Tymoszenko: porozumienie ws. gazu może uzależnić Ukrainę od Moskwy
Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko ostro
skrytykowała rząd w Kijowie za podpisanie w zeszłym
tygodniu nowego porozumienia z Rosją w sprawie dostaw gazu.
10.01.2006 | aktual.: 10.01.2006 19:37
Po spotkaniu z szefem polskiej dyplomacji Stefanem Mellerem Tymoszenko powiedziała, że ta umowa była niepotrzebna i należało realizować poprzednio obowiązującą umowę w tej sprawie.
Nie trzeba było nic podpisywać, nie należało nic rujnować. Lepszym wyjściem było realizowanie podpisanej wcześniej umowy, która miała obowiązywać do 1 stycznia 2010 roku - uważa Tymoszenko.
Jej zdaniem, jeśli Rosja zamierzała się z tej umowy jednostronnie wycofać, to powinna była wnieść sprawę do sądu arbitrażowego w Sztokholmie. Taką sprawę - uważa była premier Ukrainy - miała wszelkie szanse wygrać strona ukraińska. Podkreśliła też, że do czasu rozstrzygnięcia sporu, Ukraina mogłaby korzystać z przesyłanego przez jej terytorium rosyjskiego gazu na Zachód.
Tymczasem podpisano krótką, bo na pół roku, umowę na dostawy po cenie 95 dolarów za tysiąc metrów gazu z podejrzaną firmą komercyjną i to bez żadnych gwarancji, że za miesiąc czy dwa nie nastąpi nowy kryzys - powiedziała. Dodała, że takie rozwiązanie jest na rękę jedynie właśnie firmie Rosukrenergo, która czerpie z tego układu zyski.
Tymoszenko zwróciła uwagę, że w nowej umowie znalazł się punkt mówiący o tym, że wszelkie spory będzie rozpatrywać sąd arbitrażowy w Moskwie. Chciałabym wiedzieć gdzie będziemy teraz szukać prawdy - dodała.
Zaprzeczyła jakoby takimi wypowiedziami budowała sobie poparcie przed marcowymi wyborami do parlamentu. Według niej, nie można wykluczyć, że po 1 lipca cena gazu znacznie wzrośnie, Ukraina wpadnie w związku z tym w "poważne długi" wobec Rosji i w efekcie uzależni się od Moskwy. To jest znacznie ważniejsze niż doraźne sprawy związane z wyborami. Jest to problem strategiczny związany z niepodległością Ukrainy - oświadczyła.
Tymoszenko podkreśliła też, ze ceni sobie poparcie jakiego udziela Ukrainie polski rząd i naród. "Jestem przekonana, że dzięki temu poparciu możemy pewniej patrzeć w przyszłość" - powiedziała.
Barbara Bodalska