ŚwiatUE jednak za programem nawigacji Galileo, rywalem GPS

UE jednak za programem nawigacji Galileo, rywalem GPS

Ministrowie transportu i komunikacji krajów Unii Europejskiej opowiedzieli się za kontynuowaniem i dalszym rozwojem europejskiego
systemu nawigacji satelitarnej Galileo, konkurencyjnego wobec
amerykańskiego systemu GPS.

30.11.2007 | aktual.: 30.11.2007 02:38

Decyzja w sprawie programu zapadła kwalifikowaną większością głosów, przy jednym sprzeciwie - Hiszpanii, która domagała się wybudowania na jej terytorium, za pieniądze unijne, kluczowego naziemnego centrum kontrolnego, poświęconego programowi bezpieczeństwa cywilnego, w tym ochronie żeglugi, lotnictwa i połączeń kolejowych.

Start Galileo prawie już nastąpił - oświadczył po zakończeniu posiedzenia ministrów w Brukseli komisarz UE do spraw transportu Jacques Barrot.

Hiszpanie, którzy nie są przeciwni całemu projektowi, a jedynie wstępnemu rozdziałowi inwestycji, mogą przystąpić do niego na przegłosowanych przez kwalifikowaną większość zasadach albo też zdecydować się na samodzielne sfinansowanie budowy na swym terenie proponowanego centrum ochrony cywilnej.

Przyjęty program obejmuje harmonogram działań i zasady rozdziału zamówień na poszczególne elementy systemu, który kosztować będzie w sumie co najmniej 3,4 miliarda euro i składać się będzie m.in. z 30 satelitów, co ma mu zapewnić wysoką dokładność, przewyższającą działający już na prawie całym globie amerykański Global Positioning System (GPS).

Pięć dni temu ministrowie finansów krajów członkowskich UE pod naciskiem Komisji UE postanowili, że środki na dalszą realizację rozpoczętego już programu będą pochodziły w większości z budżetu UE, a konkretnie z niewykorzystanych kwot, przeznaczonych w budżecie UE na lata 2007-2013 na inne cele, głównie na wspólną politykę rolną, a także na administrację i badania naukowe.

Forsowanej przez Komisję UE i zatwierdzonej wcześniej przez ministrów transportu i komunikacji oraz Parlament Europejski decyzji w sprawie finansowania programu ze środków publicznych sprzeciwiły się wówczas Niemcy, które wnoszą największy wkład do wspólnej kasy unijnej i obawiają się zbytniej swobody w rozdysponowywaniu wspólnych środków.

Uczestniczący w obradach w Brukseli niemiecki minister transportu Wolfgang Tiefensee, który tym razem nie sprzeciwił się wspólnej decyzji w sprawie Galileo, uśmierzył obawy niemieckich podatników zapewniając, że bardzo duża część tych 3,4 miliarda euro popłynie pośrednio lub bezpośrednio z powrotem do Niemiec.

Program Galileo był od dawna zarzewiem konfliktów, ze względu na nieustające tarcia pomiędzy poszczególnymi krajami, które chciały uszczknąć dla siebie i swych przedsiębiorstw możliwie jak największy kawałek tortu, w postaci wspólnych inwestycji.

Kryzys zaostrzył się, w początkach tego roku, gdy konsorcjum ośmiu wielkich firm prywatnych z Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch i Hiszpanii, mające budować system, wycofało się z projektu, z powodu niemożliwości uzgodnienia podziału zadań i kosztów. Wycofanie się konsorcjum spowodowało powstanie olbrzymiej luki kosztowej w wysokości 2,4 miliarda euro, którą uda się zapełnić dopiero po ostatnich decyzjach ministerialnych.

Ratowaniem programu zajęła się wówczas przede wszystkim Komisja Europejska, która argumentowała, że przyniesie on wielkie korzyści w postaci postępu technologicznego w przyszłościowych sektorach jak aeronautyka, technologie kosmiczne i telekomunikacja, uniezależni Europę od innych potęg gospodarczych i logistycznych, zwłaszcza USA, zapewni tysiące nowoczesnych i rozwojowych miejsc pracy, a jego zaniechanie równać się będzie zacofaniu technologicznemu.

Komisja postawiła ultimatum, że decyzje w sprawie kontynuowania Galileo muszą zapaść do końca bieżącego roku , bo inaczej program praktycznie stanie się martwy, co będzie się równało wielkiej prestiżowej porażce Europy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)