PolitykaUczestnicy szarpaniny w Sejmie się pogodzili, a wiceszef MS zapowiada przegląd przepisów

Uczestnicy szarpaniny w Sejmie się pogodzili, a wiceszef MS zapowiada przegląd przepisów

• W poniedziałek doszło w Sejmie do szarpaniny Pawła Bednarza z Fundacji Dobrego Pasterza i Krzysztofa Wilamowskiego z PiS
• Panowie spotkali się ponownie i pogodzili w biurze wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika
• Bednarz przyszedł do Sejmu ze sprawą adopcji polskich dzieci przez rodziny z zagranicy
• Wójcik dla WP: efekt spięcia okazuje się pozytywny, bo prowadzi do nagłośnienia problemu, a najprawdopodobniej także do poprawy przepisów

Uczestnicy szarpaniny w Sejmie się pogodzili, a wiceszef MS zapowiada przegląd przepisów
Źródło zdjęć: © WP | WP
Jacek Gądek

W poniedziałek podczas konferencji wicemarszałka Ryszarda Terleckiego (PiS) doszło do incydentu. Paweł Bednarz z Fundacji Dobrego Pasterza, który - jak twierdził - próbował zadać pytanie wicemarszałkowi, został odciągnięty przez szefa biura prasowego KP Prawa i Sprawiedliwości Krzysztofa Wilamowskiego. W czasie szarpaniny obydwaj się przewrócili.

- Dajcie spokój! - nawoływał Terlecki. Interweniowała Straż Marszałkowska. - Może pomocy mi ktoś udzieli! - krzyczał odciągany przez funkcjonariuszy mężczyzna. Zdjęcia z incydentu stały się hitem w internecie, wywołując lawinę komentarzy, a znawcy judo byli pod wrażeniem rzutu wykonanego przez działacza Fundacji Dobrego Pasterza.

Doszło już jednak do ponownego spotkania Bednarza i Wilamowskiego - w biurze wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika (PiS).

W rozmowie z Wirtualną Polską wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik podkreśla: - Cieszę się, że dzięki mojej mediacji doszło do pojednania między panami Pawłem Bednarzem i Krzysztofem Wilamowskim. Spotkali się w moim biurze i podali sobie ręce. Wszystko sobie wyjaśnili. Co więcej, w rozmowie się okazało, że mamy podobny punkt widzenia na różne sprawy - mówi Michał Wójcik (PiS).

W ocenie polityka PiS przekazy medialne nt. incydentu w Sejmie było przerysowane. - Tak mocny atak medialny na Krzysztofa Wilamowskiego to była przesada. Szef biura prasowego PiS uznał, że pojawiło się zagrożenie, więc miał prawo interweniować. Nawet powinien. Przecież niedawno pomimo przejścia przez bramkę ochronną w sądzie pewna osoba wniosła substancję żrącą i wylała ją innej osobie na twarz. Wszyscy o tym mówili, a media pytały, czy podejmujemy jakieś kroki. W Sejmie też mogłoby dojść do podobnego incydentu. Szef biura prasowego zrobił to, co do niego należało - ocenia wiceminister.

Jednocześnie dodaje, że Paweł Bednarz przyszedł do Sejmu, bo chodziło mu o dobro dzieci. - A konkretnie o sprawę adopcji zagranicznych, w szczególności o przypadek z Sosnowca. Troje rodzeństwa, jak mówił pan Bednarz, było w domu dziecka - dwie dziewczynki zostały przekazane do adopcji do Włoch, a ich brat pozostał w Polsce. Pan Bednarz się z tym nie zgadzał i dlatego przyszedł do Sejmu po pomoc. Tą sprawą już się w ministerstwie zajmujemy, sprowadzamy materiały, które mają szybko trafić na moje biurko. Musimy się przyjrzeć przepisom o adopcji zagranicznej i dokładnie sprawdzić, czy dobrze funkcjonują. Chodzi o to, czy ten proces zbyt łatwo nie umożliwia rodzinom zagranicznym przejmowanie pod opiekę polskich dzieci. Już wcześniej słyszałem o podobnych sprawach i wiem, że może ich być w Polsce kilkaset rocznie. Trzeba ten problem potraktować bardzo poważnie - zaznacza wiceminister.

W opinii rozmówcy WP, "efekt spięcia okazuje się bardzo pozytywny, bo prowadzi do nagłośnienia problemów z przepisami adopcyjnymi, a najprawdopodobniej także do ich poprawy". - W ministerstwie przygotowujemy ponadto projekt dotyczący porwań rodzicielskich. Będzie przedstawiony w najbliższym czasie - zapowiada.

Współpraca: Mateusz Cieślak.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (70)