Tylko w WP. Stanowcza reakcja Radomira Szumełdy na oświadczenie Mateusza Kijowskiego
- Nie oddam głosu na Kijowskiego - zadeklarował w rozmowie z WP wiceprzewodniczący KOD Radomir Szumełda. To reakcja na oświadczenie lidera ugrupowania, zamieszczone na Facebooku. W ocenie Szumełdy, Kijowski jest "absolutnie nieodpowiednim" kandydatem zarówno na przewodniczącego Zarządu Głównego Stowarzyszenia KOD, jak i Zarządu Regionu Mazowsze. - Zdania nie zmienię. Wiem, co wiem, i mam pewność - podkreślił.
20.01.2017 | aktual.: 20.01.2017 12:00
Przeczytaj również: "Szumełda o Kijowskim: kiedy dowiedziałem się co zrobił, usiadłem przerażony". Pierwsza po kryzysie fakturowym rozmowa Szumełdy z Marcinem Makowskim
Kijowski poinformował o swojej decyzji w nocy. "I chcę i muszę!", "nie mogę pozwolić by 'ciemna strona' była górą" - uzasadniał. Pisał też, że liczy na zaufanie i oddanie na niego głosu.
Szumełda na apel Kijowskiego zareagował w ostrych słowach, mówiąc, że lider ugrupowania już udowodnił, że nie jest odpowiedzialny - ani za organizację, ani za swoje życie osobiste. - Dlatego jest absolutnie nieodpowiednim kandydatem - podsumował w rozmowie z WP. - Kijowski ma, oczywiście, prawo kandydować, ale to nieeleganckie - dodał wiceprzewodniczący.
Skomentował również słowa Kijowskiego, który stwierdził, że zamieszanie wokół niego to próba skompromitowania go za pomocą skandalu i precyzyjnie ułożony plan. "Szykuję informację, która pozwoli Państwu wyrobić sobie własne zdanie. Proszę o cierpliwość" - zapowiedział lider KOD.
- To charakterystyczny tekst Mateusza: jest jakiś spisek, jakiś układ, ale nie podam konkretów... - ripostował Szumełda. Pytany, czy wierzy, że Kijowski może rzeczywiście przedstawić dokumenty, które rzucą inne światło na ostatnie wydarzenia, stwierdził, że nie, bo "Mateusz miał już jedno udowodnić, a nie udowodnił".
Media 4 stycznia ujawniły, że Kijowski wystawiał KOD faktury za usługi informatyczne. W sumie na konto lidera trafiło sześć przelewów, opiewających łącznie na kwotę ponad 90 tysięcy złotych. Zarząd główny KOD po nadzwyczajnym posiedzeniu w dniach 16-17 stycznia wezwał go do niezwłocznego ustąpienia z funkcji przewodniczącego zarządu.
- Kijowski napisał też w oświadczeniu, że odbiera dziesiątki sygnałów, że "KODerki i KODerzy" oczekują od niego, by wziął na siebie odpowiedzialność za dalsze losy KOD-u. Jak to naprawdę wygląda od środka? - zapytaliśmy.
Szumełda potwierdził: "w KOD jest głęboki podział". - Są osoby, które bezgranicznie ufają Kijowskiemu, nie zważając na dokumenty, ale jest też poważna grupa rozczarowanych, którzy w KOD widzieli nadzieję. To są zdecydowani krytycy, i to mnie martwi... - ujawnił.
Pytany o nadchodzące wybory w KOD, stanowczo opowiedział się za kandydaturą Krzysztofa Łozińskiego. - To autorytet dla obu podzielonych grup i najlepsze wyjście w tej sytuacji - ocenił.
Czy Kijowski, mimo wszystko, ma jakieś szanse? - Trudno oszacować, emocje są naprawdę duże. Trudno też powiedzieć, co stanie się w międzyczasie... - powiedział Szumełda.
Wybory w KOD odbędą się za kilka tygodni.