UE zaniepokojona brakiem postępu w śledztwie w sprawie Gongadze
Unia Europejska wyraziła we wtorek
"zaniepokojenie brakiem postępu" w śledztwie w sprawie
zamordowania niezależnego ukraińskiego dziennikarza Georgija
Gongadzego.
Do oświadczenia w tej sprawie, wydanego w imieniu Unii przez przewodniczące jej w tym półroczu Włochy, dołączyły kraje przystępujące do niej w przyszłym roku, w tym Polska.
16 września minęła trzecia rocznica "zaginięcia" Gongadzego, którego okaleczone ciało znaleziono następnie w okolicach Kijowa.
Unia przypomniała w oświadczeniu, że w minionych trzech latach "gwałtowana śmierć" spotkała na Ukrainie także kilku innych dziennikarzy, a jeszcze inni byli celem ataków.
"Ponadto Unia pragnie wyrazić zaniepokojenie tym, że dziennikarze na Ukrainie mogą być albo ograniczani w swoich działaniach, albo zastraszani w czasie zbierania informacji" - czytamy w oświadczeniu.
Ostrzega ono władze w Kijowie, że postęp w zacieśnianiu stosunków między Unią a Ukrainą "zależy w wielkim stopniu od tego, czy rząd Ukrainy działa w zgodzie z europejskimi wartościami i standardami. Zasadniczą rolę odgrywają wśród nich praworządność, niezależność wymiaru sprawiedliwości, wolność mediów i ochrona dziennikarzy" - przypomniała UE.
We wtorek w Kijowie kilka tysięcy osób uczestniczyło w żałobnym mityngu w związku z trzecią rocznicą zamordowania Gongadzego. W akcji tej, zorganizowanej przez opozycję, apelowano o ukaranie winnych jego śmierci, w tym prezydenta Leonida Kuczmy.
Praktycznie każdy z występujących podkreślał, że za śmiercią Gongadzego, oprócz prezydenta Kuczmy, stoi były szef MSW Jurij Krawczenko (obecnie przewodniczący Państwowej Administracji Podatkowej), były szef administracji prezydenta Ukrainy Wołodymyr Łytwyn (obecnie przewodniczący parlamentu), były szef służb specjalnych Leonid Derkacz. Po raz pierwszy opozycja oskarżyła o współudział w zbrodni Jewhena Marczuka, b. generała KGB, obecnie ministra obrony.