UE: przyganiał kocioł garnkowi
Kraje, które najczęściej mówią o możliwości ściślejszej integracji w węższym gronie państw Unii Europejskiej, mają największe opóźnienia w dostosowaniu swego ustawodawstwa do nowych reguł jednolitego rynku - wynika z rankingu opublikowanego przez Komisję Europejską.
Zestawienie oparto na danych z 30 listopada 2003 roku. Uwzględniono w nim tylko te dyrektywy, których wspólnie uzgodniony termin wdrożenia już minął.
Największe zaległości mają Belgia i Francja (po 53 niewdrożone dyrektywy unijne, czyli 3,5% wszystkich uchwalonych na szczeblu unijnym), Niemcy (53) i Luksemburg (52). Wyniki tych krajów wyraźnie pogorszyły się od maja 2003 roku.
Zwłaszcza politycy belgijscy i francuscy lubią mówić o pójściu naprzód w integracji "bez czekania na innych". Posługują się przy tym takimi pojęciami jak "Europa dwuwarstwowa" czy "Europa dwóch prędkości", w której "awangarda", "grupa pionierska" czy "twarde jądro" wyprzedzałyby inne państwa, mniej skłonne do ściślejszej integracji.
Ostatnio używali oni tej groźby w stosunku do Polski i Hiszpanii, kiedy nie zgodziły się one na nowy system głosowania w Radzie UE i przyczyniły się do nieprzyjęcia przez grudniowy szczyt w Brukseli konstytucji UE.
Belgowie i Francuzi nawołują do ściślejszej integracji w gronie państw założycielskich Wspólnot Europejskich, a więc z Niemcami, Luksemburgiem, Holandią i Włochami. Te dwa ostatnie państwa mają nieco lepsze wyniki we wdrażaniu unijnych dyrektyw, ale przeciwko Włochom toczy się najwięcej postępowań Komisji Europejskiej za opóźnienia w tej dziedzinie.
Grecji, Włochom, Holandii, Austrii i Portugalii wciąż daleko do odsetka, jaki wyznaczyła sobie cała Piętnastka. Już w 2001 roku zobowiązała się, że zredukuje procent niewdrożonych dyrektyw w każdym z państw członkowskich do 1,5%. Cel ten osiągnęły jedynie Dania (spóźnia się z zaledwie 5 dyrektywami, czyli 0,3%), Hiszpania, Finlandia, Irlandia i Wielka Brytania, a bliska tego jest Szwecja (1,6%).