2006 00:21

Dokument z policji uwolni go od kosztów wyrejestrowania grata. Od początku roku krakowscy policjanci otrzymali 760 zgłoszeń kradzieży samochodów. Podejrzewają, że ok. 25-30 % z tej liczby to fałszywe kradzieże.

Niepomiernie wzrosła liczba starych, zdezelowanych aut, które wcześniej raczej nie padały łupem złodziei. To wzbudziło nasze podejrzenia - tłumaczy Leszek Górak, zastępca komendanta miejskiego policji. Tym bardziej, że "kradzieże" mają miejsce mniej więcej od roku, kiedy to wprowadzono obowiązkowe OC dla samochodów, niezależnie od tego czy jeżdżą czy nie.

Problem mają ci, którzy chcą się pozbyć starego samochodu. Kiedyś po prostu wywozili samochód za miasto, gdzie się rozpadał na części. Teraz muszą go zezłomować za 300-400 zł, przedstawić zaświadczenie i na tej podstawie wyrejestrować samochód. Wtedy są zwolnieni z opłaty OC (wynosi ona 200-1400 zł rocznie, kara za jej niepłacenie to ok. 3,5 tys zł.) Jednak gdy kierowca ma zaświadczenie z policji, że samochód mu ukradziono, nie musi płacić za złomowanie i może wyrejestrować auto za darmo.

Na całym procederze mają zarabiać wszyscy: skupy, które mają świeży towar; złomiarze, którzy pośredniczą między skupami a kierowcą i kierowcy. Traci tylko policja, która angażuje ludzi i środki w poszukiwania samochodu. Zgłoszenia dokonywane są miesiąc, półtora po tym, jak samochód zostanie pocięty. Szanse na udowodnienie czegokolwiek maleją. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)