UE przyjmie mandat misji obserwacyjnej do Gruzji
Szefowie dyplomacji "27" przyjmą w poniedziałek mandat 200-osobowej cywilnej misji obserwacyjnej do Gruzji, która ma być wysłana najpierw do stref buforowych przy
granicy z Osetią Południową i Abchazją, a docelowo - także do tych regionów.
Ministrowie mają ogłosić, jak duży będzie udział poszczególnych krajów w misji, która ma być wysłana na miejsce do 1 października.
Polska jako jeden z pierwszych krajów zadeklarowała gotowość udziału w tym przedsięwzięciu. Nie jesteśmy "kierowcą" w tej sprawie, ale popieramy ideę i inicjatywę misji - powiedział przed tygodniem w Awinionie szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
Dzięki szybkiemu skierowaniu misji - tłumaczyły źródła we francuskim przewodnictwie UE - będzie możliwe monitorowanie wycofywania się rosyjskich żołnierzy z terytorium Gruzji na pozycje sprzed wybuchu konfliktu 7 sierpnia. Zgodnie z poniedziałkowym porozumieniem między prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym a prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem pełne wycofanie rosyjskich wojsk ma nastąpić do 10 października. Wdrożenie porozumienia jest teraz priorytetem francuskiego przewodnictwa w UE.
Docelowo misja ma być rozmieszczona na całym terytorium Gruzji. Ale priorytetem jest teraz rozmieszczenie w strefach graniczących z Osetią Południową i Abchazją, by w ciągu 10 dni doprowadzić do wycofania rosyjskich wojsk z tych terytoriów - powiedział francuski dyplomata.
Źródła dyplomatyczne podały, że Litwa domaga się napisania w mandacie wprost, iż misja jedzie do "Gruzji, włączając w to Osetię Południową i Abchazję". Taki zapis odpowiadałby też Polsce. Przewodnicząca UE Francja obstaje jednak, by mowa była tylko o Gruzji. Rosja wyklucza pojawienie się unijnych obserwatorów na terytorium dwóch samozwańczych republik.
Trzeba być praktycznym i konkretnym, czyli najpierw wdrożyć porozumienie o całkowitym wycofaniu wojsk rosyjskich. Co będzie dalej - zobaczymy po 10 października - uzasadniał francuski dyplomata.
Misja ma mieć charakter stricte unijny i będzie całkowicie niezależna od obecnych już na miejscu misji ONZ i OBWE. W poniedziałek mają być znane szczegóły dotyczące nie tylko jej składu, ale także finansowania.
Francja dystansuje się od zgłoszonego przez ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka Steinmeiera pomysłu przeprowadzenia międzynarodowego dochodzenia, które ma ustalić fakty przebiegu konfliktu w Gruzji. W projekcie wniosków z poniedziałkowego spotkania napisano jedynie, że taki pomysł jest rozważany, bez dalszych szczegółów: kto i w jaki sposób miałby prowadzić śledztwo.
Będzie czas na ustalenie, kto jest odpowiedzialny za konflikt. To jest ważne, ale jeszcze ważniejsze jest wycofanie rosyjskich wojsk. Naszą troską (od samego początku konfliktu) jest, by UE była zjednoczona i zdolna do działania, i niech tak pozostanie - powiedział dyplomata.
Polska podziela ten sceptycyzm. Jesteśmy przeciwko rozpoczynaniu gry w obwinianie (kto ponosi odpowiedzialność za konflikt). Nie dodałoby nam to siły, a raczej zaciemniłoby cały obraz i psuło szyki misji obserwacyjnej - powiedział jeden z polskich dyplomatów.
Francja potwierdziła, że - zgodnie z decyzją nadzwyczajnego szczytu UE poświęconego sytuacji w Gruzji z 1 września - wstrzymane pozostają rozmowy z Rosją o nowym partnerstwie. Nie odbędzie się więc runda negocjacyjna zaplanowana na 15-16 września. Zobaczymy po 10 października, czy nasze ustalenia z Moskwą są respektowane i jeśli tak, to nie będzie przeszkód do kontynuowania rozmów - powiedział francuski dyplomata.
Na poniedziałkowym spotkaniu ma też zapaść decyzja, kto zostanie specjalnym przedstawicielem UE ds. konfliktu w Gruzji. Jego mianowanie także uzgodnili szefowie państw i rządów zebrani na szczycie w Brukseli. Z kolei zapowiedziana wówczas międzynarodowa konferencja donatorów dla Gruzji wstępnie planowana jest na październik - podało francuskie przewodnictwo. (jks)
Michał Kot