ŚwiatUE nie będzie karać za negowanie zbrodni stalinowskich

UE nie będzie karać za negowanie zbrodni stalinowskich

Unia Europejska najprawdopodobniej potępi zbrodnie stalinowskie, choć w przeciwieństwie do zbrodni nazistowskich nie ustanowi minimalnych kar za ich negowanie w ramach nowego prawa przeciwko rasizmowi i ksenofobii - wynika z propozycji niemieckiego przewodnictwa UE.

17.04.2007 18:30

To byłby pierwszy przypadek, kiedy w międzynarodowym prawie karnym wspomina się zbrodnie stalinowskie - powiedział polski dyplomata. Warszawa byłaby gotowa wówczas ustąpić, jeżeli chodzi o postulat karania w UE tzw. poważnych wypaczeń, czyli np. pisania o "polskich obozach zagłady". Nie ma na to zgody pozostałych państw członkowskich, a zwłaszcza tych szczególnie przywiązanych do wolności wypowiedzi.

Jak zapowiedziały w czwartek źródła w niemieckim przewodnictwie UE, jest szansa, że w czwartek na posiedzeniu ministrów sprawiedliwości w Luksemburgu zawarte zostanie polityczne porozumienie w sprawie negocjowanej od 2003 roku i budzącej ogromne kontrowersje tzw. decyzji ramowej przeciwko rasizmowi i ksenofobii.

Przewiduje ona ustanowienie minimalnych kar w UE za publiczne podżeganie do nienawiści na tle rasowym, narodowym, etnicznym czy religijnym, a także negowanie lub pochwalanie zbrodni przeciwko ludzkości. W przypadku poważnego złamania prawa minimalna kara to rok pozbawienia wolności.

Do rozwiązania - przyznały niemieckie źródła - pozostaje tylko jedna kwestia, a mianowicie zgłoszony w lutym przez kraje bałtyckie i popierany przez Polskę postulat, by do decyzji ramowej włączyć zbrodnie stalinowskie. Najprawdopodobniej zostaną one w jakiś sposób potępione w deklaracji bądź - jak wolałaby Polska - w preambule do decyzji.

Znaczenie takiego zapisu byłoby jednak symboliczne, bo negowanie bądź chwalenie zbrodni stalinowskich nie podlegałoby karze w prawie unijnym.

Projekt decyzji ramowej przewiduje bowiem karanie negowania tych zbrodni przeciwko ludzkości, które zostały za takie uznane zgodnie ze statutem Międzynarodowego Trybunału Karnego i Kartą Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze z 1945 roku. Czyli zbrodnie hitlerowskie, ale już nie zbrodnie stalinowskie czy ludobójstwo Ormian.

Zdaniem polskich dyplomatów, już samo potępienie zbrodni stalinowskich byłoby dla Polski powodem, by poprzeć decyzję ramową.

Jak dowiaduje się PAP, Warszawa byłaby skłonna odejść nawet od postulatu, by w ramach decyzji unijnej karane były także "poważne wypaczenia". Tu kryje się kwestia tzw. polskich obozów śmierci. "To jest poważne zniekształcenie, jeśli ktoś mówi o polskich obozach koncentracyjnych, w efekcie sugerując nie tylko geograficzne powiązanie tych miejsc pamięci, w których kiedyś katowano ludzi" - tłumaczył w lutym wiceminister sprawiedliwości Andrzej Duda.

Jednak wobec braku poparcia dla postulatu, by karane były także "poważne wypaczenia", Polska zamierza przyjąć w czwartek jednostronną deklarację w tej sprawie, jeśli oczywiście dojdzie do politycznego porozumienia w sprawie decyzji ramowej - zapowiedziały polskie źródła.

Dotychczas przyjęcie decyzji ramowej, zaproponowanej przez Komisję Europejską w 2003 roku, wymagającej jednomyślności, blokowała głównie Wielka Brytania, argumentując, że projekt jest sprzeczny z zasadą wolności słowa. Obecny projekt zyskał aprobatę, bo gwarantuje, że decyzja ramowa w niczym nie ograniczy przepisów o wolności słowa zagwarantowanych w konstytucjach poszczególnych krajów. "Kraje członkowskie nie będą musiały zmieniać swoich konstytucji" - zapewniają Niemcy.

Przekonują, że ich propozycja pozostawia krajom członkowskim swobodę w kwestii wymiaru kar, a także nie stoi na przeszkodzie wprowadzaniu bardziej restrykcyjnych przepisów. Nie będzie karane noszenie symboli nazistowskich, ani - z powodu sprzeciwu Wielkiej Brytanii - podżeganie do nienawiści przeciwko grupom wyznaniowym. Taki zakaz istnieje jednak w ustawodawstwach narodowych 26 pozostałych krajów UE.

Obecnie tylko w 9 z 27 krajów UE (w Austrii, Belgii, Niemczech, Polsce, Francji, Czechach, Rumunii, na Słowacji i Litwie) istnieje prawny zakaz negowania holokaustu. Zgodnie z nowym prawem, negujący holokaust np. Duńczyk będzie teoretycznie karany; dziś w Danii negowanie holokaustu jest dozwolone.

Ostateczną decyzję zawsze będzie podejmował w indywidualnych przypadkach sąd, oceniając np., czy negowaniu towarzyszyło podżeganie do nienawiści czy też mieściło się ono w szeroko rozumianej wolności wypowiedzi. Decyzja ramowa pozostawia bowiem krajom wiele swobody, w tym w kwestii wymiaru kar, a także nie stoi na przeszkodzie wprowadzaniu bardziej restrykcyjnych przepisów.

Wartość prawna tej dyrektywy, tak na prawdę będzie znikoma, a bardziej symboliczna - ocenił dyplomata.

Inga Czerny

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)