ŚwiatUkarane "żywe tarcze"

Ukarane "żywe tarcze"

Karami po 10 tys. dolarów zagroziła administracja prezydenta Busha amerykańskim przeciwnikom wojny z Irakiem, którzy na jesieni i zimą ubiegłego roku przyjeżdżali do tego kraju, ogłaszając, że wystawiają się na cel amerykańskich bombardowań.

12.08.2003 | aktual.: 12.08.2003 18:42

Władze USA zawiadomiły "żywe tarcze", że powinny zapłacić za naruszenie sankcji, nałożonych na reżim Saddama Husana. Sankcje zabraniały Amerykanom podróży do Iraku bez specjalnego zezwolenia i wydawania tam pieniędzy. Ostrzeżono ich, że jeśli nie zapłacą, grozi im kara do 10 lat więzienia.

Kary finansowe nakłada tzw. Biuro Kontroli Aktywów Zagranicznych Ministerstwa Skarbu. Podobnie kary nakłada się np. na podróżujących na Kubę - do kraju także objętego sankcjami. Rzecznik ministerstwa stanowczo zaprzeczył, jakoby kary na wyjeżdżających do Iraku miały podłoże polityczne.

Wszystkie "ludzkie tarcze" opuściły Irak, kiedy niebezpieczeństwo amerykańskiej inwazji stało się bliskie.

Pacyfiści oświadczają, że nie zapłacą ani grosza. Jedna z protestujących przeciw wojnie, 62-letnia emerytowana nauczycielka z Sarasoty na Florydzie Faith Fippinger, powiedziała w telewizji CNN, że "nie będzie się dokładać do ciągłej rozbudowy amerykańskiej broni masowego rażenia".

Nieoficjalnie przedstawiciele resortu skarbu informują, że nikt z podróżujących nielegalnie do Iraku nie został jeszcze formalnie wezwany do zapłacenia kary. Zdaniem obserwatorów, władze raczej nie zamierzają spełnić swoich pogróżek w obawie przed negatywnymi propagandowymi skutkami takiego kroku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)