Uciekł po wypadku?

Ireneusz S., znany przedsiębiorca z Siedlca (pow. wolsztyński), jest podejrzewany o spowodowanie wypadku, ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz nieudzielenie pomocy poszkodowanej.

Uciekł po wypadku?
Źródło zdjęć: © G. Poznańska

24.08.2004 | aktual.: 24.08.2004 08:12

W niedzielę około godziny 17.00, jadąc ul. Gajewskich w Wolsztynie od strony ul. Niepodległości najechał na tył skręcającego w ul. B. Prusa fiata 126 p, kierowanego przez 19-letnią mieszkankę Wolsztyna. Huk był tak donośny, że natychmiast zbiegli się okoliczni mieszkańcy. Maluch ze zmasakrowanym tyłem zatrzymał się na lewym poboczu, a mercedes 10 metrów dalej.

- Szłam od strony świateł. Widziałam jak zza kierownicy mercedesa wysiadł elegancko ubrany mężczyzna, znany przedsiębiorca z Siedlca - mówi naoczny świadek zdarzenia. - Podszedł do zniszczonego malucha, zajrzał do środka i wrócił do swego auta. Gdzieś dzwonił. Myślałam, że po pogotowie. Jeszcze powiedział "ale mi zajechała drogę". Nie zauważyłam, by był przejęty tym, co się stało. Pomógł wysiąść z mercedesa jakiejś kobiecie, siedzącej z przodu i oddalił się z nią. Po chwili przy mercedesie był już młody mężczyzna, syn biznesmena. Ludzie widzieli jak kierowca mercedesa odjechał innym samochodem, koloru srebrny metalik. Tam był tłum, ale nie wszyscy chcą zeznawać przeciw tak wpływowym i bogatym ludziom.

Po ustaleniu miejsca pobytu właściciela mercedesa, został on zatrzymany przez policję. Zatrzymano także jego syna, który rzekomo zastąpił ojca za kierownicą. Jeżeli Ireneuszowi S. zostanie udowodnione, że jest sprawcą opisanego wypadku i oddalił się z miejsca zdarzenia grozi mu kara do 4,5 lat pozbawienia wolności. Kierująca maluchem z obrażeniami w postaci zmiażdżenia obojczyka, wstrząśnienia mózgu, rany ciętej głowy, stłuczenia nerek, urazu kręgów szyjnych i biodra została umieszczona w miejscowym szpitalu.

- Lekarze mówią, że córka może być kaleką - mówi matka poszkodowanej Alina Basiuk. - Bulwersuje nas to, że ktoś, kto to zrobił, próbuje uniknąć kary. Zamiast po pogotowie zadzwonił po kierowcę, by go zastąpił. Pomoc wezwała jedna z mieszkanek pobliskich posesji. Nam już nie chodzi o wielkie kary, ale żeby ten, kto to zrobił, potrafił się przyznać.

Roman Rzepa

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)