Tysiące osób przeciwko trującym kominom. "Dusimy się, dzieci chorują"
Protest przybrał skalę, jakiej nie spodziewał się nikt. Na ulice wyszło kilkanaście tysięcy osób, niemal ćwierć miasta. - Ostatnio nas zagazowują. Ludzie kaszlą i się duszą - opowiada Wirtualnej Polsce mieszkanka Mielca.
Władze nie potrafią uporać się z trującymi kominami, a mieszkańcy mówią, że fabryka jest głucha na ich prośby. Dlatego pozostało im tylko jedno rozwiązanie: wyjście na ulice. Jednak skalą protestu zaskoczeni byli wszyscy - spośród 60 tysięcy mieszkańców Mielca protestowało, według szacunków, 15 tysięcy.
Mieszkańcy przyszli na demonstrację w maskach gazowych. "Mamy dość. Chcemy oddychać czystym powietrzem!" - skandowali. - Takich tłumów na ulicach nie było od dawna - mówi Ireneusz, mieszkaniec Mielca. Protestowali przeciwko zanieczyszczeniom, które generuje fabryka Kronospan.
"Dusimy się"
Jednak konflikt mieszkańców z fabryką trwa od lat, a pierwszy raz mieszkańcy wyszli na ulicę w 2015 roku. - Drukowaliśmy też ulotki, rozwieszaliśmy plakaty. Ktoś je nocami zrywał, więc zaczęliśmy umieszczać banery na prywatnych posesjach – opowiada Izabela. Jednak lokalne władze były wobec trujących kominów bezradne.
- Relacje z fabryką są trudne - przyznaje Tomasz Leyko, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego. Jak dodaje, przedstawiciele firmy nie przyjęli nawet zaproszenia na sesję rady miasta, podczas której dyskutowano o problemach czystości powietrza.
Trująca fabryka budzi wśród mieszkańców ogromne emocje - przede wszystkim dlatego, że obawiają się oni o swoje zdrowie. Wyliczają, jak szkodliwy jest dym: - Duszności, kaszel, łzawienie oczu. Pojawiają się alergie i wykwity na skórze. Moje dzieci chorują na astmę - opowiada Izabela.
Mieszkańcy zaczęli nawet nazywać swoje miasto Kronobylem. Najgorzej jest nocami. - Wtedy dymią na wszystkie kominy, bo urzędnicy nie mogą przyjechać na kontrolę - mówi Izabela.
"Zapewnienia wywołują śmiech"
- Nie będziemy komentować tej sprawy - przekazał Wirtualnej Polsce rzecznik Kronospanu. I odesłał do komunikatu, w którym firma informuje, że… prace związane z budową "najlepszego w branży drzewnej systemu ochrony powietrza" są na ukończeniu. "Instalacja diametralnie zredukuje emisje oraz zapach, powstający podczas suszenia drewna" - czytamy.
To jednak nie przekonuje mieszkańców. - To trwa już dwadzieścia lat. Nikt nie wierzy w ich zapewnienia. U nas wywołują one tylko śmiech - mówi Izabela.
Skala protestu pobudziła też lokalne władze, które zorganizowały dla mieszkańców spotkanie. Jak się dowiedzieliśmy, chcą zmusić Kronospan do instalacji urządzeń monitorujących emisję pyłu. - Liczny udział w marszu będzie mocnym argumentem. Kronospan się bardzo opiera - informuje Tomasz Leyko.
Przedstawiciele fabryki tłumaczą się, że... nie mają technicznych możliwości, aby taki monitoring zainstalować. - Urząd Marszałkowski już wykazał, że to nieprawda - mówi Leyko.
"Nie wszystkim chodzi o czyste powietrze"
Przedstawiciele Kronospanu doszukują się jednak innych, niż obawy o zdrowie, przyczyn nasilenia się protestów. - "Nie możemy się oprzeć wrażeniu, że w proteście (...) nie wszystkim chodzi o czyste powietrze" - piszą w liście otwartym do mieszkańców. I tłumaczą, że konkurencja może rozgrywać mieszkańcami "swoje interesy", a korzyści mogą czerpać też inni, na przykład politycy, którzy chcą w ten sposób pozyskać głosy wyborców.
Rzeszowski inspektor sanitarny zbadał jednak powietrze w okolicach fabryki. Podczas badań wykryto szereg trujących substancji, wśród których znajduje się rakotwórczy benzen i styren. Inspektor wskazał też, że mieszanina wszystkich substancji może powodować alergie, a sam specyficzny zapach wpływać negatywnie na samopoczucie.
Mieszkańcy zapowiadają, że to nie koniec protestów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl