Uchylą immunitety, ale jak wpłyną wnioski
Sejm zajmie się wnioskami o uchylenie
immunitetu kilku posłom tak szybko, jak to będzie możliwe. W
sprawie Renaty Beger (Samoobrona), Józefa Skowyry (LPR) i Ryszarda
Bondy (niezrz.) odpowiednie wnioski jeszcze nie wpłynęły; czekamy
na podpis Andrzeja Jagiełły pod zrzeczeniem się immunitetu -
powiedział dziennikarzom marszałek Sejmu.
08.07.2003 | aktual.: 08.07.2003 17:29
Jagiełło - o którym "Rzeczpospolita" napisała, że poinformował jednego ze starachowickich samorządowców z SLD o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego i powołał się przy tym na informacje, które przekazać miał mu wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka - zrzekł się w poniedziałek członkostwa w klubie SLD i wystąpił o uchylenie mu immunitetu.
"Poseł Jagiełło zapowiedział zrzeczenie się immunitetu i w tej chwili jesteśmy w trakcie uzyskiwania od niego stosownego podpisu. Poseł Jagiełło po prostu musi się stawić w Sejmie"- powiedział Borowski pytany, kiedy Sejmie zajmie się wnioskami o uchylenie immunitetu.
Z wnioskami o uchylenie immunitetu Beger i Skowyrze wystąpiła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Wnioski przekazane zostały w poniedziałek tamtejszej Prokuraturze Apelacyjnej.
Prokuratura chce oskarżyć posłankę Samoobrony, zasiadającą m.in. w komisji śledczej badającej tzw. sprawę Rywina, o fałszowanie list wyborczych. Podobny zarzut wysuwa pod adresem posła LPR. Uchylenia immunitetu Bondzie chce szczecińska Prokuratura Okręgowa, która prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia zboża z trzech elewatorów w Zachodniopomorskiem.
Borowski powiedział, że tymi sprawami Sejm zajmie się, jak tylko wpłyną wnioski od ministra sprawiedliwości. "W momencie, w którym wpłyną, zajmiemy się tym tak szybko, jak to jest możliwe. Zwrócimy się też do posłów z pytaniem, czy nie zrzekną się sami immunitetu. Jeżeli nie - to zajmie się tym Komisja Regulaminowa i będę prosił o szybkie działanie" - powiedział marszałek Sejmu.
Zapytany, jak można było dopuścić do tego, że Jagiełło został na niedawnym kongresie SLD wybrany w skład Rady Krajowej Partii, Borowski powiedział, że "informacja o tym, że poseł ten ujawnił fakt prowadzenia śledztwa nie mogła być publicznie podawana do wiadomości, bo była objęta tajemnicą".
Dodał, że gdyby informacja o tym upubliczniona została wcześniej, gdyby ukazała się w "Rzeczpospolitej" przed kongresem, to - według niego - stosunek delegatów do kandydatury Jagiełły byłby inny.
Zdaniem Borowskiego, w sytuacji gdy informacje dotyczące sprawy starachowickiej były tajne, to "nawet jeśli ktoś o tym wiedział - a wiedział minister Janik i premier - to jednak oni nie mogli ujawniać tej wiadomości uczestnikom kongresu i informować, że posła Jagiełły nie można wybierać".
W jego opinii, osoby które znały sprawę, nie mogły też rozmawiać z posłem Jagiełłą i np. przekonać go by wycofał swoją kandydaturę do Rady Krajowej.
"Sprawa była w prokuraturze i to by oznaczało, że właśnie te nieformalne powiązania cały czas istnieją. Chcę powiedzieć jasno - jestem przeciwnikiem tych nieformalnych powiązań i w sytuacji gdy prokuratura prowadzi dochodzenie, musi je prowadzić do końca w sposób niezależny, bez żadnych nacisków, a jednocześnie nie należy prowadzić rozmów z zainteresowanymi członkami SLD" - powiedział Borowski.
Dodał, że "muszą oni ponieść wszystkie te konsekwencje, które będą wynikały z dochodzenia prokuratury". "W przeciwnym wypadku, gdyby do takich rozmów doszło, to one też byłyby przedmiotem pytań ze strony posłów opozycji: Jak to jest, że teraz dopiero to powiedziano
, albo dlaczego nie powiedziano wcześniej
, dlaczego nie powiedziano natychmiast
" - uważa Borowski.