ŚwiatUciekający świat

Uciekający świat


Polskę czeka poważny kryzys. To jednak nie ceny ropy naftowej, odradzający się rosyjski imperializm i rosnące w potęgę Chiny są największym zagrożeniem. Najwięcej kłopotów będziemy mieli sami ze sobą.

03.09.2008 | aktual.: 03.09.2008 10:48

Już w perspektywie najbliższych lat spodziewać się możemy zjawisk kryzysowych w gospodarce, spowodowanych m.in. brakiem zasadniczych reform w systemie finansów publicznych, który na dodatek będzie musiał się zmierzyć z dodatkowymi wydatkami związanymi ze starzeniem się społeczeństwa. Przy okazji osłabnie nasza zdolność do wykorzystania środków pomocowych z Unii Europejskiej. Nic natomiast nie zapowiada, byśmy szybko byli w stanie skutecznie wykorzystać najważniejsze w dzisiejszym świecie czynniki rozwoju: innowacyjność, wiedzę i kapitał ludzki. W najbliższym czasie Polsce grozi pogłębienie się zapaści technologiczno-innowacyjnej; staniemy się skansenem, w którym bardziej zaawansowani gracze globalnego rynku lokować będą przestarzałe rozwiązania technologiczne. Nie może być jednak inaczej, skoro modernizacji nie sprzyja nawet kultura organizacyjna polskich przedsiębiorstw, a pozytywnych efektów proinnowacyjnych zmian w systemie szkolnictwa można się spodziewać najwcześniej po 2013 r., o ile oczywiście takie
zmiany w ogóle nastąpią. To tylko kilka wniosków z Narodowego Programu Foresight Polska 2020, który właśnie wkracza w decydującą fazę badań.

Czym jest foresight? – To proces aktywnej refleksji nad przyszłością, który w przeciwieństwie do zwykłego prognozowania, czyli prób przewidywania, ma prowadzić do wskazania działań, by czarne scenariusze się nie spełniły lub by rzeczywisty rozwój wydarzeń jak najbardziej zbliżył się do oczekiwanego – wyjaśnia prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk kierujący pracami NPF Polska 2020.

Czego nie przewidzieliśmy

Foresight zastąpił w krajach rozwiniętych tradycyjne prognozowanie, gdy okazało się, że nie radzi sobie ono z przewidywaniem tak istotnych sytuacji jak kryzys energetyczny w 1973 r. Do tamtego czasu wydawało się, że rozwój ma charakter mniej więcej liniowy, wystarczy tylko znać odpowiednie tendencje, by policzyć, jak wzrośnie zużycie ropy naftowej za 10 lat, o ile wzrośnie dochód narodowy, a wraz z nim inne parametry dotyczące jakości gospodarki i życia ludzi.

Okazało się, że świat staje się coraz bardziej skomplikowany, a to za sprawą rewolucji naukowo-technicznej. Pojęcia tego już w latach 60. XX w. użył czeski filozof i socjolog Radovan Richta, by pokazać, że ludzkość wchodzi w nowy etap rozwoju, kiedy głównym paliwem dla gospodarki stanie się wiedza, a tym samym gwałtownie wzrośnie rola nauki i całej infrastruktury potrzebnej do produkcji wiedzy: od instytutów badawczych, przez uniwersytety, po szeroko rozumianą kulturę, która albo będzie sprzyjać innowacyjności, albo ją hamować. Richta liczył, że jego wnioski pomogą w reformie socjalizmu, który jednak okazał się niereformowalny. Podobnym co i Czech tropem podążył Daniel Bell, wybitny socjolog amerykański. W 1973 r. opublikował on przełomowe dzieło „The Coming of Post-Industrial Society” (Nadejście społeczeństwa poprzemysłowego). Wynika z niego jasno, że kłopoty z przyszłością wynikają głównie z faktu, że radykalnie zmieniła się teraźniejszość.

Jak sobie jednak radzić ze światem coraz bardziej uzależnionym od techniki i nauki, skoro filozofowie nauki, z wielkim Karolem Rajmundem Popperem, twierdzą, że rozwoju nauki i techniki przewidzieć się nie da? Największą niewiadomą, niepoddającą się żadnym racjonalnym wyjaśnieniom ani prognozowaniu, jest bowiem fakt odkrycia naukowego lub innowacji technicznej. Nikt nie przewidział pojawienia się komputerów osobistych ani ich wielkiej późniejszej popularności. Zaskoczeniem okazała się eksplozja Internetu, podobnie jak telefonii komórkowej. Zgodnie z prognozami z lat 80. w 2000 r. miało być na świecie zaledwie około miliona abonentów telefonii mobilnej, a było ok. 700 mln. Dziś z komórek korzystają ponad 3 mld ludzi.

Owszem, nie sposób przewidzieć dokładnych rozwiązań i konkretnych wynalazków, co nie oznacza jednak, że nie warto nad przyszłością się zastanawiać. Wspomniany Richta już w 1966 r., na kilka lat przed uruchomieniem Internetu, pisał o globalnym systemie dostępu do wiedzy i informacji, zastanawiając się, jaki to będzie miało wpływ na rozwój nauki i kultury. Na tym właśnie polega foresight – na zdolności dostrzegania konturów przyszłości, decydujących dla niej procesów i stawianiu właściwych pytań.

Inteligencja zbiorowa

Zdolność taką mają obdarzone szczególnym talentem jednostki jak Stanisław Lem, który udowodnił, że widział głębiej i dalej niż niejedna akademia nauk. Czy można jednak zmierzyć się z wyzwaniami przyszłości nie czekając na kolejnego Lema?

Owszem, stosując metody pozwalające dotrzeć do wiedzy rozproszonej w głowach tysięcy ekspertów. Jedną z takich metod jest analiza Delphi, technika opracowana przez amerykańską Rand Corp., wojskowy think-tank powołany po II wojnie światowej, by zajmować się analizami strategicznymi w świecie zagrożonym wojną jądrową. W metodzie Delphi tysiące ekspertów otrzymują kwestionariusz zawierający tezy opisujące możliwe warianty rozwoju przyszłości i mają ocenić, jakie są szanse realizacji tych tez oraz jakie czynniki będą sprzyjać, a jakie hamować rozwój. Po opracowaniu wyników eksperci dostają ponownie ten sam kwestionariusz, tym razem z informacją, jakich odpowiedzi udzielili inni ankietowani. Na tym etapie badani mogą skorygować swoje wcześniejsze oceny – chodzi o to, by w trakcie kolejnych rund rozproszeni i niemający ze sobą na co dzień kontaktu eksperci doszli do porozumienia. Mniej istotne jest, z jaką dokładnością sprawdzi się ich wizja przyszłości, ważniejsze, by mieli poczucie, że jest to wizja dzielona
przez szerokie grono ludzi mających na przyszłość wpływ.

Analiza Delphi była jednym z głównych elementów Narodowego Programu Foresight Polska 2020, zresztą zastosowanym w naszym kraju na tak dużą skalę po raz pierwszy. Nad przygotowaniem tez pracowało kilkuset ekspertów, nie tylko uczonych, zebranych w trzech obszarach badawczych: Zrównoważony Rozwój Polski, Technologie Informacyjne i Telekomunikacyjne oraz Bezpieczeństwo. Odpowiedzi na kwestionariusze udzieliło łącznie ok. 5 tys. ankietowanych z całego kraju.

Musieli oni ocenić dziesiątki tez. Jeden tylko przykład: „Luka technologiczna Polski zmniejszy się dzięki wzmocnieniu edukacji w zakresie nauk przyrodniczo-technicznych i większej internacjonalizacji nauki polskiej”. Po pierwszej rundzie Delphi 56 proc. badanych stwierdziło, że tak się stanie, czyli że luka technologiczna zmniejszy się w okresie 2014–2020, a 34 proc. uznało, że ten scenariusz sprawdzi się dopiero po 2020 r. Tylko 7 proc. twierdziło, że mamy szansę na zmniejszenie luki technologicznej przed 2013 r. Po drugiej rundzie odsetek optymistów zmniejszył się do 5 proc.

Ankieta Delphi dostarczyła olbrzymiej ilości informacji, które posłużą do przygotowania scenariuszy rozwoju Polski w perspektywie 2020 r. – Dotychczasowe zaangażowanie ekspertów bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, bardzo niewiele osób odmówiło udziału w badaniach, choć wymagały one dużego poświęcenia – komentuje prof. Kleiber. – Znaczna część informacji wynikającej z analizy Delphi nie zaskakuje. To jednak nie jest wada, bo zyskaliśmy szerokie społeczne potwierdzenie dla diagnoz dotyczących stanu polskiej modernizacji, formułowanych w mniejszych gremiach.

Czas się obudzić

Niestety, ten szeroki społeczny konsens potwierdza, że Polska stanęła w obliczu poważnego kryzysu, bo wyczerpują się proste rezerwy rozwojowe polegające na taniej sile roboczej, a ciągle nie zdołaliśmy uruchomić nowych zasobów bazujących na intelekcie i innowacyjności. Podobne oceny znaleźć można w opublikowanym niedawno „Raporcie o kapitale intelektualnym Polski” przygotowanym przez Zespół Doradców Strategicznych premiera. Czy jesteśmy w stanie przestawić mentalne dźwignie, by w końcu ruszyć z miejsca?

– Dlatego właśnie zdecydowałem się na udział w programie foresight – przyznaje prof. Jacek Koronacki, dyrektor Instytutu Podstawowych Problemów Informatyki PAN, który kieruje panelem obszaru badawczego „Technologie informacyjne i telekomunikacyjne”. – Wiadomo, że teleinformatyka jest obecnie jednym z najważniejszych dla rozwoju cywilizacyjnego obszarów nauki i techniki. Wiadomo, że Polski nie stać na rozwój najbardziej zaawansowanych technologii w tym zakresie, mamy jednak szansę znaleźć nisze, zwłaszcza w dziedzinie oprogramowania, gdzie moglibyśmy wykorzystać potencjał polskich naukowców i inżynierów. Do tego potrzebne są jednak systematyczne nakłady na badania i rozwój.

Programy foresight podejmowane są wszędzie na świecie właśnie po to, żeby dostarczyć politykom informacji, w jakie kierunki badań należy inwestować, by zwiększyć szanse rozwojowe gospodarki. Polska jest bodaj ostatnim krajem w OECD, klubie zrzeszającym najbardziej rozwinięte kraje świata, który zabrał się za foresight. Pionierami w naszym regionie byli Węgrzy, którzy pierwszy projekt zrealizowali już w 1997 r. Od kilku lat systematycznie stosują foresight Czesi, po to m.in., by racjonalniej podzielić środki pomocowe z Unii Europejskiej.

W naszym kraju pierwsze próby nowoczesnej refleksji strategicznej podjął jeszcze prof. Andrzej Wiszniewski, szef resortu nauki w rządzie Jerzego Buzka. Bieżące problemy polityczne koalicji AWS okazały się jednak ważniejsze od przyszłości i z projektu zrezygnowano. Do tematu wrócił dopiero prof. Michał Kleiber, minister nauki w latach 2001–2005. Za jego czasów przeprowadzono badania pilotażowe, ograniczone do jednego obszaru – zdrowia i jakości życia. Prof. Michał Seweryński, następca prof. Kleibera z rządu PiS, podjął decyzję o przeprowadzeniu Narodowego Programu Foresight Polska 2020. Po drodze znowu zmienił się rząd, program jednak trwa, a prof. Barbara Kudrycka deklaruje wielkie zainteresowanie wynikami badań, podobnie zresztą jak kierujący resortem gospodarki wicepremier Waldemar Pawlak. – Ten ponadpartyjny sojusz w sprawie przyszłości bardzo mnie cieszy – przyznaje prof. Kleiber. – Na ile jednak politycy potrafią i zechcą wykorzystać wyniki naszych badań, to już inna sprawa.

Polityczne psuje

Niestety, właśnie z tych badań wynika, że politycy stanowią poważną część polskiego problemu z przyszłością. Zdaniem ekspertów, to krótkookresowe interesy grup rządzących są główną przeszkodą, by zaangażować państwo w rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Podobnie nisko oceniają eksperci zdolności naszych polityków do prowadzenia poważnych działań reformatorskich, niezbędnych, by uruchomić potencjał innowacyjności. Faktem jednak jest, że politycy nie odbiegają pod tym względem od przedsiębiorców, a jak podrążyć głębiej, to problemy z właściwym zrozumieniem, na czym polega rozwój w XXI w., ma całe społeczeństwo, z elitami intelektualnymi włącznie.

Program Foresight Polska 2020 oczywiście nie wyleczy nas od razu z alergii na przyszłość, otwiera jednak szansę, że w końcu zaczniemy poważnie, stosując nowoczesne narzędzia, dyskutować o strategiach rozwoju. Poważnie, to znaczy odwołując się do realnego opisu rzeczywistości, a nie do narodowych mitów o niezwykłym potencjale Polski, który uśpiony niczym rycerz z Giewontu czeka, by go zbudzić do czynienia cudów.

Z dotychczasowych badań NPF Polska 2020 wynika, że rozwojowych szans nie brakuje, że istnieją nisze, w których możemy szukać specjalności technologicznych i naukowych. Brakuje jednak czasu. Warto pamiętać, że w okresie, jaki upłynął od pierwszych prób uruchomienia projektu foresight w 2000 r. do pierwszych wyników, Chiny zdążyły podwoić swój dochód narodowy. To jest miara tempa, w jakim ucieka przed nami świat.

Edwin Bendyk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)