UE rozszerzy sankcje wobec Mińska, a Mińsk grozi opozycji
Unia Europejska rozszerzy sankcje wobec reżimu w Mińsku, obejmując zakazem wizowym kolejnych jego przedstawicieli - podały źródła dyplomatyczne w Brukseli. Niemieckie źródła rządowe zapowiadają, że chodzi o 16 osób i nastąpi to już w poniedziałek. Tymczasem władze Mińska ostrzegły organizatorów Zjazdu Narodowego, który opozycja chciała przeprowadzić w najbliższą sobotę, że zgromadzenie jest niezgodne z prawem - poinformował Wiktar Iwaszkiewicz z komitetu organizacyjnego.
07.10.2011 | aktual.: 07.10.2011 12:21
W poniedziałek w Luksemburgu obradować będą ministrowie spraw zagranicznych krajów UE, którzy mają rozmawiać o nowych sankcjach.
Inne źródła unijne w Brukseli mówiły w piątek, że w odpowiedzi na rosnące represje na Białorusi decyzja o rozszerzeniu listy osób, które nie mogą wjechać do UE, jest przygotowywana. Ale ich zdaniem trwa jeszcze dyskusja w tej sprawie i decyzja nie będzie podjęta w poniedziałek, tylko później w październiku.
UE ma rozszerzyć sankcje wobec reżimu prezydenta Alaksandra Łukaszenki, biorąc pod uwagę, że otrzymywane z Mińska "negatywne sygnały przeważają nad pozytywnymi". Z jednej bowiem strony reżim zwalnia niektórych więźniów, ale kontynuuje represje wobec opozycji. UE podkreśla, że dopóki nie zostaną zwolnieni wszyscy więźniowie i nie zostaną przywrócone polityczne i obywatelskie prawa, nie będzie dialogu między UE a Białorusią.
Na zbojkotowanym przez Białoruś wrześniowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Warszawie 27 krajów UE przyjęło deklarację potępiającą łamanie zasad demokracji, rządów prawa i praw człowieka na Białorusi. Deklaracji nie poparli natomiast przywódcy pozostałych wschodnich partnerów UE: Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii i Azerbejdżanu.
Władze Mińska ostrzegły organizatorów Zjazdu Narodowego, który opozycja chciała przeprowadzić w najbliższą sobotę, że zgromadzenie jest niezgodne z prawem - poinformował Wiktar Iwaszkiewicz z komitetu organizacyjnego.
- Wezwano nas dzisiaj do Mińskiego Komitetu Wykonawczego (administracji Mińska) i odczytali oświadczenie o tym, że Zjazd Narodowy nie jest lokalnym zebraniem obywateli, a masowym mityngiem bez zezwolenia. Był to monolog bez dyskusji - powiedział Iwaszkiewicz niezależnej gazecie internetowej "Biełorusskije Nowosti".
Jak dodał, w kuluarach przedstawiciel milicji powiedział, że zgromadzenie nie zostanie rozpędzone. - Wychodzi na to, że oficjalnie władze z jednej strony nie mogą zgodzić się na Zjazd Narodowy, a z drugiej - na brutalne rozpędzenie nie pozwala sytuacja gospodarcza i dyplomatyczna Białorusi - ocenił Iwaszkiewicz.
Polityk powiedział Radiu Swaboda, że zgromadzenie odbędzie się mimo ostrzeżeń. - Jeśli organizatorzy z niezależnych od nich przyczyn nie dotrą do miejsca zjazdu, to są ludzie, którzy go poprowadzą - dodał Iwaszkiewicz.
Prokuratura generalna Białorusi oświadczyła w czwartek, że zjazd narusza przepisy o masowych zgromadzeniach, które wymagają zgody władz lokalnych. Bez tej zgody akcje takie uznawane są za odbywające się bez zezwolenia, a ich uczestnikom i organizatorom grozi odpowiedzialność administracyjna i karna.
Tymczasem opozycjoniści powołują się na inne przepisy, dotyczące zebrań obywateli, o jakich mowa jest w konstytucji i ustawie o zebraniach lokalnych i krajowych. Takie zgromadzenia obywatele mogą zwoływać w celu debaty o problemach życia społecznego z inicjatywy co najmniej 10 proc. osób mieszkających stale na danym terenie.
Od lata komitet organizacyjny Zjazdu Narodowego zbierał podpisy i informował o akcji poprzez internet. Według ostatnich planów zgromadzenia miały odbyć się o godz. 13 (godz. 12 czasu polskiego) w sobotę w 28 miastach Białorusi, w tym we wszystkich sześciu miastach obwodowych (wojewódzkich). Organizatorzy chcą dyskutować na nich o odpowiedzialności władz za obecny kryzys gospodarczy na Białorusi.