PolskaUgoda rządu z Eureko to szczyt perfidii?

Ugoda rządu z Eureko to szczyt perfidii?

"Trybuna", piórem Czesława Rychlewskiego, nawiązuje do głośnego sporu na linii Eureko - PZU. Publicysta przypomina, że przed 40 laty była moda na wymyślanie różnych szczytów. Szczytem ryzyka było na przykład
wywiercenie dziury w Rurociągu "Przyjaźń", żeby sprawdzić, w którą
stronę płynie ropa. Szczyt bezczelności polegał natomiast na tym,
żeby załatwić się pod drzwiami sąsiada, a później zadzwonić do
drzwi i poprosić o papier toaletowy.

18.02.2008 | aktual.: 18.02.2008 07:44

Tak wyglądały eksplozje dowcipnej, choć nie całkiem wybrednej wyobraźni. Nadszedł wreszcie czas na zdobycie tych szczytów. Ostatnio na jeden z nich wspięło się Prawo i Sprawiedliwość, wspierane przez grupę ludowców, którzy wystąpili z PSL, licząc na większe frukty u boku braci Kaczyńskich. Jest to szczyt perfidii. Sprawa dotyczy ugody polskiego rządu z Eureko, które toczy spór ze Skarbem Państwa w sprawie prywatyzacji PZU.

Przypomnijmy więc fakty, o których PiS najchętniej by zapomniał. Umowę o sprzedaży 30% akcji największego polskiego ubezpieczyciela zawarł rząd Jerzego Buzka. On także zobowiązał się do sprzedania Eureko dodatkowego pakietu 21% akcji po wejściu PZU na giełdę. Skarb Państwa za pierwszą transzę otrzymał 3 mld zł, czyli mniej niż wynosi obecnie roczny zysk spółki. Wśród ówczesnych posłów prawicy, którzy firmowali tę bezsensowną umowę, było wielu aktualnych polityków PiS-u.

Cały ten pasztet został przekazany rządowi Leszka Millera. Jedyne, co mógł on wówczas zrobić, to odwlec upublicznienie akcji PZU na giełdzie. Następny gabinet, na którego czele stał Marek Belka, próbował natomiast zawrzeć z Eureko ugodę. Wówczas do ataku ruszyli ludzie z tej samej formacji, która tego bigosu narobiła. Powołano sejmową komisję śledczą. Orzekła ona, że umowa o prywatyzacji PZU jest nieważna. Równolegle jednak Eureko dochodziło swoich praw przed Trybunałem Arbitrażowym w Londynie. Polska przegrała w dwóch instancjach. Holenderskie konsorcjum żąda na tej podstawie odszkodowania w wysokości ponad 30 mld zł, czyli dziesięć razy więcej niż zapłaciło za 30% akcji PZU.

Aktualny minister skarbu Aleksander Grad musi znaleźć z tej sytuacji jakieś sensowne wyjście. Wypłacenie odszkodowania, które przekracza roczny deficyt budżetu państwa, jest niemożliwe. Drugą stroną sporu jest konsorcjum, które na pewno nie chce wojny z państwem polskim. Można się więc dogadać. A o praworządności tej ugody niech się wypowie polski sąd.

Sytuację perfidnie wykorzystują politycy PiS-u i eurodeputowany Bogdan Pęk. Straszą, że ministra Grada postawią przed Trybunałem Stanu. Kara was nie minie - zapowiadają. Ci, którzy do tej niewesołej sytuacji doprowadzili, być może świetnie się bawią, obserwując, jak Platforma zbiera za nich cięgi. Nie ma co jednak liczyć, że ludzie tego intelektualnego i etycznego przekrętu nie widzą - konkluduje w "Trybunie" Czesław Rychlewski. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)