Tymczasowe punkty wizowe na ŚDM furtką dla nielegalnych imigrantów? Ekspert: pokusa jest oczywista
• Dla uczestników ŚDM ubiegających się o wizy, zostały otwarte tymczasowe punkty wizowe
• Ekspert: takie punkty mogą być pokusą dla nielegalnych imigrantów
• W pierwszym etapie ubiegania się o wizę uczestników będzie weryfikować parafia. Ekspert: taka ocena jest niemiarodajna
• MON nie będzie wspierać działań tymczasowych punktów wizowych
• Ekspert: bez nadzoru odpowiednich służb takie punkty stanowią zagrożenie
Według wstępnych szacunków, w Światowych Dniach Młodzieży ma uczestniczyć ok. 2 miliony cudzoziemców. Ministerstwo Spraw Zagranicznych stworzyło z tego powodu tymczasowe punkty wizowe, które pojawią się w 40 krajach, w których Polska nie posiada własnych urzędów konsularnych. Czy nielegalni imigranci potraktują je jako furtki, którymi stosunkowo łatwo dostaną się do Europy? - Taką ewentualność trzeba brać pod uwagę. Pokusa jest oczywista. Wynika ona z dużej presji migracyjnej, chociaż niekoniecznie z krajów, z których można się spodziewać licznych grup uczestników ŚDM i nie w odniesieniu do Polski jako kraju docelowego. ŚDM mogą być pretekstem dla niektórych jednostek, by przekroczyć granicę w innym celu niż uczestnictwo w wydarzeniu - mówi WP Monika Szulecka z Ośrodka Badań nad Migracjami. Dodaje jednak, że takie działanie nie jest dla imigrantów optymalne.
Tymczasowe punkty wizowe są dla uczestników Światowych Dni Młodzieży 2016. - Będą przyjmować wyłącznie wnioski wizowe od osób posiadających potwierdzenie udziału w Światowych Dniach Młodzieży Kraków 2016, które są wydawane przez Archidiecezję Krakowską i potwierdzone przez biskupa lub jego delegata w kraju pochodzenia pielgrzyma - poinformowało WP Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W systemie rejestracyjnym osoby potrzebujące wizy mają do dyspozycji formularz, który automatycznie generuje potwierdzenie udziału w ŚDM.
Konflikt interesów
Taki dokument musi być podpisany przez biskupa z miejsca, z którego pochodzi uczestnik. Będzie on podstawą do uzyskania wizy. - Odpowiedzialność sprawdzenia i weryfikacji indywidualnego uczestnika składamy na ręce grup, które są tworzone na potrzeby rejestracji na ŚDM. Jeżeli ktoś chce wybrać się na wydarzenie ze wspólnotą, to szacuję, że opiekun nie weźmie każdego, kto przyjdzie z ulicy. Kraje Afryki zdecydowały, by zabrać tylko te osoby, które działają w parafii – mówi WP Ewa Korbut z biura prasowego Światowych Dni Młodzieży.
Ekspert do spraw bezpieczeństwa i terroryzmu weryfikuje tezę i przypuszczenia organizatorów twierdząc, że weryfikacja kandydatów przez kurię jest niemiarodajna. - Będzie im zależało na tym, by jak najwięcej osób pojawiło się na ŚDM z danego zbioru parafii. W tym względzie istnieje pewien konflikt między Kościołem a władzami państwa. Widać go na przykładzie wyboru miejsca, w którym wydarzenia miałyby się odbyć. Władze religijne patrzą tylko na to, by pojawiło się jak najwięcej ludzi, a z kolei państwo musi zagwarantować uczestnikom bezpieczeństwo i w tym powinno upatrywać priorytet. Dla władz kościelnych bezpieczeństwo schodzi tu na drugi plan. Dlatego weryfikowanie uczestników przez kurię będzie absolutną fikcją – komentuje dla WP dr. inż. Maciej Milczanowski, oficer Wojska Polskiego w stanie spoczynku, obecnie dyrektor Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Narodowym w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzana w Rzeszowie.
Słowo klucz: weryfikacja
Na poziomie starania się o uzyskanie potwierdzenia udziału w Światowych Dniach Młodzieży, kandydat ubiegający się o wizę wypełnia gotowy formularz. Podaje w nim takie informacje jak obywatelstwo, narodowość i datę urodzenia. Ponadto musi dostarczyć kopię paszportu i podać datę jego wydania. Wówczas automatycznie generuje się dokument, który wystawiany jest przez Archidiecezję Krakowską. Widnieje na nim pieczęć biskupa Damiana Muskusa, koordynatora generalnego ŚDM. - Ten dokument, by miał jakąkolwiek ważność, musi być podpisany przez biskupa danego terenu. Dopiero wówczas można złożyć go przy procesie wizowym – dodaje Ewa Korbut z biura prasowego ŚDM.
Po uzyskaniu ważnego zaświadczenia uczestnictwa, kandydat może ubiegać się o wizę w tymczasowym punkcie wizowym, gdzie uruchamiana jest procedura sprawdzania spełnienia warunków wjazdu oraz ocena ryzyka, przeprowadzana zgodnie z obowiązującymi przepisami Wspólnotowego Kodeksu Wizowego. - Mówiąc w szczegółach, procedura wizowa obejmuje wprowadzanie danych osób ubiegających się o wizę do wizowego systemu informacyjnego (VIS - Visa Information System) i w odniesieniu do każdego wniosku, sprawdzanie informacji w systemie zarówno w VIS jak i w systemie informacyjnym Schengen (SIS) – informuje WP Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Uczestnicy ŚDM ubiegający się o wizę będą zatem przechodzić standardową procedurę ubiegania się o tego typu dokument. - Jeśli pojawia się bardzo dużo wniosków wizowych, to trudno tu o to, by każdy z nich był bardzo dokładnie, czy dodatkowo weryfikowany - ocenia Monika Szulecka z Ośrodka Badań nad Migracjami. Dodaje, że ewentualne nadużycie związane z ubieganiem się o wizy na potrzeby ŚDM
wpisują się w szerszy kontekst nadużywania procedur wizowych, czyli sytuacji, gdy do wniosków wizowych załączane są dokumenty niepotwierdzające prawdziwego celu podróży czy dokumenty fałszowane. - Kluczowe jest weryfikowanie tego na etapie rozpatrywania wniosków wizowych czy w ramach kontroli granicznej na wjeździe do kraju. Weryfikacja danych stanowi zawsze kluczowe wyzwanie, nie tylko przy okazji nadzwyczajnych wydarzeń jak ŚDM. Taka impreza może być dodatkową okazją do uzyskania wizy i wjazdu do Polski niezgodnie z celem czy na podstawie dokumentów uzyskanych niezgodnie z zasadami – zauważa Szulecka.
Spóźnione działania
Jeśli te punkty wizowe powstają po to, by ułatwić przybycie uczestnikom ŚDM, to jednocześnie można je bardzo łatwo zabezpieczyć, by weryfikować korzystające z nich osoby. - Tutaj dużą rolę powinny odgrywać służby, które mogą „podczepić się” pod takie punkty wizowe. Wówczas miałyby bardzo ułatwioną możliwość weryfikacji. Absurdem byłoby, gdyby nie objęły swoim nadzorem funkcjonowania takich punktów. Bez nadzoru odpowiednich służb stanowią one zagrożenie – mówi WP dr. inż. Maciej Milczanowski. Z prośbą o wykazanie takich działań zwróciliśmy się do MON. - Nie partycypujemy w działaniach związanych z tymczasowymi punktami wizowymi – poinformował WP rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej Misiewicz.
W sprawę bezpieczeństwa na ŚDM zaangażowało się Ministerstwo Cyfryzacji, które interesuje się wydarzeniem pod kątem cyberzagrożeń. - Te wszystkie działania zostały podjęte za późno. Teraz mamy do czynienia z przyspieszeniem działań związanych z bezpieczeństwem. Możemy się cieszyć, że one w ogóle nastąpiły. Poprzednia i teraźniejsza władza za mocno skupiła się na rozgrywkach politycznych, zapominając o bezpieczeństwie na takim wydarzeniu, jakim są ŚDM – diagnozuje Milczanowski. - Kwestiami cyberzagrożeń interesujemy się już od dawna. W tej chwili czasu na działanie w tym zakresie jest jeszcze wystarczająco dużo, by zorganizować centrum monitorowania i szybkiego reagowania na potencjalne zagrożenia, które mogą pojawić się w kontekście Światowych Dni Młodzieży - mówi WP rzecznik prasowy Ministerstwa Cyfryzacji Karol Manys.
Stanowisko w sprawie tymczasowych punktów wizowych zajął także Wojciech Wilk z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. - Nie widzę tu dużego ryzyka. Światowe Dni Młodzieży są imprezą związaną z Kościołem katolickim, gdzie każdy, kto nie jest katolikiem, spośród tłumu aplikantów będzie się mocno wyróżniał. Dla przykładu, w krajach bliskiego wschodu religię można rozpoznać po imieniu. Są takie, które są chrześcijańskie, sunnickie, czy typowo szyickie. Dla przykładu: spośród imion arabskich, mężczyzna o imieniu Abbas będzie zapewne Szyitą, zaś George - chrześcijaninem – mówi WP Wilk.
- Nie podejrzewam, że liczba zagranicznych uczestników ŚDM nie będzie się zgadzała z liczbą osób, które to wydarzenie opuści, wracając do swoich krajów – studzi emocje Wojciech Wilk. Monika Szulecka dodaje: - Trudno w tym przypadku mówić o skali zagrożenia. Czas pokaże.