"Tylko w Tesco wyprzedaż praw pracowniczych"
"Tylko w Tesco wyprzedaż praw pracowniczych" - naklejki z takim hasłem krążą wśród łódzkich pracowników i klientów tej sieci marketów.
Wyprodukowali je związkowcy z WZZ Sierpień 80, którzy organizują pikiety przed siedzibami sklepów. Protest ma się odbyć także w Łodzi, choć dokładna data nie jest jeszcze znana.
Lista zarzutów związkowców pod adresem właścicieli marketów jest długa, a zaczyna się od zmniejszenia liczby pracowników.
Czytaj także: Remonty dróg gruntowych w Łodzi
- W lutym 2008 r. było 300 sklepów Tesco i 27 tysięcy pracowników, teraz sklepów jest 350, a pracowników 28 tysięcy - wylicza Elżbieta Fornalczyk, szefowa związku w Tesco. - W niektórych sklepach zatrudnienie spadło o 30%. Zmorą jest też tzw. multiskilling, który polega na tym, że wszyscy pracownicy robią wszystko, a oprócz wykonania swoich obowiązków muszą iść pracować przy kasach.
Pracownicy łódzkich sklepów narzekają na zbyt niskie pensje, ale także na złe traktowanie przez klientów.
- Brakuje mi kilku lat pracy do emerytury. Ponieważ nikt nie chciał mnie zatrudnić, skończyłam w markecie - mówi jedna z kasjerek. - Nie dostałam całego etatu, tylko 3/4, ale nie było innej możliwości. Najgorsze jest dla mnie traktowanie przez klientów. Są przekonani o swojej wyższości, lekceważą mnie, o byle co się awanturują.
Elżbieta Fornalczyk apeluje do klientów o zmianę zachowania przy kasie. Prosi, by najpierw odłożyli zakupy z powrotem do wózków, a dopiero potem sięgnęli po portfele, by zapłacić.
- Pozwoli to kasjerkom chwilę odpocząć - uzasadnia szefowa związku. - Rozmowy z władzami sieci nic nie dały. Mamy teraz nadzieję, że klienci wymuszą na szefach Tesco zmianę podejścia do nas. Zależy nam na nagłośnieniu problemu wśród klientów, dlatego organizujemy pikiety przed sklepami. Planujemy też taki protest w Łodzi.
Przedstawiciele marketu nie mają sobie nic do zarzucenia.
- Rolą związków zawodowych jest walka o lepsze miejsca pracy, ale w tym przypadku chodzi raczej o zaprezentowanie się związkowców w mediach - uważa Michał Sikora, rzecznik Tesco. - Mamy do czynienia z pokłosiem polityki otwartości, prowadzonej przez naszą firmę. Mimo że w Tesco związki zawodowe działają bez przeszkód, należy do nich ok. 10% załogi.
Jego zdaniem, zarzuty związkowców są nieprawdziwe.
- Nie we wszystkich nowych sklepach potrzeba kilkuset pracowników, czasem wystarczy np. 15 osób - mówi rzecznik.
Multiskilling, jak zaznacza rzecznik sieci, oznacza chwilowe wsparcie dla pracowników linii kas. Pomocy udzielają pracownicy innych działów, np. przyjęcia towaru czy działu cen. Dzięki temu zwykle udaje się rozładować kolejki w kilka czy kilkanaście minut i po takim też czasie pracownicy innych działów mogą wrócić do swoich obowiązków. Multiskilling jest, zdaniem Tesco, przykładem pracy "ramię w ramię", w jednym zespole, co ma przynieść korzyści dla klientów.