Uderzymy na Irak, będziemy mieć wojnę
Gdyby Polska uczestniczyła w operacji przeciwko Irakowi, to formalnie znalazłaby się w stanie wojny z tym państwem - uważa prof. Stefan Sawicki, ekspert w dziedzinie prawa międzynarodowego z Polskiej Akademii Nauk. Profesor wyjaśnia, że są dwa sposoby wypowiadania wojny: droga dyplomatyczna i działania orężne.
10.03.2003 18:20
"Pierwszy sposób przewiduje, że na przykład minister spraw zagranicznych wzywa do siebie ambasadora danego państwa i wręcza mu notę, w której stwierdza, że w związku z określonymi wydarzeniami jesteśmy z nimi w stanie wojny. Drugi sposób - to po prostu od razu bombardowanie" - powiedział.
Prof. Sawicki zaznaczył, że wersja "dyplomatyczna" nie oznacza konieczności prowadzenia wojny - jest stanem prawnym. Natomiast "walka orężna" to zarazem stan prawny i faktyczny.
Ekspert podkreślał, że należy wyraźnie odróżnić sytuację, gdy kraj przystępuje do wojny za przyzwoleniem Rady Bezpieczeństwa ONZ, i taką, gdy dzieje się to przed podjęciem stosownej rezolucji czy wręcz w ogóle bez niej. W jego opinii, prawne skutki podjęcia działań wojennych przeciwko Irakowi bez uprawnienia ONZ byłyby "fatalne i pociągałyby za sobą konsekwencje łącznie z Trybunałem do spraw Zbrodni Wojennych".
"Jeśli ONZ stwierdzi, że na przykład Irak zagraża bezpieczeństwu w regionie, to może upoważnić USA, Polskę, czy inne kraje do podjęcia działań zbrojnych przeciw temu krajowi. Drugi scenariusz, czyli działanie bez zgody czy wbrew ONZ, jest fatalny. Byłby to akt agresji, użycie siły sprzeczne z prawem, o daleko idących konsekwencjach, aż do haskiego Trybunału ds. Zbrodni Wojennych, nie zapominając o konsekwencjach politycznych i gospodarczych" - powiedział profesor.
Prof. Sawicki uznał za "nielogiczne" rozumowanie, zgodnie z którym nie ma potrzeby uchwalania przez Radę Bezpieczeństwa ONZ nowej rezolucji upoważniającej do ataku na Irak, gdyż wystarczy zeszłoroczna rezolucja, z której miałoby wynikać, że już teraz można Irak zaatakować, ponieważ kraj ten nadal stwarza niebezpieczeństwo.
"Jeśli dziś USA forsują nowy projekt rezolucji do głosowania w Radzie Bezpieczeństwa, to samo przez się rozumie się, że kraj ten widzi potrzebę uchwalenia takiej rezolucji, bo gdyby jej naprawdę nie widział, to nie zgłaszałby żadnego nowego projektu" - powiedział profesor.
Sawicki dodał, że w jego opinii obecny amerykański projekt rezolucji jest raczej działaniem propagandowym, obliczonym na to, że jeśli nie uda się nowej rezolucji przeforsować, wtedy będzie można wrócić do starej tezy - że wystarczy zeszłoroczna rezolucja. Sawicki podkreślił, że od strony prawnej pojęcie "racji stanu" nie istnieje, bo jest to termin polityczny, a nie prawny, wymyślony jeszcze w XVII wieku przez kardynała Richelieu.
Zastrzegając, że patrzy na zagadnienie od strony prawnej, ekspert dodał, że "polski interes, czyli racja stanu jest tego rodzaju, żeby być sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. To jest jednak wybór polityczny, u podstaw którego leży kwestia interesów, ale nie w znaczeniu prawnym". Podkreślił przy tym, że obecne wypowiedzi polskich polityków o włączeniu się do amerykańsko-brytyjskich działań zbrojnych przeciw Irakowi nie są już tak kategoryczne jak wcześniej i coraz częściej podkreśla się konieczność poczekania na rezolucję ONZ.
Ekspert wskazał także na wewnętrzne implikacje wejścia w stan wojny. Oznacza to bowiem teoretycznie możliwość wdrażania różnych nadzwyczajnych procedur, także tych wynikających z niedawno uchwalonej ustawy o stanach nadzwyczajnych. Istniałaby więc możliwość ogłaszania przez prezydenta - jako Zwierzchnika Sił Zbrojnych - powszechnej mobilizacji, na potrzeby wojny można rekwirować samochody, wprowadzić ograniczenia w swobodnym poruszaniu się obywateli, nowe formy podatków na wojnę, reglamentację benzyny czy innych towarów.
Prof. Sawicki zaznaczył, że to rozważania teoretyczne, choć realne, bo mające podstawy prawne. "Amerykanie już trzykrotnie ogłaszali mobilizację, słyszy się też o tym, że Anglicy wynajęli od Polski statki handlowe na przewożenie broni" - dodał. (jask)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Wojenne chmury nad Irakiem. "Wejdą ,czy nie wejdą?" Zabiegi dyplomatyczne-gra pozorów,czy też ostatnia szansa na zachowanie pokoju? Zwycięzcy i przegrani ewentualnych zmagań wojennych?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.