Tym zagraniem prezes pokazał co myśli o opozycji. Kot znowu z nią wygrał
Prezes nie korzysta i słabo ogarnia Internet, więc pewnie nie słyszał o trollingu. Ale to właśnie on przeprowadził najbardziej spektakularną akcję strollowania przeciwników politycznych w historii naszego parlamentu. Kiedy na sali rozgrzała dyskusja na temat prezydenckiego projektu ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa on, jak gdyby nigdy nic, czytał książkę "Atlas kotów".
Nie mogło być większej zniewagi dla adwersarzy Kaczyńskiego. Czy pisano o odrobaczaniu kota, o przycinaniu pazurków, czy może o wymyślnej diecie winogronowej - nie wiemy co dokładnie znajdowało się na różowych stronach atlasu. Wyciągając jednak książkę w momencie gorącej debaty prezes pokazał co sądzi o swoich przeciwnikach. Różne "zdradzieckie mordy" przewijały się w tym czasie przez mównicę, nikt jednak nie zdołał wyprowadzić prezesa z równowagi.
Przyjrzyjcie się tej minie. Tak zmarszczone czoło, rozluźnione usta i skupiony na lekturze wzrok psycholodzy, którzy dla FBI analizują mowę ciała określają jako 100-procentowe zaangażowanie w lekturę, wyraz wielkiej empatii i autentycznego przeżywania spraw. W tym momencie Kaczyński miał resztę świata gdzieś. Nie utracił jednak kontroli. W Sejmie wszystko rozgrywało się zgodnie z założonym wcześniej scenariuszem. Marszałek Marek Kuchciński ogłaszał kolejne przegrane przez opozycję głosowania nad poprawkami. A tymczasem Jarosław Kaczyński podpierał się pochylony nad Atlasem Kotów... strona 83 - dieta rybna. Żaden wątek debaty polityków nie zasłużył na uwagę prezesa.
Co jeszcze akcja z kotem mówi o prezesie?
Już nie pierwszy raz Kaczyński zasłonił się kotem. Wiadomo, że kot prezesa "odparł atak demonstrantów" swojego pana w lipcu 2017 roku. Wtedy przeciwnicy reformy sądownictwa rzucili hasło "idziemy pod dom Jarka" i doszli na Żoliborz. Protestujący chcieli wywołać jakąkolwiek reakcję polityka, jednak w oknie mieszkania pojawił się tylko kot. Został szybko sfotografowany przez manifestujących, a zdjęcie stało się hitem internetu zagłuszając wszelkie inne komentarze w tej sprawie. Przy okazji Kaczyński pokazał że ma sporo dystansu do siebie. - Atak demonstrantów odparł mój kot - oświadczył przekornie i tego dnia już nikt o niczym innym nie mówił.
Co daje dobra relacja człowieka z kotem?
Wytłumaczył mi to koci psycholog z firmy, która wydała 30 milionów złotych na największą w Europie fabrykę kociej karmy.
Mruczący kot na kolanach jest niezastąpionym antydepresantem. Spokój zwierzęcia udziela się choremu właścicielowi. Jeszcze bardziej dobroczynna jest kocia głupawka - szalejący kot pokazuje, że utrata kontroli oraz wyrzucenie emocji jest niezbędne, by zachować psychiczną równowagę. To wszystko jednak mało ważne, bo jak twierdzi ów psycholog: - Koty bezbłędnie rozpoznają trzy ważne obszary ludzkiego życia. Bezbłędnie potrafią wyczuć świeże mięso oraz nie-fałszującą muzykę, a osobnym kocim zmysłem potrafią obrać sobie za pana tylko osoby godne zaufania - twierdzi.
Właśnie policzyłem, że Kaczyński miał co najmniej pięć kotów.