Tytuł "Bezbłędnego Prezydenta" przyznany
Prezydent Jaworzna Paweł Silbert najlepiej wśród samorządowców napisał w Katowicach tekst Ogólnopolskiego Dyktanda, otrzymując tytuł "Bezbłędnego Prezydenta". Dla laureata równie trudne jak ortograficzne pułapki było czytelne pisanie, bo - jak sam mówił - "pisze jak sejsmograf".
Prezydenci dziewięciu miast - Białej Podlaskiej, Bytomia, Jaworzna, Katowic, Piekar Śląskich, Rudy Śląskiej, Tychów, Wrocławia i Zabrza - byli wśród około tysiąca uczestników niedzielnego dyktanda. Zmagali się z takimi trudnościami jak "sztuka dell'arte", "antycellulitisowe legginsy z lycry" czy "półtrzecia kieliszka cabernet".
Zwycięzca nie wie dokładnie, ile zrobił błędów w tekście. - Nie mam pojęcia ile było błędów, dlatego, że tempo było ogromne. Dodatkowo walczyłem ze swoją straszną kaligrafią. Kiedyś nauczycielka powiedziała mi, że piszę jak sejsmograf. Dużą część dyktanda poświęciłem na to, żeby w miarę czytelnie napisać - tłumaczył Silbert.
- Tempo, czas, walka z samym sobą spowodowały, że miałem mało czasu, żeby się skupić na treści i pisałem na wyczucie - dodał laureat, któremu najwięcej trudności sprawiły w tekście wyrazy obcojęzyczne - dell'arte, beaujolais czy cabernet; ten ostatni wyraz prezydent napisał wielką, zamiast małą literą. Nie postawił też myślników przed poszczególnymi kwestiami dialogu i skarżył się na trudności z interpunkcją.
Przewodniczący jury, prof. Walery Pisarek podkreślił, że trzyosobowe jury nie miało wątpliwości, że praca prezydenta Jaworzna (jurorzy nie wiedzieli, czyje prace oceniają) była najlepsza, choć nie bezbłędna.
- Jest ona lepsza od pozostałych prac o tyle palców, ile mamy u jednej ręki. Jednak trzeba pamiętać, że błąd błędowi nierówny. Na przykład brak czy obecność łącznika w wyrazie miszmasz jest mniejszym błędem niż napisanie "zażywny" przez "rz". Sama liczba błędów nie świadczy jeszcze o stopniu umiejętności, raczej liczba plus jakość błędów - tłumaczył prof. Pisarek.
Laureat otrzymał grafikę autorstwa Andrzeja Pągowskiego. Dziękując zapewniał, że chyba żadna dotychczasowa nagroda w życiu nie ucieszyła go tak, jak zwycięstwo w dyktandzie. Prezydent Jaworzna należał do nielicznych piszących niedzielne dyktando samorządowców, którzy nie ukrywali, że starali się przygotować do klasówki. Dwa razy przeczytał słownik i "ściągę" umieszczoną w internecie. Ostatni raz - w niedzielę o godz. 5.30.
- Pisząc to dyktando myślałem, że najpewniej moja babcia, która była polonistką, przewraca się w grobie oraz że chyba dobrze, iż moim warsztatem jest słowo mówione, a nie pisane. Targała mną również wątpliwość, że czas to straszliwie trudna konkurencja, z którą nie jesteśmy w stanie wygrać - mówił Silbert.
Paweł Silbert ma 47 lat. Prezydentem blisko 100-tysięcznego Jaworzna (Śląskie) jest od 2002 roku. Jest bezpartyjny, kieruje Stowarzyszeniem Jaworzno Moje Miasto. Z wykształcenia jest ekonomistą o specjalności finanse. Ukończył też m.in. studia podyplomowe na Uniwersytecie Jagiellońskim w zakresie retoryki.
Do udziału w Ogólnopolskim Dyktandzie Rada Języka Polskiego zaprosiła 65 prezydentów miast na prawach powiatu. Pozytywnie odpowiedziało dziewięcioro.