Ujawnili najskrytsze tajemnice prezydenckiej pary
Podczas gdy wojsko krwawo tłumi syryjską rewoltę, prezydencka para opływa w luksusy i żyje w zupełnym oderwaniu od dramatu, jaki rozgrywa się w ich kraju - wynika z prywatnych maili Baszara al-Asada i jego małżonki Asmy, które wpadły w ręce syryjskich aktywistów.
15.03.2012 | aktual.: 15.03.2012 15:38
Opozycjoniści z Narodowej Rady Syryjskiej twierdzą, że zdobyli prywatną korespondencję prezydenta dzięki osobie z jego otoczenia, która udostępniła im login i hasło do konta. Ogółem przechwycili ok. 3 tys. osobistych maili Asada datowanych na okres od czerwca 2011 roku do początków lutego bieżącego roku. Mieli też wgląd w maile jego żony Asmy przebywającej obecnie w Wielkiej Brytanii.
W kraju leje się krew, a oni opływają w luksusy
Z przechwyconych maili "wyłania się obraz pierwszej rodziny w państwie żyjącej w izolacji i mimo nasilającego się kryzysu opływającej w luksusy" - napisał "Guardian", który sprawdził korespondencję i stwierdził, że generalnie jest autentyczna, choć niemożliwe jest zweryfikowanie wszystkich listów.
Podczas gdy siły bezpieczeństwa krwawo rozprawiają się z rebeliantami, nie oszczędzając kobiet i dzieci, małżonka prezydenta wydaje tysiące dolarów na biżuterię, luksusowe meble i wystrój wnętrz. Natomiast sam Baszar al-Asad ściąga filmy i muzykę na swojego iPada, zresztą przez podstawioną osobę, ponieważ z powodu amerykańskich sankcji sam nie może korzystać ze sklepu internetowego Apple'a iTunes.
Z pogardą o reformach
Jak pisze "Guardian", Asad stworzył sieć zaufanych współpracowników, z którymi porozumiewa się bezpośrednio z prywatnego konta mailowego, omijając w ten sposób zarówno swój potężny klan, jak i aparat bezpieczeństwa państwa. Z pogardą odnosił się do reform politycznych, które wprowadził na początku Arabskiej Wiosny, aby wyciszyć społeczne niezadowolenie - określił je mianem "bzdurnych partii, wyborów i mediów".
Jednocześnie napisał do żony, że najważniejszą "reformą" jest to, że wie, gdzie ona sama jest. "Jeśli będziemy razem silni, to razem to pokonamy... Kocham cię..." - wyznała mu z kolei Asma w jednym z listów.
Pomoc ze strony Iranu
Ponadto maile ujawniają, że Asad co najmniej kilka razy otrzymywał wskazówki od Iranu, najbliższego sojusznika Syrii w regionie, jak radzić sobie z rewoltą. Na przykład przed mową, którą miał wygłosić w grudniu, jego doradca przygotował mu listę tematów, które powinien podjąć, podkreślając, że oparta jest ona na konsultacjach z m.in. politycznym doradcą irańskiego ambasadora. Doradcą Asada był także wpływowy libański biznesmen Hussein Mortada, powiązany z Iranem - wskazuje brytyjski dziennik.
Z innych dokumentów wynika, że pod koniec stycznia bieżącego roku córka emira Kataru radziła prezydenckiej parze, żeby wyjechali z Syrii i zasugerowała, że w Doha (stolica Kataru) mogliby liczyć na azyl.
Opozycjoniści ujawnili też, że Asad wiedział dokładnie, że w bombardowanej przez jego wojska Baba Amro, zbuntowanej dzielnicy Hims, przebywają zachodni dziennikarze i w listopadzie nakazał podległym służbom "zacieśnienie reguł bezpieczeństwa". W lutym w obleganym mieście zginęło dwoje reporterów.
Asad dostawał też rady, na kogo zrzucać winę za zamachy. Sam nakazał nazywać politycznych przeciwników "terrorystami" i "uzbrojonymi nabdami".
Koniec z winy Anonymous
"Guardian" pisze, że wymiana maili między śledzonymi adresami ustała po ataku grupy hakerskiej Anonymous, która włamała się do systemu syryjskiego ministerstwa spraw publicznych i ustaliła, że jedno z kont używane jest przez prezydenta. Gdy ktoś później wysłał mu list pogróżkami po arabsku, korespondencja ustała.
Rewolta w Syrii przeciwko reżimowi Asada, inspirowana Arabską Wiosną, trwa od roku. Według szacunków ONZ w wyniku tłumienia antyprezydenckich wystąpień przez siły rządowe oraz starć z dezerterami z armii zginęło co najmniej 7500 ludzi. Opozycja syryjska mówi o co najmniej 8,5 tys. ofiar, w większości cywilów. Władze syryjskie o rewoltę oskarżają "terrorystów", którzy chcą podzielić kraj.