Udany pościg za złodziejami tira
Policjanci z Bełchatowa (woj. łódzkie) zatrzymali w poniedziałek po pościgu dwóch mężczyzn, którzy udając policjantów, napadli na czeską ciężarówkę.
Trwają poszukiwania trzeciego napastnika, który uciekł skradzionym tirem z ładunkiem sprzętu rtv o wartości kilkuset tysięcy złotych. Czeski kierowca, którego bandyci porzucili bosego w lesie, z odmrożonymi nogami przebywa w szpitalu.
Tuż przed godz. 5.00 rano policję w Bełchatowie powiadomił czeski kierowca, że na jego kolegę, który jechał ciężarowym volvo, dokonano napadu. Czech twierdził, że kilkanaście minut wcześniej w okolicach miejscowości Nowy Świat widział, jak dwóch mężczyzn w niebieskim samochodzie wykorzystując sygnały świetlne zatrzymuje ciężarówkę do kontroli - powiedział nadkom. Tomasz Klimczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Według kierowcy, w okolicach Bełchatowa, czekając na kolegę zauważył on jadące volvo, jednak za kierownicą siedział inny mężczyzna. Wtedy zaalarmował policję.
Powiadomiono wszystkie radiowozy. Szybko ustalono, że niebieski bus, którym poruszali się sprawcy, pojechał w kierunku Szczercowa, a tir w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego - dodał Klimczak.
Po kilkunastu minutach patrol policji w Bełchatowie zauważył niebieskiego busa na warszawskich numerach rejestracyjnych. Widząc policję, jadący busem mężczyźni przyspieszyli i zaczęli uciekać w kierunku Piotrkowa. Do akcji wkroczyły kolejne radiowozy.
Po 20-kilometrowym pościgu na jednym ze skrzyżowań w Piotrkowie kierowca ściganego samochodu uderzył w poloneza stojącego na światłach, następnie w latarnię i dachował. Mężczyźni próbowali uciekać, ale po oddaniu przez policjantów kilku strzałów ostrzegawczych zostali zatrzymani.
Są to dwaj mieszkańcy woj. mazowieckiego w wieku 27 i 28 lat. W busie znaleziono kominiarki, prawo jazdy i buty czeskiego kierowcy oraz latarkę, która służyła im do zatrzymywania pojazdów - wyjaśnił Klimczak. (jask)