Udusił ciężarną kobietę, dostał 25 lat
Wrocławski sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok w sprawie Mariusza S., skazanego przez Sąd Okręgowy w Świdnicy na 25 lat więzienia za zabójstwo kobiety, która miała być z nim w 7. miesiącu ciąży. Wyrok jest prawomocny.
06.03.2008 | aktual.: 06.03.2008 17:27
37-letni Mariusz S. uznany został w październiku 2007 r. winnym uduszenia ciężarnej Edyty K., z powodów zasługujących na szczególne potępienie. Ofiara miała grozić, że powie jego ówczesnej konkubinie o tym, że jest z nim w ciąży.
Mariuszowi S. wymierzono karę 25 lat więzienia z możliwością przedterminowego zwolnienia nie wcześniej niż po 20 latach. Obrońca z urzędu Mariusza S. wnosił o jego uniewinnienie twierdząc, że nie ma bezpośrednich dowodów winy oskarżonego. O uniewinnienie od zarzutu zabójstwa prosił też Mariusz S. Natomiast prokurator wniósł o nieuwzględnienie apelacji i utrzymanie wyroku.
Jak powiedział rzecznik prasowy wrocławskiego sądu apelacyjnego sędzia Witold Franckiewicz, utrzymując wyrok w mocy sąd zgodził się z poprzednim wyrokiem m.in. z powodu początkowego przyznania się oskarżonego do winy.
Wprawdzie nie udało się odnaleźć zwłok, ale to nie jest aż tak istotne. Chociaż nie ma ciała, nie znaczy to, że nie można wskazać sprawcy. Ponadto Mariusz S. opowiadał swoim bliskim, że dokonał zbrodni. Powiedział o tym też policjantom, którzy działając "pod przykryciem" dostali się do jego najbliższego otoczenia - dodał Franckiewicz.
S. początkowo przyznał się do winy, wskazując miejsce, gdzie ukryte miały być zwłoki. Ciała jednak nie znaleziono, a on sam następnie zmienił wyjaśnienia, wskazując m.in. na inną osobę jako zamieszaną w morderstwo.
Obrońca z urzędu Mariusza S. Tadeusz Roczniak wnosił o uniewinnienie, twierdząc, że nie ma bezpośrednich dowodów winy jego klienta. Nie znaleziono ciała, więc nie możemy mieć 100- procentowej pewności co do tego, że Edyta K. nie żyje. Nawet jeśli założymy, że zginęła, to nie można ustalić, jak. Postępowanie sądowe nie wyjaśniło tych wątpliwości - mówił Roczniak.
Tymczasem prokurator Jerzy Kasiura wniósł o nieuwzględnienie apelacji i utrzymanie wyroku, zgadzając się z uzasadnieniem, mówiącym o motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Sąd wnikliwie ocenił dowody, poczynił też dogłębną analizę wyjaśnień oskarżonego, uzasadniając przy tym, którym z nich daje wiarę. A to, że nie znaleziono zwłok, wcale nie oznacza, że zbrodni nie popełniono - mówił prokurator.
Sam Mariusz S. zwrócił się do sądu z prośbą o uniewinnienie z zarzutu zabójstwa, utrzymując, że jest niewinny. Tu chodzi tylko o pieniądze i wysiłek włożony w to, żeby kogoś oskarżyć. Poniesiono duży nakład i rozumiem, że ktoś musi zostać skazany, ale dlaczego ja? Nikt nie wie czy Edyta żyje, ja też tego nie wiem. Nigdy nie działałem ze szczególnym okrucieństwem, nigdy nie popełniłem takiej zbrodni - dodał.