Trwa ładowanie...
d4jsyem
18-03-2011 06:35

"Uciekliśmy z piekła w Japonii!"

Lecieli do Tokio podekscytowani, roześmiani, szczęśliwi. Dla wielu członków Zespołu Tańca Nowoczesnego TESS z Tarnowskich Gór (Śląsk) był to pierwszy lot do Japonii. Zwiedzili Disneyland, uczestniczyli w warsztatach tanecznych, mieli serię występów. Dramat wydarzył się piątego dnia ich pobytu.

d4jsyem
d4jsyem

- Zostaliśmy zaproszeni na Modern Dance Festival Share. Byliśmy gościem specjalnym, było wspaniale. A potem zaczął się horror - opowiada Justyna Michalska (36 l.), choreograf i instruktor zespołu.

- Było przed godz. 15., gdy poczuliśmy, że wszystko się rusza. Akurat braliśmy udział w ceremonii parzenia herbaty w Tobu Kuminkan. Ubrano nas w tradycyjne stroje jukata i chwilę później, już po wspólnym zdjęciu, gdy szykowałyśmy się do występu, zaczęło trząść - mówią tancerki. - Auta odrywały się od ziemi, druty wysokiego napięcia, filary, wszystko się ruszało. To trwało dwie minuty, mieliśmy łzy w oczach. Nie wiedzieliśmy, kiedy to się skończy - opowiadają wciąż wystraszone dziewczyny. Po jednym wstrząsie następowały kolejne.

- Próbowaliśmy dzwonić do Polski, ale nie było zasięgu. Gdy zobaczyłam płaczących Japończyków, dotarło do mnie, że może być jeszcze gorzej. Bardzo się bałam, rodzice powierzyli mi przecież swoje dzieci, a tutaj działo się coś, nad czym nikt nie mógł zapanować - mówi Justyna Michalska.

- Wielu rodziców próbowało się do nas dodzwonić, ale tu nie było zasięgu, wysyłali sms-y z paniczną prośbą: proszę o informacje, czy wszystko w porządku, błagam niech córka zadzwoni. Niestety myśmy te sms-y odebrali dopiero wieczorem, gdy wrócił zasięg - mówi Justyna Michalska.

d4jsyem

Członkowie zespołu spali u japońskich rodzin. Dopiero wieczorem, przez internet mogli dać znać, że żyją, że nic im się nie stało. Trzy dni później wylatywali do Polski. Lot o 7.30 odwołano. - Czekaliśmy na lotnisku, śpiąc w śpiworach, cały czas trzęsło. Nie wiedzieliśmy, czy wylecimy - mówi Magda Choncel (17 l.).

Z Tokio wylecieli wreszcie o 12.25. samolotem do Seulu. Stamtąd do Monachium i Krakowa. - Gdy dotknęliśmy polskiej ziemi ochłonęliśmy naprawdę. W Balicach przywitała mnie babcia, przywiozła mi naleśniki. Padłyśmy sobie w ramiona i płakałyśmy ze szczęścia - opowiada Monika Marek (17 l.).

Większość rodziców czekała pod Tarnogórskim Centrum Kultury, gdzie autobus z Balic przywiózł członków zespołu. - To było wspaniałe powitanie. Myślę, że Bóg nad nami czuwał. Żal nam tych wszystkich ludzi, którzy zginęli. To koszmar i piekło, którego my tylko dotknęliśmy - mówi Justyna Michalska. br />
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Zobacz, co założyć na wiosnę!

d4jsyem
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4jsyem
Więcej tematów