Ujawniamy nową instrukcję HEAD. Ekspert: dokument napisany według najgorszych wzorców
Zamówienie rządowego samolotu z dwugodzinnym wyprzedzeniem przez e-mail. I to nie tylko dla polityków. Taką procedurę umożliwić ma trzymany przez MON w tajemnicy dokument, do którego dotarła WP. - Politycy mają prawo do samobójstwa. Cała nadzieja w tym, że lotu odmówi załoga – słyszymy w MON.
Według naszych źródeł w MON "instrukcja organizacji lotów z najważniejszymi osobami w państwie", do której dotarliśmy, powstała pod koniec 2017 roku, gdy szefem MON był Antoni Macierewicz. Prace nad dokumentem trwały niemal dwa lata i odwołany w styczniu Macierewicz nie zdążył już go podpisać.
Po objęciu resortu przez Mariusza Błaszczaka - jak twierdzą nasze źródła - w dokumencie nie naniesiono znaczących zmian poza kosmetycznymi, jak zastąpienie zlikwidowanego Biura Ochrony Rządu przez powołaną w lutym Służbę Ochrony Państwa. - Nie można było nic istotnego zmienić z prostego powodu. Musielibyśmy wtedy zacząć na nowo uzgodnienia z innymi instytucjami (o tarciach między MON i kancelarią premiera pisaliśmy we wrześniu). Jedyne istotne zmiany to zastąpienie BOR przez SOP – tłumaczy jeden z rozmówców.
Minister obrony "musi podpisać, bo inaczej grozi mu prokurator"
Drugi dodaje, że instrukcja powinna być podpisana przez obecnego szefa MON Mariusza Błaszczaka. – Musi podpisać, bo inaczej grozi mu prokurator. Najważniejsze osoby w państwie nie mogą latać w oparciu o nieaktualną instrukcję – podkreśla.
Instrukcja HEAD określa zasady bezpieczeństwa podczas lotów prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu. Obecnie obowiązująca wersja, w której pojawia się nieistniejący już BOR, powstała w 2012 roku. Politycy – jak pisała w kwietniu Wirtualna Polska – mają problem z przestrzeganiem terminów zamawiania lotów i często decydują się na wylot w ostatniej chwili. Z instrukcji, do której dotarliśmy, wynika, że MON wyszedł politykom naprzeciw, zapominając jednak o względach bezpieczeństwa.
W nowej wersji dokumentu jest zapis umożliwiający w "nagłych przypadkach" zamawianie lotu "w terminie krótszym niż 24 godziny (np. pocztą elektroniczną), umożliwiającym bezpieczne przygotowanie lotu i zabezpieczenie wizyty przez BOR”.
Do tego warunku dodano jednak sformułowanie „nie później niż w czasie określonym przez BOR i realizatora lotów”. To odniesienie ma kluczowe znaczenie, bo w funkcjonującym w siłach powietrznych regulaminie lotów minimalny czas na przygotowanie lotu to zaledwie dwie godziny.
"Nie wsiadłbym do samolotu. Politycy mogą. Samobójstwo nie jest zabronione"
Oficer sił powietrznych: - Nie wsiadłbym do samolotu z załogą, która miała tak mało czasu na przygotowanie się do lotu. Politycy mogą. Samobójstwo nie jest zabronione. Cała nadzieja w tym, że lotu odmówi załoga, choć za to odpowie służbowo. Lepiej jest był przesłuchiwanym przez czterech, niż niesionym przez czterech na cmentarzu.
Gen. Tomasz Drewniak , ekspert fundacji Stratpoints i były Inspektor Sił Powietrznych ocenia w rozmowie z nami, że zmiana ma "pomóc obejść problem z nieterminowym zamawianiem lotów" przez kancelarię prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu.
Ekspert zauważa, że w instrukcji nie ma definicji "wyjątkowych przypadków", więc samolot można zamawiać nawet dwie godziny wcześniej, choć profesjonalne przygotowanie lotu w takim czasie jest w praktyce niewykonalne.
Były Inspektor Sił Powietrznych: Dokument jest źle napisany. Mam nadzieję, że dokument nie zostanie podpisany
Drewniak, który na naszą prośbę przeanalizował dokument, ocenia, że jest "zrobiony według najgorszych wzorców".
- Mam nadzieję, że dokument nie zostanie podpisany przez ministra, bo jest źle napisany, zagmatwany. Sam czytałem go trzy razy i momentami nie mogę zrozumieć. Autor wykorzystywał zapisy starych instrukcji. Powinno się stworzyć całkiem nowy, krótki dokument – mówi były Inspektor Sił Powietrznych.
Generał wyjaśnia, że MON powinno stworzyć od podstaw nowy, krótki dokument napisany prostym językiem, bo jest używany przez urzędników w kancelarii prezydenta, czy premiera, którzy są laikami.
Innego zdania jest nasz rozmówca zbliżony do MON: - Instrukcja nie jest pisana dla rolnika z Mławy. To dokument dla specjalistów. Musi być precyzyjny. Choć może trzeba było napisać prosty bryk dla mniej rozgarniętych i polityków.
Nową instrukcję pisał były wiceszef 36. pułku zlikwidowanego po Smoleńsku
Według naszych źródeł w resorcie kluczową rolę przy pisaniu dokumentu odegrał Grzegorz Kułakowski, który w czasie, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej był wiceszefem zlikwidowanego potem 36. pułku lotnictwa transportowego.
- Widać rękę Kułakowskiego, który ma opinię komplikatora – mówi nam jeden z oficerów. Zdaniem innego rozmówcy szczegółowe zapisy instrukcji to efekt rozpraw sądowych po Smoleńsku, w których Kułakowski brał udział w roli świadka. - Grzesiek był ciągany po sądach. Wie dzięki temu, do czego się może przyczepić sędzia, czy prokurator. I z myślą o tym pisał instrukcję – tłumaczy.
- Osób wymienionych z funkcji w instrukcji jest ze 30, co doprowadza do rozmycia odpowiedzialności. W razie problemu zanim łatwo wskazać winnych na samym dole, dzięki czemu ludzie stojący wyżej w hierarchii unikną odpowiedzialności. W wojsku nazywamy to "obijaniem tyłka blachą" – wtóruje gen. Drewniak.
Ekspert wskazuje, że niepotrzebnie do instrukcji wpisano przykładowo obowiązki kapitana, który obserwuje radar w Centrum Operacji Powietrznych. - Co kancelarię prezydenta to obchodzi? A COP ma swoje obowiązki wpisane w innych dokumentach – zauważa.
Rządowym samolotem może lecieć każdy?
Drewniak zwraca też uwagę, że na nieprecyzyjny zapis, który umożliwia korzystanie z samolotów rządowych nie tylko czterem najważniejszym osobom w państwie, członkom ich delegacji i personelowi, ale też "innym osobom".
Zapis dotyczy "wyjątkowych przypadków, uzasadnionych potrzebą niesienia pomocy humanitarnej, żywotnymi interesami lub zobowiązaniami międzynarodowymi RP", których z wojskowego transportu lotniczego "mogą korzystać również inne osoby". Termin ten jednak nie jest wyjaśniony.
Niejasny – według eksperta – jest też wymóg, zgodnie z którym piloci powinni posiadać "odpowiednie predyspozycje osobowościowe do realizacji lotów z najważniejszymi osobami w państwie". - Nie wiadomo kto i według jakich kryteriów to ocenia. Czy pilot latający normalnie ma zły stan psychofizyczny? – pyta gen. Drewniak.
Resort tych wątpliwości nie rozwiewa. Pytania o projekt instrukcji wysłaliśmy do służb prasowych MON 21 lutego. Mimo upływu 2 tygodni nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi, co oznacza złamanie 2-tygodniowego terminu ustawy o dostępie do informacji publicznej.
O sprawę próbowaliśmy też zapytać w Sejmie Mariusza Błaszczaka i Antoniego Macierewicza. Zarówno szef MON, jak i jego poprzednik nie chcieli rozmawiać.