Trwa ładowanie...
10-09-2011 14:26

Tysiące ofiar w metrze, wojna z Koreą - tak mogło być

Benzyna byłaby tańsza, na lotnisku nie prosiliby cię o zdjęcie butów, a globalny kryzys gospodarczy byłby tylko mroczną wizją. Gdyby 11 września 2001 roku nie doszło do ataków na WTC i Pentagon, świat mógłby być dużo spokojniejszym miejscem. Rzeczywistość mogła jednak potoczyć się dużo gorzej. Oto jak mógłby wyglądać świat, gdyby 10 lat temu nie zapadły się "dwie wieże".

Tysiące ofiar w metrze, wojna z Koreą - tak mogło byćŹródło: AP, fot: Marty Lederhandler
d1ljwen
d1ljwen

Zawalenie się "dwóch wież" WTC 11 września 2001 było jak grom z jasnego nieba, który wzniecił światowy pożar. Zamachy, dokonane według wersji oficjalnej wydarzeń przez grupę terrorystów dowodzoną przez Osamę bin Ladena, zbudziły świat z drzemki. Pokazały, że nawet najpotężniejsze państwo można skutecznie zaatakować przy pomocy bardzo prostych środków. Świat poparł atak Stanów Zjednoczonych na "źródło zła" - Afganistan. To tam bowiem szkolili się wszyscy ówcześni bojownicy, pragnący wprowadzenia "królestwa Bożego" na świecie.

George W. Bush, słaby prezydent, który zdobył władzę dzięki decyzji sędziów z Florydy, ogłosił się przywódcą kraju "toczącego wojnę z terrorem". Ten były pilot wojskowy wzniecił dwa konflikty, które de facto trwają do dziś, a kosztowały samą Amerykę ponad 3,7 biliona dolarów (według obliczeń Pentagonu 1 bln - w sumę nie wchodzi leczenie żołnierzy po powrocie z misji, odszkodowania etc. - czytaj więcej)
. Amerykańskie władze zostały owładnięte manią bezpieczeństwa. Za wszelką cenę. By wygrać z niewidocznym wrogiem - czającym się terrorem - można było powiększać dług publiczny, wydawać dekrety i ustawy niezgodne z podstawowymi wolnościami (np. Patriot Act), szpiegować swoich obywateli, obcych przetrzymywać bez nakazu sądowego, a gdy trzeba - torturować.

Dwie wojny na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej przyniosły wzrost cen ropy naftowej. Pośrednio również spowolnienie światowej gospodarki. - Wojna świetnie nakręca koniunkturę - przyznaje w rozmowie z Wirtualna Polską Paweł Cymcyk, analityk z grupy AZ Finanse. Jednak struktura wydatków zostaje zachwiana. Jeśli za dużo wydajemy na wojnę, popyt na cele cywilne staje się relatywnie mniejszy. Źródło gospodarczego wzrostu jest krótkotrwałe. Finansista widzi jeszcze jedną konsekwencję zamachów z 11 września. - Wzrósł poziom niepewności na świecie. Przestaliśmy wierzyć, że możemy przewidzieć, co wydarzy się jutro - mówi Cymcyk. Taki brak poczucia stabilności jest zabójczy dla giełdy.

- Światowy kryzys gospodarczy jest pośrednio konsekwencją zamachów z 11 września - przyznaje prof. Edward Haliżak, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. - Osama bin Laden poniekąd triumfuje zza grobu. Udało mu się osłabić najsilniejsze państwo świata - dodaje szef ISM UW.

d1ljwen

Jak wyglądałby świat, gdyby nie doszło do zamachów z 11 września? Gdyby amerykańskim służbom udało się powstrzymać zamachowców lub gdyby porywacze okazali się partaczami? Przestrzeń możliwych scenariuszy wydarzeń, pod wspólnym tytułem: "Gdyby… ", jest nieskończona. Wraz z kilkoma ekspertami próbowaliśmy nakreślić, jakie są konsekwencje zamachów na WTC i Pentagon oraz czego mogliśmy uniknąć, gdyby samoloty nie uderzyły w symbole Ameryki. Oto dwie alternatywne wersje wydarzeń.

Ciemność widzę

- Gdyby nie doszło do zamachów 11 września - powiem paradoksalnie - mogło być znacznie gorzej - analizuje Haliżak. - Te wydarzenia były kumulacją pewnego trendu - uważa naukowiec. Jego zdaniem, prędzej czy później śmiercionośna siatka Osamy bin Ladena i tak by zaatakowała. Terroryści mogli wejść w posiadanie broni masowego rażenia - chemicznej lub biologicznej. To mniej spektakularne, ale bardziej śmiertelne uderzenie mogło nastąpić przy pomocy sieci wodociągowej albo w godzinach szczytu w metrze. W najgorszym wypadku śmierć mogłoby ponieść kilkadziesiąt tysięcy osób. Ludzie umieraliby w męczarniach. Zamiast zdjęć płonących wież i filmów z ludźmi rzucającymi się z ostatnich pięter WTC, oglądalibyśmy wstrząsające zdjęcia pasażerów metra duszących się własnymi wymiocinami. Dalej sekwencja wydarzeń byłaby już podobna. Ameryka zaatakowałaby wraz z sojusznikami jedno z "państw bandyckich osi zła" - Irak, Iran lub Koreę Północną. To napędziłoby całą machinę wojenną. A wojna, jak wiadomo, stymuluje gospodarkę. W
przypadku Korei Północnej mogłoby również sprowokować otwarty konflikt z Chinami. - Na początku kadencji Georga W. Busha USA przyjęły retorykę zdecydowanie antychińską - przypomina prof. Haliżak.

Gdyby Amerykanie zaatakowali Koreę Północną na początku XXI wieku, Kim Dzong Il nie zdążyłby zbudować bomby atomowej. Amerykanie, uderzając na Irak w poszukiwaniu broni masowego rażenia, postawili na niewłaściwego konia. Wyścig do zbrodniczych technologii wygrał nie Saddam Husajn, a "umiłowany lider" Koreańczyków z Północy. Konflikt z Phenianem nie przerodziłby się jednak raczej w wojnę ekspedycyjną. Na to nie pozwoliłby Pekin.

- Chińczycy finansowali amerykańską wojnę z terrorem, kupując amerykańskie papiery dłużne - przyznaje Haliżak. Gdyby Amerykanie weszli w konflikt z Chinami, kto kupiłby taką ilość obligacji USA?

d1ljwen

Jeśli to Iran okazałby się sponsorem terrorystów, kontratak USA uderzyłby w Teheran, Kom i Buszer (to pierwsze miasto to duchowa stolica Iranu, to drugie miejsce budowy nowego centrum nuklearnego). To z pewnością "przebudowałoby" Bliski Wschód. Zadowolone byłyby z pewnością Izrael i Arabia Saudyjska. W przeciwieństwie do strącenia Saddama Husajna, które przyniosło tylko krótkotrwały spokój, obalenie ajatollahów mogło rzeczywiście odmienić Bliski Wschód.

Administracja George'a Busha nie przewidziała bowiem wszystkich konsekwencji ataku na Irak. Nieudolna polityka USA po inwazji pchnęła ten kraj, podzielony między szyitów i sunnitów, w stronę Iranu. Przez to posunięcie Waszyngton niechcący skierował podbity przez siebie kraj w ręce swego największego na Bliskim Wschodzie wroga.

Przy "czarnym" scenariuszu ideologia USA oraz polityka wewnętrzna pozostałyby raczej niezmienione. Neokonserwatyści realizowaliby swój plan przemiany świata przy pomocy wojska, a George W. Bush - przywódca państwa "na wojnie" - zostałby ponownie wybrany na drugą kadencję, pogrążając budżet USA w bagnie deficytu. Wszystko mogło się jednak potoczyć inaczej. Jaśniej.

d1ljwen

Wszystko OK

Załóżmy, że amerykańskie służby specjalne nie przespały ostrzeżeń o przygotowywanych zamachach, udało im się złapać terrorystów i udaremnić porwania samolotów. Administracja amerykańska poinformowała świat o powstrzymanych w ostatnim momencie atakach terrorystycznych, jednak wiadomość ta nie dostała się nawet na pierwsze strony dzienników. George'owi W. Bushowi nie udało się przekonać społeczeństwa o powszechnym zagrożeniu. Kongres nie poparł prezydenckich planów zwiększenia wydatków na obronę. Nie był też przekonany o konieczności prewencyjnego uderzenia na państwa, pracujące nad bronią masowego rażenia. Zamiast tego Amerykanie nałożyli kolejne sankcje na Koreę Północną i Irak.

- 11 września dał państwom niepisane prawo do prowadzenia wojny prewencyjnej, przedtem takie uderzenie wyprzedzające byłoby potępione przez cały świat. To zmieniło filozofię wojny. Nowego znaczenia nabrały też służby specjalne - przyznaje gen. Bogusław Pacek, doradca ministra obrony narodowej. - Na świecie byłoby więcej zaufania. Po zamachach na WTC i Pentagon na całej kuli ziemskiej jest znacznie mniej przekonania, że przyszłość jest przewidywalna - dodaje Cymcyk. - W konsekwencji spadła chęć do wydawania pieniędzy, a to pchnęło gospodarki w recesję - podsumowuje Cymcyk.

Po prawdziwym 11 września amerykański Fed (Rezerwa Federalna, amerykański odpowiednik Banku Centralnego - red.) stymulował popyt obniżając stopy procentowe, a wzrost gospodarczy brał się m.in. z olbrzymich zamówień dla armii.

d1ljwen

Gdyby boeingi nie uderzyły w WTC i Pentagon, gospodarka amerykańska nie przeżyłaby boomu związanego z zakupami wojskowymi. Ale z pewnością więcej pieniędzy wydawano by na drobne przyjemności i "mieszczańskie uciechy" - telewizory, samochody i wakacje. Ameryka nie zwiększyłaby swego deficytu o 10 bln dolarów (obecnie wynosi ok. 15 bln dolarów, w 2001 roku wynosił 5 bln dolarów).

W świecie możliwym, w którym nie doszło do zamachów, wysoki popyt sprawił, że nie było potrzeby obniżania stóp procentowych przez amerykański Fed. Na rynku mieszkaniowym USA nie było spektakularnego boomu, ale PKB odnotowywał umiarkowany, lecz stały wzrost.

W tej alternatywnej wizji historii George W. Bush, nieudolny prezydent, który często popełniał gafy, a zamiast rozwiązywać problemy kraju grał w golfa, nie został wybrany na drugą kadencję. Byłby drugim Bushem, który rządził tylko jedną kadencję. Walkę wyborczą w 2004 roku wygrałby demokrata John Kerry.

d1ljwen

Gdyby nie 11 września, prawdopodobnie nigdy nie wprowadzono by tak drastycznych ograniczeń wolności obywatelskich. Nie byłoby zgody na łatwe podsłuchiwanie swoich obywateli. Nie byłoby więzienia Guantanamo ani uciążliwych kontroli na lotniskach. Na pokład samolotu można by zabrać butelkę napoju i plastikowy nożyk do smarowania chleba masłem. Nikt nie zgodziłby się na zdjęcia robione przy pomocy skanera prześwietlającego ubrania. Dziś takie urządzenia wykorzystywane są na wielu lotniskach świata.

- Zamachy na WTC i Pentagon przyniosły radykalny wzrost poparcia dla wszystkich środków, które mają poprawić nasze bezpieczeństwo. To doprowadziło do ograniczenia naszych praw i swobód, szczególnie prawa do prywatności - podkreśla dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Granice cywilizacji

Polska nie musiałaby wybierać między wiernością sojusznikom a wiernością zasadom. Nie byłoby problemu tortur ani tajnych więzień CIA, a Ameryka nie skompromitowałaby się dwulicową postawą. - Nasza kultura - nie ukrywajmy - opiera się poniekąd na hipokryzji, ale w przypadku tortur po 11 września mamy do czynienia z hipokryzją i bezsilnością. Guantanamo i tortury są dowodem naszej bezsilności. Zachodnia cywilizacja dotarła do granic swojego humanitaryzmu - uważa socjolog prof. Paweł Śpiewak.

d1ljwen

Filozofowie nazywają alternatywne wizje wydarzeń światami możliwymi. Niektórzy z nich twierdzą, że istnieje nieskończona ilość tych światów. Każdy z tych światów zależy od pojedynczego wyboru i wydarzenia. Jeden element układanki, zmienia cały bieg wydarzeń. Zamach z 11 września 2001 roku postawił przed nami szereg dylematów. Wiele z nich zostało rozwiązanych i nic już nie da się zmienić. Konsekwencje tych decyzji były nieprzewidywalne, a skutki odczuwamy do dziś. Warto jednak przypominać sobie historię i myśleć w kategoriach "co by było gdyby", by w przyszłości nie popełnić podobnych błędów.

Paweł Orłowski, Wirtualna Polska

d1ljwen
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ljwen
Więcej tematów