Uczeni wyjaśnili fenomen nagłego samozapłonu ludzi?
Badania przeprowadzone na modelach zwłok, wykonanych ze świńskich tkanek, wskazują, że do samozapłonu ciała może doprowadzić zbyt wysoki poziom acetonu w organizmie - informuje "New Scientist".
Opisywane od czasu do czasu przypadki osób nagle stających w błękitnym ogniu i spalających się na popiół często uważane są za niewiarygodne - zresztą od XVI wieku znanych jest tylko 120 takich przypadków. Łatwopalne przedmioty w otoczeniu ofiary samozapłonu zwykle nie ulegają uszkodzeniu.
Żadnemu naukowcowi nie udawało się odtworzyć podobnego zjawiska w warunkach laboratoryjnych. Już w XIX wieku niemiecki chemik Justus von Liebig zauważył, że nawet zasycone alkoholem preparaty ludzkich tkanek nie ulęgają zapłonowi.
Biolog Brian J. Ford uznał, że przyczyną samozapłonu może być wysoki poziom acetonu w organizmie. Aceton powstaje w procesie ketozy, na przykład u alkoholików czy osób na diecie beztłuszczowej. Aby sprawdzić swoją teorię, posłużył się modelami ludzkich zwłok sporządzonymi z wieprzowiny marynowanej w acetonie.
Manekiny paliły się około 30 minut, przy czym ich "kończyny" nie ulegały spaleniu - tak jak u ludzi, w przypadku których podejrzewano samozapłon. Według Forda w kończynach jest mniej tłuszczu, a co za tym idzie, wchłaniają one mniej acetonu.